Rozdział 2 - Portal

150 15 12
                                    

-Czy wszystko jest przygotowane? - spytał dla pewności Shiro, patrząc po swoich towarzyszach.

-Tak, jesteśmy w pełni gotowi - zauważyła Pidge, poprawiając zadowolona okulary.

-Wszyscy są? - upewniał się, rozglądając.

-Niestety tak - mruknął pochmurnie Lance. - A czy wszyscy znakomicie się czują? Odpowiedź brzmi: nie - burknął, spoglądając na swoich winowajców.

-Ciesz się, że żyjesz - szczerzyła się złośliwie Pidge. - Było nam pomóc, a nie podpuszczać Hunka.

-To się nazywa sprawiedliwość, Lance - cedził Keith, dumny jak paw.

Lance zmarszczył brwi. Czuł się urażony.

-Dobra, ja nie lecę - warknął, odwracając się. - Nie będę współpracować z takimi bucami.

-Lance, Pidge, Keith - zagrzmiał stanowczy głos Shiro. - Uspokójcie się. Macie współpracować, czy wam się to podoba, czy nie.

-Em... - odezwał się nieśmiało Hunk, bawiąc się palcami. - Powinnyśmy już się zbierać. Allura zaraz otworzy nam przejście. A skoro jest taka marudna... wątpię, by chciała na nas czekać.

-To prawda - zgodził się Shiro. - Przestańcie zachowywać się jak dzieci. Przeproście się - zażądał, spoglądając srogo na pozostałą trójkę. Nie mieli czasu, więc musieli się sprężać.

Przez głowę Lance'a przemknęła myśl, że Shiro teraz zachował się jak typowy rodzic. Przechylił głowę na bok i wpatrywał się w niego z zamyśleniem.

Pidge nie zamierzała nikogo przepraszać, dlatego taktycznie postanowiła zmienić temat.

-Matt na nas czeka - zauważyła, wzdychając. - Chłopaki mają rację. Musimy wyruszać - rzuciła w stronę Lance'a.

-Nie, dopóki mnie nie przeprosicie - fuknął Lance, splatając ręce na wysokości klatki piersiowej.

Keith zajęczał głośno. A Pidge przygryzła wargę. Uznała, że była za mało przekonująca.

-Nie będę cię przepraszał. Nie po tym, jak mnie zwyzywałeś.

-Mnie w sumie też... - przypomniała sobie Pidge, cisnąc piorunami w latynosa.

-W tej chwili do swoich lwów! - wrzasnęła Allura, wystraszając tym poważnie paladynów.

Hunk podskoczył i rzucił się w ramiona Shiro, który pod wpływem szoku złapał go i przez złe ustawienie stóp wywrócił się z nim. Kiedy leżeli na podłodze, Hunk uśmiechnął się niezręcznie i szybko pognał w stronę swojego Lwa, przepraszając kapitana przy okazji.

Shiro pokręcił głową i wtedy dostrzegł jakiś ruch. To Keith podszedł do niego i podał mu rękę.

-Wszystko ok?

Shiro uśmiechnął się przyjaźnie.

-Tak. Tylko... zaskoczył mnie.

Niespodziewanie podszedł Lance z Pidge.

-Wszystkich zaskoczył. Ale chyba najbardziej siebie - zaśmiała się Pidge.

-Shiro, a myślałem, że jesteś mocarzem! Mechaniczna ręka, czy coś - rzucił Lance, odchodząc od nich i zmierzając w stronę swojego Lwa. - Co za rozczarowanie...

Shiro poczuł się urażony. Napiął swoje mięśnie.

-Następnym razem dam radę. Zobaczycie - fuknął, również się oddalając.

Pidge zabłysły okulary.

-Chcę to zobaczyć! To będzie piękne!

Keith na nią spojrzał ze zdezorientowaniem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Space Babies ☆ Voltron Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz