29

2.4K 197 267
                                    

×××

Harry podniósł się na dźwięk przekręcającego się zamka.

Nawet nie wiedział, kiedy zasnął, ale usiadł na kanapie, obserwując wchodzącego Tomlinsona.

- Długo cię nie było - ziewnął loczek, przecierając oczy.

- Mam trochę załatwiania teraz, ale już długo to nie potrwa. A tak w ogóle mam coś dla ciebie.

- Co takiego? - zaśmiał się, poprawiając swoją nogę, która leżała na kanapie.

Louis podszedł do niego i wyciągnął trzymany za plecami bukiet kwiatów i podał go Harry'emu.

- Boże mój kochany, zawału dostanę - jęknął Styles, patrząc na niego.

- Mam rozumieć, że się podobają? - zaśmiał się szatyn.

Brunet kiwnął głową, przygryzając wargę i patrząc się na szatyna, który uśmiechał się do niego.

Louis miał straszną ochotę go pocałować, ale wiedział, że nie może. Obiecał to Harry'emu.

- Nie musisz mi kupować kwiatów - westchnął cicho Styles, patrząc na bukiet przed sobą.

- Chcę, Harry. Nie mogłem tego robić tyle lat... - westchnął smutno.

- No dobrze - uśmiechnął się szeroko, przymykając oczy.

Louis przysiadł na kanapie, starając się nie urazić młodszego.

- Wiesz, chciałem cię zabrać na kolację na naszym spotkaniu.

- Zabrałeś... Do szpitala - zaśmiał się cicho, patrząc na szatyna.

- A gdybyśmy jednak poszli na kolację? Dałbyś radę? Stolik czeka, chyba że wolisz kolację tutaj?

- Tu - szepnął, przygryzając wargę. Nie mógł się przyzywać do takiej osobowości Louisa.

- Pizza i film? Nadal marny ze mnie kucharz - zaśmiał się Louis.

- A może kebab? - spytał, patrząc na szatyna siedzącego obok niego.

- Też super pomysł. Zaraz zamówimy - odpowiedział, wyciagając telefon.

Harry pokiwał głową, przygryzając wargę. Ledwo się powstrzymuje od rzucenia się na niego. Powoli się przyzwyczaja do obecności i troski szatyna.

- Okej, zamówione - powiedział Tomlinson chwilę później. - Więc co oglądamy?

Harry wzruszył ramionami, biorąc nogę tak, by leżała na ławie. Przez co zrobił więcej miejsca dla szatyna.

- Możesz tak leżeć, jeśli ci wygodniej. Nie przeszkadza mi to - oznajmił Louis. - I co powiesz na horror? - zapytał. Dobrze wiedział, że Harry za nimi nie przepada.

- Em... Może... Więzień labiryntu? - spytał cicho, zerkając na reakcję szatyna.

- W porządku - Louis uśmiechnął się do niego.

*

Harry ziewnął cicho, otwierając oczy. Nie miał bladego pojęcia, gdzie się znajduje.

Podniósł się odrobinę i wtedy dopiero zdał sobie sprawę, że spał przytulony do Louisa.

Westchnął ciężko, patrząc się na zamknięte oczy Louisa. Dawno nie widział go w tej pozycji i kiedy spał.

Uśmiechnął się do siebie i przez chwilę patrzył na niego, po czym podniósł się niezdarnie.

Wydając z siebie cichy jęk, podniósł się, łapiąc za swoje kule.

Louis otworzył oczy.

- Harry? - zapytał trochę przerażony, że coś się stało.

- Hm? - spytał, stojąc prosto z kulami i spojrzał na szatyna.

- Nie nic, myślałem, że coś się stało.

Szatyn podniósł się z kanapy, chcąc pomóc młodszemu.

- Jest dobrze, muszę iść do łazienki - uśmiechnął się delikatnie.

- Dasz sobie radę, mała sierotko? - zaśmiał się.

- Ja ci dam sierotę - mruknął cicho.

- Dawaj - roześmiał się jeszcze bardziej szatyn.

- Nie naśmiewają się ze mnie! - oburzył się.

Louis podszedł do niego i przytulił łóżka, zaczynając go lekko łaskotać.

- Moja mała sierotka.

- Nie łaskocz! - oburzył się Styles, próbując się wyrwać.

Chłopak zaśmiał się i poleciał do tyłu, a Tomlinson złapał go w pasie.

- Widzisz, to przez ciebie prawie upadłem - zaśmiał się cicho, patrząc na szatyna.

- Wiesz, że na to nie pozwolę. Zawsze cię złapię.

Louis wziął głęboki oddech. Harry był tak blisko.

- Zawsze? - szepnął mu do ucha, kładąc ręce na ramionach Louisa.

- Zawsze - potwierdził szatyn.

- To dobrze - przegryzł wargę Harry i już nie kontrolując siebie, wpił się w wargi starszego.

Louis dopiero po chwili oddał pocałunek zbyt zaskoczony tym, co się dzieje.

- Harry - jęknął w usta młodszego, przyciągając go mocniej do siebie i wplatając palce w jego loki.

- Loueh - szepnął cicho, schodząc pocałunkami na szyję.

- Harry, czekaj. Obiecałem ci, że nie będę cię podrywał, ale... Boże, czemu to takie skomplikowane? - jęknął.

- Nienawidzę obietnic - burknął, odsuwając się i ruszył do łazienki.

- Czekaj! - Louis pociągnął go za rękę i przyciągnął do siebie tak, że Harry znowu wpadł w jego ramiona. - Nie będę nic obiecywał - powiedział, wpijając się w wargi chłopaka.

×××

 ʜᴀʟғ ᴀ ʜᴇᴀʀᴛ ᴡɪᴛʜᴏᴜᴛ ʏᴏᴜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz