-Czy wszystko jest przygotowane? - spytał dla pewności Shiro, patrząc po swoich towarzyszach.
-Tak, jesteśmy w pełni gotowi - zauważyła Pidge, poprawiając zadowolona okulary.
-Wszyscy są? - upewniał się, rozglądając.
-Niestety tak - mruknął pochmurnie Lance. - A czy wszyscy znakomicie się czują? Odpowiedź brzmi: nie - burknął, spoglądając na swoich winowajców.
-Ciesz się, że żyjesz - szczerzyła się złośliwie Pidge. - Było nam pomóc, a nie podpuszczać Hunka.
-To się nazywa sprawiedliwość, Lance - cedził Keith, dumny jak paw.
Lance zmarszczył brwi. Czuł się urażony.
-Dobra, ja nie lecę - warknął, odwracając się. - Nie będę współpracować z takimi bucami.
-Lance, Pidge, Keith - zagrzmiał stanowczy głos Shiro. - Uspokójcie się. Macie współpracować, czy wam się to podoba, czy nie.
-Em... - odezwał się nieśmiało Hunk, bawiąc się palcami. - Powinnyśmy już się zbierać. Allura zaraz otworzy nam przejście. A skoro jest taka marudna... wątpię, by chciała na nas czekać.
-To prawda - zgodził się Shiro. - Przestańcie zachowywać się jak dzieci. Przeproście się - zażądał, spoglądając srogo na pozostałą trójkę. Nie mieli czasu, więc musieli się sprężać.
Przez głowę Lance'a przemknęła myśl, że Shiro teraz zachował się jak typowy rodzic. Przechylił głowę na bok i wpatrywał się w niego z zamyśleniem.
Pidge nie zamierzała nikogo przepraszać, dlatego taktycznie postanowiła zmienić temat.
-Matt na nas czeka - zauważyła, wzdychając. - Chłopaki mają rację. Musimy wyruszać - rzuciła w stronę Lance'a.
-Nie, dopóki mnie nie przeprosicie - fuknął Lance, splatając ręce na wysokości klatki piersiowej.
Keith zajęczał głośno. A Pidge przygryzła wargę. Uznała, że była za mało przekonująca.
-Nie będę cię przepraszał. Nie po tym, jak mnie zwyzywałeś.
-Mnie w sumie też... - przypomniała sobie Pidge, cisnąc piorunami w latynosa.
-W tej chwili do swoich lwów! - wrzasnęła Allura, wystraszając tym poważnie paladynów.
Hunk podskoczył i rzucił się w ramiona Shiro, który pod wpływem szoku złapał go i przez złe ustawienie stóp wywrócił się z nim. Kiedy leżeli na podłodze, Hunk uśmiechnął się niezręcznie i szybko pognał w stronę swojego Lwa, przepraszając kapitana przy okazji.
Shiro pokręcił głową i wtedy dostrzegł jakiś ruch. To Keith podszedł do niego i podał mu rękę.
-Wszystko ok?
Shiro uśmiechnął się przyjaźnie.
-Tak. Tylko... zaskoczył mnie.
Niespodziewanie podszedł Lance z Pidge.
-Wszystkich zaskoczył. Ale chyba najbardziej siebie - zaśmiała się Pidge.
-Shiro, a myślałem, że jesteś mocarzem! Mechaniczna ręka, czy coś - rzucił Lance, odchodząc od nich i zmierzając w stronę swojego Lwa. - Co za rozczarowanie...
Shiro poczuł się urażony. Napiął swoje mięśnie.
-Następnym razem dam radę. Zobaczycie - fuknął, również się oddalając.
Pidge zabłysły okulary.
-Chcę to zobaczyć! To będzie piękne!
Keith na nią spojrzał ze zdezorientowaniem.
CZYTASZ
Space Babies ☆ Voltron
FanfictionVoltronowska ekipa (+ Matt) (-Allura -Coran -zamek) wyrusza na misję. Jednak nie wszystko przebiega tak, jak planowali. Mieli wyjść zwycięsko, niestety stracili więcej niż się spodziewali... Pozbawieni wszelkiej komunikacji czekają z nadzieją na rat...