×××
Harry westchnął cicho, przymykając oczy, gdy słuchał swojej nowej piosenki. Cieszył się z tego, że Louis jest taki szczęśliwy. Ostatnio faktycznie dobrze się dogadywali.
Usłyszał pukanie do drzwi, więc szybko ruszył do nich, uważając na swoją nogę. Otworzył je i tak jak się spodziewał, zastał za nimi szatyna, który szczerzył do niego zęby.
- Hej - powiedział, wpuszczając szatyna do środka.
- Hej - przywitał się Louis. - Dla ciebie - powiedział, dając młodszemu kwiaty. - A to wspólne - dodał, pokazując szampana.
- Nie musiałaś mi przynieść żadnych kwiatów - powiedział młodszy, biorąc bukiet i ruszył do kuchni.
- Wiesz, że uwielbiam kupować ci kwiaty. A teraz podaj kieliszki, trzeba coś uczcić - oznajmił.
- Już, już - zaśmiał się cicho, wkładając kwiaty do wazonu i wziął dwa kieliszki od szampana.
Louis otworzył butelkę, a Harry wzdrygnął się na ten mały wystrzał. Nigdy za tym nie przepadał, chociaż lubił szampana.
- To za co pijemy? - spytał, patrząc na Louisa, który nalewał dla siebie jeszcze alkoholu.
- Za moją wolność. Po tylu latach wreszcie mogę robić, co chcę, mówić prawdę i kochać tego, kogo sam wybiorę.
- Cieszę się twoim szczęściem - powiedział loczek.
Louis uśmiechnął się.
- Harry, czy teraz... - zawahał się.
Harry spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Czy chcesz być ze mną? - zapytał. - Oficjalnie, bez ukrywania się.
- No nie wiem... Musisz mnie przekonać - powiedział, upijając trochę szampana.
- Co mam zrobić, Harry? - zapytał, ciągnąc loczka do salonu, żeby mogli usiąść.
- Pomyśleć, Louis, pomyśleć - przewrócił oczami, siadając na kanapie.
- Wiesz, że nigdy nie byłem w tym najlepszy, co widać po tym, że cię straciłem.
- Myślenie nie boli - puścił mu oczko, patrząc na niego.
- Harry, jedyne o czym myślę teraz, to pocałowanie cię - odpowiedział.
- No to zrób to - parsknął, ale jednocześnie cicho przybliżając się do niego.
Louis pochylił się i złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
Harry oddał od razu pocałunek, siadając na kolanach szatyna.
Louis jęknął, przyciągając chłopaka jeszcze mocniej do siebie. Tak bardzo go potrzebował.
- Louis... - jęknął loczek, ocierając się o szatyna.
- Harry, chcesz tego? - zapytał szatyn.
- Oczywiście, że tak - wymruczał cicho do ucha szatyna.
Louis uśmiechnął się do siebie. To był chyba najszczęśliwszy dzień jego życia.
- Przynieś lubrykant, kochanie.
- Eh... Nie mam - powiedział, podnosząc się i siadając obok niego.
- Więc musimy wziąć kąpiel - zaśmiał się Tomlinson i wstał, ciągnąc młodszego do łazienki.
- O to też dobry pomysł - przygryzł wargę, idąc za Louisem do łazienki.
Szatyn od razu zaczął rozbierać loczka, kiedy tam dotarli.
- Jaki chciwy - zaśmiał się młodszy, rozbierając szatyna.
- Bardzo. A raczej wyposzczony - odpowiedział mu Louis.
- Jaki? - zaśmiał się głośno loczek, wchodząc i odtrącając wodę.
- Wyposzczony - powiedział Louis. - Po tyłu latach chyba nie pamiętam już, jak to się robi - zażartował szatyn, również wchodząc do wody i przyciągając do siebie młodszego.
- Spragniony - zachichotał, wpijając się w jego usta.
- Nie wiesz jak bardzo - odpowiedział powoli, zaczynając wkładać palce w młodszego.
- O mój boże - jęknął głośno, odchylając głowę do tyłu
- Uwielbiam, kiedy jesteś głośny - zaśmiał się szatyn, zasysając skórę na szyi młodszego.
- P-pamiętam - wyjąkał młodszy, kładąc ręce na brzegach wanny.
- Obróć się, kochanie. Będzie nam wygodniej - powiedział szatyn.
– Hmmm, dobry pomysł - przygryzł wargę, podnosząc się i siadając na udach szatyna.
- Mój śliczny chłopiec - odezwał się szatyn, całując młodszego w szyję.
Harry zamruczał cicho w jego ucho, odchylając głowę w bok.
Louis zassał delikatnie skórę chłopaka. Miał zamiar zostawić tam kilka malinek oznajmiających, że młodszy jest jego.
Styles zaczął jeździć rękoma po całym jego ciele, napawając się jego bliskością.
- Kocham cię, Harry, chcę, żebyś to wiedział - odezwał się w pewnym momencie Louis, na co młodszy zamarł na chwilę.
Westchnął cicho, kiwając głową, po czym wpił się w usta szatyna.
Louis zaśmiał się w usta loczka, widząc, jaki ten był zachłanny.
- Louis, kochasz się drażnić, co? - mruknął młodszy, patrząc ze złością na niego.
- Louis? - zapytał szatyn, ale naprawdę chciał się poprzedrzeźniać, chodziło mu tylko jedno.
- Tatusiu - odparł, przewracając oczami i patrząc prosto w jego oczy.
Szatyn uśmiechnął się szeroko.
- Jak chcesz, dziecinko? - zapytał, całując młodszego w czubek nosa.
- B-bardzo - przygryzł wargę, patrząc się na niego.
- Chyba będziesz musiał być na górze, kochanie - opowiedział szatyn.
- Na górze? - zdziwił się, mrużąc oczy.
- Ujeżdżać mnie, głuptasku. Będzie wygodniej - zaśmiał się Louis.
- Niby tak - pokiwał głową. Uśmiechnął się do niego, siadając na udach.
Louis przyciągnął go do siebie, pomagając mu usiąść wygodniej. Pocałował go mocno.
- Dalej, kochanie, wiem, że to lubisz.
Pokiwał głową, podnosząc się i nakierowując się na jego męskość.
Harry jęknął głośno, czując przyjemne rozciąganie. Tak bardzo mu tego brakowało.
Szatyn uśmiechnął się pod nosem, gdy poczuł, jak wchodzi powoli w wyższego. To było coś, czego brakowało im obu. To, w czym pokazywali, jak im zależy na drugiej osobie.
Miał nadzieję, że teraz już nic nie przeszkodzi ich związkowi.
- Jesteś taki idealny, Harry - powiedział.
Brunet pokiwał tylko głową i sapał coraz głośniej, czując jak Louis w nigo wchodzi i ledwo się mieści, już dawno zapomniał, jakie to uczucie.
- Zawsze byłeś tak ogromny? - zaśmiał się, wbijając paznokcie w plecy Tomlinsona.
Louis wybuchł śmiechem, przytulając się do bruneta i zaczął całować go po szyi.
Harry sapnął cicho, powoli zaczynając się przyzwyczajać. To chyba był moment, w którym mógł zacząć się poruszać.
×××
CZYTASZ
ʜᴀʟғ ᴀ ʜᴇᴀʀᴛ ᴡɪᴛʜᴏᴜᴛ ʏᴏᴜ ✓
FanfictionJest rok 2018, każdy ma swoje życie. jednak co się stanie, gdy Harry napisze do pewnej osoby na czacie? Współpraca z mia_just_mia Okładka zrobiona przez Darrrow ©marixprincess