Siedzę na żółtym fotelu, który w ogóle nie pasuje do tego pokoju, ale dzięki temu, podoba mi się tu jeszcze bardziej. Przekręcam stronę Wiedźmina, a przez otwarte drzwi balkonowe wchodzi rudy kot.
Otwieram szeroko usta, a ten po prostu wskakuje mi na kolana i po chwili kręcenia się, kładzie się i zasypia, a ja nie mam pojęcia co powinnam zrobić.
Przez moment wpatruję się w niego, ciągle zaskoczona, a w końcu po prostu wracam do czytania kolejnej książki od Tymka.
W sumie, zawsze chciałam tak siedzieć, z kociakiem na kolanach, więc jeśli kilka minut tak spędzę, to chyba trzeciej wojny światowej tym nie wywołam. No, a potem zorganizuję akcję poszukiwawczą właściciela, tego zwierzaka.
***
- Hej, mały, ja muszę wstać, wiesz? - odzywam się cicho, przekładając delikatnie kota na fotel. Ten jakby nigdy nic wraca do spania, a ja wychodzę na balkon i po prawej dostrzegam chłopaka.
- Kici, kici, kici! - woła.
- Co robisz? - pytam zaciekawiona.
- Ziggy, mój kot, mi zwiał. Potrafi skakać po balkonach i czasem zakrada się do mieszkań. Jakbyś go zobaczyła, mógł na przykład, zasnąć pod łóżkiem, albo coś, to daj znać. Generalnie to taki śpioch i pieszczoch. - Uśmiecha się lekko. - Zazwyczaj wraca do mnie wieczorem na jedzenie, ale dzisiaj nic. - Robi smutną minkę.
- A jak wygląda? - dopytuję, chcąc się upewnić, czy mój nowy towarzysz jest własnością mojego sąsiada.
- Cały rudy, trochę dłuższa sierść. - mówi bez zastanowienia.
- No dobra. - mruczę, po czym wycofuję się do pokoju. Chwytam kociaka na ręce i kieruję się ku wyjściu z mieszkania. W kapciach staję przed drzwiami do lokalu należącego do chłopaka i jego mamy i dzwonię dzwonkiem. Po chwili te się otwierają i staje w nich czarnowłosy. Uchyla lekko usta, ale moment później uśmiecha się uroczo. - Czytałam, a ten przyszedł do mnie i spał mi na kolanach. - tłumaczę, odrywając zwierzę od ciała. Wystawiam je w kierunku jego właściciela, a ten po prostu odkłada go na panelach i puszcza.
- Dziękuję. Myślę, że za to znalezisko należy się jakaś nagroda. Wejdziesz na herbatę? - Zagryza wargę, otwierając szerzej drzwi.
- Tylko powiem tacie, dobra?
- Pewnie. - Moment później wchodzę do małej kuchni, a chłopak odstawia czajnik na kuchenkę. - Zwykła, owocowa, zielona? - pyta, nachylając się nad jedną z szuflad.
- Obojętne. - rzucam, rozglądając się.
Pomieszczenie urządzone jest całkowicie inaczej niż u nas i chociaż nasza kuchnia naprawdę mi się podoba, ta też podbiła moje serce.- Jeszcze raz przepraszam za Ziggy’ego. - Obserwuję jak ciemnowłosy wrzuca torebkę do kubka i odwraca się z przepraszającą miną. - Nie zdążyłem cię ostrzec przed nim. Chociaż powoli zbliża się zima, więc będzie miał coraz mniej okazji do ucieczek. - Szarek przejeżdża ręką po tylnym odcinku szyi, a ja podskakuję lekko, bo na moje kolana wyskakuje rudy kociak. - Ej, facet! Nie wystarczy ci kłopotów na dzisiaj? - Mój nowy sąsiad rusza z wyciągniętymi dłońmi, chcąc chyba zabrać zwierzaka, ale go powstrzymuję.
- Zostaw go. Uwielbiam koty. - mówię, drapiąc Ziggy’ego za uchem.
- Nie myślałaś kiedyś, żeby mieć swojego? - pyta cicho, siadając na krześle obok.
- Myślałam. W zasadzie za każdym razem, gdy jesteśmy w nowym miejscu, szukam jakiegoś w schronisku. - Uśmiecham się lekko, jednocześnie się rumieniąc. Chyba jeszcze nikomu o tym nie powiedziałam.
CZYTASZ
NO ROOTS
Novela JuvenilMańka nie ma prawdziwego domu, ale ma ojca, który niecały miesiąc po kolejnej z rzędu przeprowadzce znów zaczyna szukać nowego miejsca dla nich. Nie ma też matki, bo ta odeszła, gdy Mańka miała dwa latka. Ma kota, ale tylko upatrzonego na kolejnej s...