Końcem maja miałam iść na msze egzorcystyczną, bo matka twierdzi że coś mnie opętało, a ja się na to dla jaj zgodziłam, ale nie wyszło i mam iść za miesiąc.
Koleżanka na w-f, gdy siedziałyśmy na rezerwie się pytała czy idę za miesiąc. Ja na to że tak, chociaż będzie śmiesznie. Coś tam jeszcze gadałyśmy o tym czemu nie wierzę w boga. Podsłuchała nas koleżanka z klasy, której nie lubię. Po w-f darła się że do dziewczyn coś w stylu "Słyszałyście? Jaka satanistka!". Ja w śmiech, bo wyszło na to że ona ma mentalność mojej matki - czterdziestoletniej, starej baby. Koleżanka się trochę tym przejęła, że co będzie jak to jeszcze bardziej rozgada.
I z tej sytuacji wyciągnęłam taki wniosek:
Jeśli chcesz być satanistą wystarczy być ateistą i gadać o egzorcyzmach.
A poza tym to nie ogarniam jak można byc satanistą i nie wierzyc w boga. Przecież szatan to anioł stworzony przez boga, który upadł. Będą katolikiem czy satanistą wierzysz w jedno i drugie, ale czcisz tylko jedno z nich. Odnoszę wrażenie że znam Biblię lepiej niz moja wierzącą koleżanka, eh.
CZYTASZ
Pamiętnik Przegrywa
De TodoSytuacje z mojego życia, które przekonują do legalizacji eutanazji w Polsce.