Rozdział 4 cz. 1

582 83 45
                                    


– Hope! – krzyknęła dziewczyna, zamykając mnie w przyjacielskim uścisku, który od razu odwzajemniłam.

– Mia, jak się cieszę, że cię widzę – oznajmiłam, kiedy odkleiłyśmy się od siebie.

  Z Mią znałyśmy się już dobre parę lat. Można powiedzieć, że była moją koleżanką po fachu dlatego, że podobnie jak ja, trenowała łyżwiarstwo figurowe. Poznałyśmy się jakieś cztery lata temu w Bristolu na turnieju łyżwiarskim, kiedy to pożyczyłam jej parę rajstop na występ, gdy podarła swoje. To zapoczątkowało do dziś trwającą przyjaźń między nami, która dotychczas opierała się na kontaktach przez portale społecznościowe, gdyż mieszkałyśmy daleko od siebie. Czasem jednak, przy odrobinie szczęścia udało nam się spotkać na konkursach. I choć obie należałyśmy do innych klubów, to i tak kibicowałyśmy sobie nawzajem, ciesząc się wspólnie ze zdobytych miejsc.

– Maddie nie uwierzy jak jej powiem, że będziesz chodzić ze mną do jednej klasy. – Zaczęła piszczeć z radości, szukając czegoś w swoim czarnym skórzanym plecaku. Kiedy w końcu wyciągnęła zgubę, którą okazał się telefon, zaczęła szybko wystukiwać wiadomość na klawiaturze swoimi paznokciami w kształcie migdałków, na których widniał połyskujący beżowy lakier.

  Mia poza łyżwiarstwem interesowała się także modą, przez co spędzała niezliczoną ilość godzin w internecie, śledząc najnowsze trendy, które następnie przenosiła do swojej szafy. Nie raz, podczas rozmów na skypie przeszukiwała swoje ciuchy, kompletując je ze sobą w coraz to bardziej wymyślne stroje.

  Przyjaciółka naprawdę miała do tego smykałkę, dlatego parę razy zwróciłam się do niej o poradę modową, ponieważ nie znałam osoby, która radziłaby sobie lepiej w przypadku ubraniowej katastrofy. Zresztą wystarczyło tylko na nią spojrzeć. Nawet teraz, kiedy byłyśmy w szkole, miała nieskazitelnie dobrany zestaw składający się z czarnego dopasowanego kombinezonu, odkrywającego jej długie nogi, jeansowej kurtki z rękawami podwiniętymi do łokci oraz wysokich kremowych koturn, przez które dziewczyna była prawie o połowę głowy wyższa ode mnie.

– Ona też się tu uczy? – spytałam uradowana, na co blondynka odpowiedziała mi twierdząco skinieniem głowy, nie odrywając spojrzenia od ekranu komórki.

– Nasz krasnalek będzie skakać z radości jak cię tu zobaczy – zażartowała, na co obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem. Po chwili jednak, przypomniałyśmy sobie, że nadal znajdujemy się pod gabinetem dyrektorki, więc nieco ściszyłyśmy głosy.

  Maddie należała do tego samego klubu łyżwiarskiego co Mia. To właśnie ona mnie z nią poznała, kiedy trzy lata temu dziewczyna dołączyła do jej grupy. Była od nas o rok młodsza i o jakieś dziesięć centymetrów niższa, niż my, ale nie raz udowodniła na lodowisku na co ją stać, bijąc na głowę starszych od siebie podczas zawodów.

– Chodź szybko. – Mia chwyciła mnie za rękę, po czym zaczęła ciągnąć w głąb szkolnego korytarza.

  Teraz, kiedy trwała już pierwsza lekcja, korytarze świeciły pustkami. Wszyscy siedzieli w klasach mniej lub bardziej skupiając się na lekcjach, podczas gdy my pędziłyśmy rozbawione przez hol, a towarzyszącą nam ciszę przerywał jedynie nasz śmiech oraz rytmiczny stukot wysokich butów przyjaciółki.

  Po chwili, blondynka jednak zwolniła tempa, zatrzymując się przed dużymi drewnianymi drzwiami, opatrzonymi numerem czterdzieści jeden oraz paroma plakatami zachęcającymi do wzięcia udziału w olimpiadzie ekologicznej, dlatego wywnioskowałam, że była to sala od biologii.

– Mówiła, że już wychodzi – stwierdziła w chwili, kiedy z klasy wybiegła niziutka brunetka o długich prostych włosach i wesołym uśmiechu. Na szczęście miałyśmy z Mią dobry refleks, dzięki czemu udało nam się w ostatniej sekundzie odskoczyć i tym samym, uniknąć bliskiego spotkania z drzwiami.

Ice LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz