Prolog

1.2K 174 258
                                    

           

Pov Nathaniel

– Ej maluszku, czemu masz taką minę? – spytałem młodszą siostrę, która właśnie podjechała do barierki lodowiska, zostawiając swoimi płozami dość mocny ślad za sobą na lodzie. Robiła tak z każdym razem, kiedy jej małe ciałko przepełniała wściekłość.

– Nie mów do mnie maluszku – odpowiedziała, czerwieniąc się ze złości.

Pomogłem jej otworzyć drzwiczki, z którymi jak zwykle miała problem. Naburmuszona usiadła na trybunach, wkładając ochraniacze na płozy swoich figurówek.

– Nie będę z tobą gadać – fuknęła pod nosem, gdy usiadłem obok niej.

Zerknąłem na siostrę, która założyła ręce na piersi i spuściła głowę w dół, przez co jej brązowe włosy zaczesane w dwa warkoczyki, opadły do przodu, znacznie zakrywając jej dziecięcą buźkę.  Mimowolnie uśmiechnąłem się, przysuwając się nieco bliżej i poprawiając jej fryzurę. Dziewczynka jednak szybko odsunęła się ode mnie, tym samym dając mi do zrozumienia, że raczej sobie nie pogadamy.

– Jestem pewien, że dasz czadu na zawodach – powiedziałem, starając się nawiązać z siostrą kontakt wzrokowy, kiedy ukląkłem przed nią, żeby założyć jej buciki.

Mimo moich starań, młoda nie odezwała się ani słowem. Jednak ja nie miałem zamiaru się poddawać. Wiedziałam, że jest jedna rzecz, której Hope nie będzie się w stanie oprzeć.

– Zaraz wracam uparciuchu – powiedziałem, ruszając w stronę automatu z napojami.

Wrzuciłem monetę do maszyny, przypominając sobie, że moja młodsza siostrzyczka od zawsze kochała czekoladę. Nieważne czy była to mleczna, gorzka, czy deserowa, byle tylko była to czekolada. Jadła ją praktycznie ze wszystkim: naleśnikami, tostami, a nawet zdarzało się, że zastępowała nią mleko, kiedy jadła płatki na śniadanie. Jednak to właśnie gorąca czekolada z automatu stojącego w klubie łyżwiarskim, do którego należała, bezapelacyjnie podbiła jej serce. Do tego stopnia, że piła ją po każdym treningu, czyli praktycznie codziennie. W sumie była to już taka nasza mała tradycja, zważywszy na to, że to przeważnie ja odbierałem Hope z treningów.

– Twoja ulubiona – podałem jej plastikowy kubeczek z gorącym napojem, który zabrała, nie wahając się ani chwili.

Uśmiechnąłem się triumfalnie, siadając z powrotem obok siostry. Zadowolona Hope, odwróciła się w moją stronę, szczerząc się wesoło, ukazując przy tym szereg mlecznych zębów, w którym brakowało jednej dwójki.

– To jak, powiesz mi dlaczego tak się zezłościłaś? – Przysunąłem się bliżej, wycierając jej czekoladowe wąsy spod nosa.

– No bo nie potrafię dobrze wylądować po toeloopie – westchnęła, biorąc kolejny łyk napoju.

Pokręciłem głową, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. Moja sześcioletnia siostra o mało co nie wykipiała ze złości przez to, że nie może perfekcyjnie wylądować po skoku, którego dopiero co, zaczęła się uczyć. To prawda, Hope była bardzo ambitna i wymagała od siebie o wiele więcej niż pozostali. Po prostu nie traktowała tego jako zabawę. Twierdziła, że skoro jeździ, musi dawać z siebie sto procent, jak nie więcej.

– Przecież to nic poważnego – zacząłem jej tłumaczyć, mówiąc, że ma jeszcze dużo czasu, żeby się tego nauczyć. W końcu jest tylko dzieckiem. Cała kariera łyżwiarska jeszcze przed nią.

– Ale Brittany to umie – skwitowała, dyndając swoimi krótkimi nóżkami, którymi nie była w stanie dosięgnąć do ziemi. W jej głosie można było usłyszeć cień żalu.

Hope miała na myśli dziewczynkę w jej wieku, z którą rywalizowała praktycznie na każdych zawodach łyżwiarskich. Należała ona do konkurencyjnego klubu, z którym co roku reprezentacja Hope walczyła o pierwsze miejsca na podium. Co prawda, grupa siostry rok w rok, była niepokonana w klasyfikacji grupowej. Jednakże Hope marzyło się złoto w klasyfikacji indywidualnej. Niestety Brittany zawsze była od niej o kilka punktów lepsza, przez co siostra miała do siebie pretensje, że nie jest wystarczająco dobra, aby choć raz ją pokonać.

– Ty jeździsz na motorze i zawsze wygrywasz. Dlaczego ja nie mogę?

– Słoneczko, kiedyś nadejdzie taki dzień, że i ty zaczniesz zdobywać pierwsze miejsca w swoich zawodach.

– Kiedy? – Spojrzała na mnie, najwyraźniej mając nadzieję, że jestem w stanie jej powiedzieć, kiedy się to wydarzy.

– Kiedy będziesz na to gotowa – odpowiedziałem, podając jej łyżwy, które zdążyła już upchnąć do swojej błękitnej torby treningowej, kiedy ja poszedłem po czekoladę.

Hope spojrzała na mnie zaskoczona, najwyraźniej nie wiedząc o co mi chodzi. Dopiero po chwili, kiedy pomogłem jej rozsznurować buciki zrozumiała, że to jednak nie koniec treningu. Razem założyliśmy jej śnieżnobiałe figurówki, po czym zadowolona wróciła na lód. Już miała ruszyć, kiedy w ostatniej chwili zawahała się. Stanęła przy barierce i spojrzała w moją stronę ze zmartwioną miną.

– A co jeśli znowu popełnię błąd?

– Hope, nie myśl o tym. Zapomnij o błędach, o Brittany. Zapomnij o wszystkim, tak jakby nic poza lodem nie istniało.

– O tobie też? – spytała zaskoczona, unosząc swoją główkę nieco do góry, aby móc na mnie spojrzeć.

– Nawet o mnie. – Uśmiechnąłem się, kucając tak, aby nasze spojrzenia znajdowały się na jednym poziomie. – Kiedy jesteś na lodowisku, nie myśl o niczym.

– To skąd będę wiedziała czy dobrze jadę? – Na jej twarzy pojawił się lekki grymas.

Zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc co do niej mówię. Wiem, że jako sześcioletnie dziecko nie jest w stanie jeszcze wszystkiego pojąć.

– Poczujesz to tutaj – wskazałem na jej malutkie serduszko. – Tak samo, jak ja podczas wyścigu czuję to w swoim – powiedziałem, pokazując także na swoje.

Na twarzy dziewczynki momentalnie zagościł szeroki uśmiech, którego nie mogłem nie odwzajemnić. Przytuliłem siostrę, szepcząc jej na ucho jak bardzo ją kocham, na co Hope posłała mi całusa w policzek.

– No już, pokaż na co cię stać – poklepałem ją po ramieniu, wskazując na środek lodowiska. Młoda momentalnie znalazła się we wskazanym przeze mnie miejscu, dając znak, że jest gotowa, dlatego podszedłem do laptopa, klikając w link.

Chwilę później z głośników zamontowanych dookoła hali, popłynęła piosenka Jasmine Thompson ,,Willow", która była naszym wspólnym wyborem do jej układu na zawody. Hope słysząc pierwsze dźwięki utworu, odepchnęła się na ząbkach swoich łyżew, sunąc po lodzie jakby było to dla niej tak naturalne jak chodzenie. Każdy ruch wykonywała subtelnie i z gracją, starając się na nim skupić. Znałem ją jednak wystarczająco, żeby wiedzieć, że już dawno odpłynęła w swój świat, pozwalając prowadzić się głosowi swojego małego serduszka, które byłem pewien, że pewnego dnia zaprowadzi ją na sam szczyt łyżwiarstwa, o czym tak bardzo marzyła.

***

Hej wszystkim!
Przed wami zupełnie nowe Ice Love. Wcześniejszą wersję usunęłam, gdyż postanowiłam napisać ją całkiem od nowa. Stwierdziłam, że tak chyba będzie najlepiej. Dajcie znać (jeśli ktokolwiek tu jeszcze jest xd), co myślicie o prologu. Będzie mi naprawdę miło poznać waszą opinię. ☺️💗

Ice LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz