36

3.3K 165 290
                                    

×××

Harry siedział nad basenem, patrząc się w lustro wody. To, czego się dowiedział, wstrząsnęło  nim okrutnie. Skoro szatyn zdradził go w dniu ich ceremonii... To jak ma mu ufać teraz?

Usłyszał dzwonek do drzwi i odruchowo obrócił się w tamtym kierunku, ale tak naprawdę nie miał ochoty wstać i otwierać temu komuś.

Jego gosposia, która wychodziła z mieszkania, wpusiła gościa, zamykając za nim drzwi.

Louis od razu poszedł nad basen, wiedząc, gdzie ma szukać Harry'ego.

Zobaczył go siedzącego nad wodą i wyglądającego na kompletnie załamanego.

- Harry - odezwał się cicho.

- Jak mam ci ufać, skoro nie mówisz mi wszystkiego? - szepnął, patrząc się oschłym wzrokiem na szatyna.

Louis podszedł i usiadł obok niego.

- Nie chciałem Ci tego mówić, już wystarczająco ciebie zraniłem.

- Pytałem się wtedy, czy kiedykolwiek jeszcze mnie zdradziłeś Lewis - oburzył się. - Zaprzeczyłeś, do cholery!

- Wiem, kochanie, tak bardzo ciebie przepraszam. Nie chciałem, żebyś cierpiał przez moją głupotę. Niczego bardziej nie żałuję jak tego.

Harry pocikręcił głową, wstając. Nie ufał ponownie Louisowi, a tym bardziej po tych wszystkich akcjach. Nie zaufa mu już nigdy w życiu. Żałuje, że w ogóle dał im szansę.

- Harry, proszę. Wiem, że spierdoliłem, ale proszę nie rób tego - odezwał się Louis, wstając i idąc za młodszym, znał go zbyt dobrze, żeby nie wiedzieć, o czym myśli tamten.

Harry jednak wszedł do ich sypialni ze łazami w oczach. Tak, kupili niedawno nowy dom. Na nowy start. Jednak to już nieważne - pomyślał, podchodząc do szafy i wyjmując z niej walizkę.

Louis wszedł za nim i od razu podszedł do chłopaka, złapał go za ramiona i spróbował zmusić do spojrzenia na siebie.

- Nie rób tego - powiedział. - Przecież wiesz, jak bardzo ciebie kocham.

- To kolejne kłamstwo - powiedział, popychając szatyna do tyłu. Zdjął pierścionek, który dostał tydzień temu na nowy początek i rzucił nim w szatyna. - Jesteś beznadziejny w kłamaniu - dodał, biorąc swoje rzeczy do walizki.

- Wiem, Harry. Wiem, że jestem beznadziejny. Byłem takim chujem wobec ciebie i będę tego żałował do końca życia, ale kocham cię najbardziej na świecie, pozwól mi to udowodnić.

Brunet tylko prychnął, zasuwając suwak i stawiając walizkę na podłogę.

- Nie mów nic. Daj mi żyć. Nie chcę się znowu męczyć. Szkoda słów. Odejdę już. Nie ma i nie będzie mnie tu - zaśpiewał znaną mu piosenkę i ruszył do wyjścia. - Nie chcę więcej, słuchać twoich kłamstw. Zabiłeś tę miłość, zabiłeś nas... *- dodał, trzaskając drzwiami od sypialni.

Louis nie miał zamiaru tak szybko dać mu odejść. Przez chwilę stał jak wryty, ale za chwilę pobiegł za swoim ukochanym.

- Harry - powiedział, pobiegnąc do niego, kiedy młodszy był już prawie przy wyjściu i obrócił go do siebie. - Kocham cię, głupku, nie rób tego - odezwał się, wpijając się w wargi bruneta.

Jednak Harry nie oddał pocałunku. Kiedy szatyn sie odsunał, młodszy dokończył to, co zaczął.

- Odejdź, proszę. Odejdź, gdzie się da. Nie ma dla nas szans, już nie ma nas... *- dośpiewał, wychodząc i ruszył do swojego samochodu.

- Harry, do jasnej cholery, wracaj tutaj. Daj sobie wszystko wytłumaczyć! - krzyknął za nim szatyn.

- Zdradziłeś mnie, do cholery! W dniu naszego pieprzonego ślubu! Tu nie ma czego wyjaśniać, Tomlinson - dodał, chowając walizkę do bagażnika.

- Wiem o tym. Byłem idiotą, nadal jestem, ale stało się i co miałem zrobić? Zabić się z tego powodu czy próbować cię odzyskać jak teraz?

- Nie mówić tak. Mogłeś powiedzieć przy ołtarzu, niż żyć z jebanym gejem, pieprząc przy okazji i Elkę - powiedział, zamykając klapę od bagażnika.

- Nie mówiłem, bo zrobiłem błąd i nie chciałem ciebie stracić, kretynie. To na tobie mi zależało. Na nikim innym - oznajmił Louis, podchodząc do samochodu i próbując wyciągnąć rzeczy Harry'ego z auta.

Brunet szybko wsiadł do auta, zamykając go szczelnie od środka i otworzył szyberdach.

- Nie dzwoń, nie pisz - krzyknął, odjeżdżając z piskiem opon.

Louis upadł na ziemię, zalewając się łzami. Nienawidził swojego życia. Gdyby to wszystko potoczyło się inaczej, mogliby żyć z Harrym szczęśliwie gdzieś w małym domu, nie znani przez nikogo, a tak płacił za błędy młodości. Żałował ostatnich lat i oddałby wszystko, żeby cofnąć czas. Miał nadzieję, że wszystko się ułoży, ale nadzieja jest  matką głupich, a on był głupi, był kompletnym idiotą.

Koniec części pierwszej.




* piosenka ( Nie ma nas, autorki nie pamiętam)

🎉 Zakończyłeś czytanie ʜᴀʟғ ᴀ ʜᴇᴀʀᴛ ᴡɪᴛʜᴏᴜᴛ ʏᴏᴜ ✓ 🎉
 ʜᴀʟғ ᴀ ʜᴇᴀʀᴛ ᴡɪᴛʜᴏᴜᴛ ʏᴏᴜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz