28

2.3K 197 59
                                    

×××

Styles odłożył telefon na bok, mając nadzieję, że szatyn robi sobie z niego żarty.

Jego noga naprawdę coraz bardziej bolała, ale pewnie przejdzie za kilka godzin. Posiedział jeszcze chwilę, zanim ruszył do łazienki. Może weźmie szybki prysznic i trochę się prześpi?

Odetchnął cicho, przymykając drzwi i kulejąc, podszedł do kabiny, szybko się rozbierając.

Nie zdążył wejść pod prysznic, bo usłyszał pukanie do drzwi. Jęknął i owinął się ręcznikiem, po czym powili ruszył do drzwi.

Z syknięciem podszedł do drzwi, spojrzał przez wizjer i zaniemówił.

Nie żartował - pomyślał, odsuwając się i otwierając drzwi.

- Lou? - zapytał lekko zaskoczony. - Nie musiałeś tutaj przyjeżdżać.

- Harry, wiesz, że zawsze się o ciebie martwię. Chodź, pomogę ci się ubrać i pojedziemy do szpitala - odpowiedział szatyn.

- Muszę się iść umyć. Nie muszę tam jechać. Nic mi nie jest - powiedział, ruszając powolnym krokiem do łazienki.

- Nie wmawiaj mi, że nic ci nie jest. Widzę, jak kulejesz, nawet nie myśl, że tam nie pojedziesz - oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu, po czym podszedł do młodszego i podniósł go jak pannę młodą.

- Tomlinson! Skąd u ciebie taką siła? - zdziwił się, patrząc na niego.

- Jesteś chudy jak patyk, Harold - zaśmiał się.

- A ty za to niższy ode mnie - mruknął, łapiąc się, by nie spaść.

Louis zaśmiał się głośno i kopnął drzwi łazienki.

- Uwielbiasz to, Harold.

- Nie. Nic takiego nie mówiłem - odparł cicho.

- Rumienisz się - odparł, wkładając młodszego do wanny.

- Bo zdjąłem mi ręcznik bez ostrzeżenia? - powiedział, zakrywając swoje krocze i patrząc na jego.

- Tak tak. Zamykam oczy, a ty się wykąp i pojedziemy do szpitala.

- I tak wiem, że nie zamkniesz - parsknął cicho, biorąc żel do mycia.

- Jesteś piękny, trudno na ciebie nie patrzeć - odpowiedział Tomlinson.

- Spierdalaj - zaśmiał i zaczął się myć.

Louis znowu się roześmiał.

- Pójdę po twoje ubrania - stwierdził i wyszedł z łazienki.

*

- Skręcona tylko - powiedział, wychodząc o kulach z gabinetu.

- Na szczęście - odpowiedział Tomlinson, łapiąc Harry'ego, żeby pomóc mu iść. - Tylko nie wiem, czy dasz sobie radę sam. Jak chcesz, możesz pomieszkać u mnie, zanim nie będzie lepiej.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł - powiedział, idąc do wyjścia.

- Nic ci nie zrobię, chcę tylko pomóc, ale to twoja decyzja - oznajmił szatyn.

- Eh... I tak muszę odwołać trasę - powiedział cicho.

- Przesuniesz kilka koncertów. To nic takiego, twoi fani cię kochają i na pewno zrozumieją - stwierdził Tomlinson i cieszył się z tego, że Harry chce trochę odpocząć i wrócić do zdrowia.

- Dobra, gdzie mieszkasz teraz? - spytał tylko.

- Kupiłem mały domek, całkiem niedaleko stąd.

- To prowadź - westchnął cicho, patrząc na Louisa.

Louis uśmiechnął się szeroko. Cholernie się cieszył, że Harry pozwoli mu zaopiekować się sobą.

- Wstąpimy tylko po twoje rzeczy, dobrze? - zapytał.

- Dobry pomysł - uśmiechnął się szeroko, podnosząc wzrok na niego.

*

Harry z pomocą Louisa wszedł do domu.

- Ładnie tutaj masz - powiedział, rozglądając się dookoła.

Tomlinson od razu posadził go na kanapie, więc obserwował szatyna, jak krzątał się, przynosząc jego rzeczy.

- Nie musiałeś aż tyle pakować - zaśmiał się cicho Styles, patrząc na szatyna.

- Chcę, żebyś czuł się komfortowo - odpowiedział Louis.

- Dobrze - pokiwał głową, zdejmując swoje buty.

- Potrzebujesz czegoś albo zrobić ci coś do jedzenia? - zapytał Tomlinson.

- Nie, Lou... Nie musisz - powiedział, przymykając oczy.

- Gdybyś tylko czegoś potrzebował...

- Dobrze, dam ci znać - powiedział loczek, ziewając cicho.

- Mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. Prześpij się, a ja niedługo wrócę - oznajmił szatyn i ruszył do wyjścia. - I dzwoń, gdyby coś się działo

- Dobrze, bobrze - parsknął cicho.

Louis nie chciał mówić loczkowi, że ma kolejne spotkanie z prawnikami. Zastanawiał się jedynie, jak Harry odebrałby to, gdyby wracając do domu, znowu kupił mu kwiaty.

Jednak postanowił to zrobić i uśmiechnął się pod nosem, już planując w głowie wszystko.

Przez tyle lat nie mógł rozpieszczać swojego ukochanego i teraz to wszystko nadrobi.

×××

 ʜᴀʟғ ᴀ ʜᴇᴀʀᴛ ᴡɪᴛʜᴏᴜᴛ ʏᴏᴜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz