Publikuję parę nowo poprawionych rozdziałów 💕
Nie dane nam jest jednak na dobre rozpocząć trening, ponieważ po skończonej rozgrzewce, na sali pojawia się Abigail wraz z chłopakami. Lucy momentalnie się spina i delikatnie chowa za mną. Ja natomiast prostuję się i lekceważąco unoszę brew.
– Co tu robicie? – pyta James, spoglądając to na mnie, to na swoją siostrę. – Miałyście być na mieście.
– Ale już wróciłyśmy – odpowiadam, nie będąc pewna, do czego zmierza ta dyskusja.
Dowiaduję się o tym bardzo szybko.
– Tak – odzywa się Abigail, wychodząc na przód. – Od Nathaniela wiemy, że ucięłaś sobie z kimś jeszcze pogawędkę. Nieładnie zostawiać koleżankę wśród tylu Aniołów.
Nie wiem, co powiedzieć. Nie spodziewam się, iż ktokolwiek mógł nas widzieć albo – co gorsza – słyszeć. Fakt, że w momencie, gdy dowiedziałam się, iż Isaac zabił tamtą dziewczynę i nie próbowałam go w żaden sposób unicestwić, skreśla moją wiarygodność. Patrzę na całą trójkę, nie wiedząc, jak to ubrać słowa.
Bo do cholery za każdym razem brzmi to tak samo źle.
– Słuchamy – ponagla mnie dziewczyna.
– Jamesa ojciec również? – odzywam się, nie będąc pewna, w co gram.
Bo najlepszą formą obrony jest atak... albo ucieczka.
– Tym razem nic nie wie.
– Och z pewnością – kpię. – Tym razem czai się za rogiem, czy zaraz tu przyjdzie? Nie będę bawić się w wasze gierki, które mają za zadanie udowodnić, że to ja jestem tą złą.
– Jessica została zamordowana przez jakiegoś mężczyznę – przerywa mi James. – Nie posądzamy cię o to, ale chcemy wiedzieć, że możemy ci ufać.
– Poruszasz wątek o ufności, gdy próbowałeś się mi przypodobać tylko po to, by sprzedać informacje ojcu? – Unoszę brew. – Możemy nie wypowiadać się o czymś, o czym nie mamy pojęcia?
– Pieprzona księżniczka! – wypala. – Myślałaś, że podpisując kontrakt, będziemy cię nosić na rękach? To nie moja wina, że jest coś z tobą nie tak, a mój ojciec chce dbać o swoich! Świat nie jest sprawiedliwy.
– Doskonale o tym wiem – syczę. – Więc nie wymagajcie ode mnie, że odpowiem na wasze pytania. Tym bardziej że pierwsze co, to mnie zaatakowaliście.
– Dosyć – wtrąca Nathaniel, zwracając uwagę na sobie. – Od momentu, gdy się poznaliśmy, skaczemy sobie do gardeł, a ja mam tego dość. – Spogląda na Jamesa. – Powiedziałem wam o tym, abyście mogli w końcu normalnie porozmawiać. – Tu patrzy na mnie. – Ty również mogłabyś nas nie atakować.
Odgarniam włosy z twarzy, a następnie biorę głębszy oddech.
– Zapomniałam, jak bardzo ważni jesteście w tym mieście i należy wam się szacunek – mówię spokojnie, wręcz lekceważąco, krzyżując ramiona na piersi. – W dupę wsadźcie sobie to wasze ufności i rzekome normalne rozmowy.
Mam dość. Mijam całą trójkę, z premedytacją uderzając Jamesa barkiem. Zapewne działam pod wpływem emocji i robię głupotę, broniąc przy tym Isaaca, jednak nie potrafię inaczej. Coś mnie blokuje, tajemnicza złość przejmuje nade mną kontrolę, a ja jak ostatnia idiotka daję się temu ponieść.
– Aniel! – krzyczy za mną James, jednak jedyne co dostaje w odpowiedzi to środkowy palec.
Do mojego umysłu nie docierają już słowa żadnego z nich. Ignoruję całą trójkę, a trening z Lucy zostaje zepchnięty na boczny tor. Jedne co jest dla mnie ważne to, to by być od nich jak najdalej.***
Następnego dnia trening wygląda zupełnie inaczej niż przedwczoraj. Każda z osób będąca na sali, jak i sam James, jest tajemniczo milczący oraz spięty. Doskonale zdaję sobie sprawę, dlaczego tak jest i że zapewne każdy znał Jessicę.
Cała tajemnicza cisza zostaje bardzo szybko przerwana przez ojca Jamesa, który wchodzi do sali, jak zwykle ubrany w idealnie dobrany czarny garnitur.
– W związku z wczorajszą sytuacją – odzywa się, gdy cała uwaga zostaje skupiona na nim. – Musimy przyśpieszyć poszukiwania. – Po pomieszczeniu przechodzą szepty, jednak szybko zostają uciszone przez odchrząknięcie mężczyzny. – Możliwe, że Upadli również szukają tego, co my, a nie pozwolę, by byli pierwsi. Za godzinę odbędą się kwalifikację do jutrzejszego wyjścia. Rozgrzejcie się i przygotujcie do tego czasu.
Po tych słowach, jak gdyby nic, wychodzi, zostawiając nas samych i równie zszokowanych.
– To żart? – kpi jakaś osoba.
– Ten wariat chce nas wszystkich pozabijać! – odzywa się kobieta. – Mówiłam, że tak będzie.
Nie mówię nic, nawet nie mam pojęcia, co mogłabym powiedzieć. Stoję zszokowana, a w głowie odbijają mi się słowa Isaaca. Czuję na sobie czyjś wzrok, dlatego podnoszę głowę. Spojrzenie Jamesa oraz moje krzyżuje się, a ten najwyraźniej dostrzegając moją zmartwioną minę, podchodzi do mnie, a następnie odciąga na bok.
– Nie miałem z tym nic wspólnego – odzywa się jako pierwszy, a ja nie mogąc wytrzymać, przewracam oczami.
– Możesz przestać gadać o sobie? – warczę. – Nie interesuje mnie, czy miałeś coś z tym wspólnego.
– Więc, co cię martwi?
Z ust wydobywa mi się rozbawione prychnięcie. Nie mogę uwierzyć, czy ten człowiek myśli, iż będę mu się zwierzać. Wpatruję się w niego zszokowana, jednak w momencie, gdy domyślam się, iż mężczyzna pyta poważnie, ja również poważnieje. Wzdycham.
– Wiem, że czujesz, że nie jestem twoim sojusznikiem – odzywa się. – Wiem również, że nie jestem dobrą partią na sojusznika, ale coś zrozumiałem. Od pierwszego dnia tutaj, czujesz się zagrożona i przytłoczona tym wszystkim, a ja jak kretyn dolewałem oliwy do ognia. Pozwól sobie pomóc.
– Co będziesz z tego miał? – Zakładam ramiona na piersi.
– Powiesz mi prawdę, co do wczorajszego dnia. – Już mam zamiar mu przerwać, jednak ten unosi dłoń ku górze. – Zanim coś powiesz. Nie zaprzyjaźniamy się i nawet nie będę próbował się z tobą przyjaźnić. Jednak ty, jak i ja potrzebujemy czegoś, a zwykły dwudziestominutowy sojusz nikomu jeszcze nie zaszkodził. Ja będę pomagać tobie, a ty w razie czego pomożesz mi.
Przejeżdżam językiem po dolnej wardze, a następnie wzdycham cicho. Nie mam pojęcia co o tym myśleć, jednak sam fakt, że James chce mi pomóc, jest nieco dziwny. Zwłaszcza że mężczyzna służy swojemu ojcu jak piesek.
– Skąd mam pewność, że nadal nie szpiegujesz dla ojca?
– Nie masz. Ja również nie mam pewności, że będziesz mi mówić prawdę. – Uśmiecham się arogancko. – Wchodzisz w to?
– Zrób wszystko, abym wyszła z miasta w ostatniej turze – odpowiadam, powoli go wymijając. – Wiem, że muszę pokazać się z jak najgorszej strony, jednak mam wrażenie, że twój ojciec zrobi wszystko, aby się mnie pozbyć.
– Dlaczego tego chcesz? – Unosi brew.
– Zrób, o co proszę, dopiero wtedy odpowiem na twoje pytania.
Posyłam mu ostatnie spojrzenie, a następnie znikam w tłumie.Przez następną godzinę nie dzieje się prawie nic nowego. Większość osób próbuje się rozgrzać, usilnie pokazując, że są najlepsze. Ja natomiast bez jakiegokolwiek zainteresowania oglądam całą salę treningową. Wcześniej zbyt zestresowana tym, iż ktoś zrozumie, że tylko udaje, nie zwróciłam uwagi na parę dość atrakcyjnych stanowisk i dziwnych narzędzi, które mają najwyraźniej służyć do obrony.
– Zaczynajmy – słyszę nagle głos ojca Jamesa, a ja dopiero teraz orientuję się, jak szybko minęła godzina.
Mimowolnie spoglądam w stronę chłopaka, który stoi przy swoim ojcu. Nasze spojrzenia się krzyżują, a gdy ten kiwa delikatnie głową, prostuję się.
Czas rozpocząć cyrk.
CZYTASZ
Córka Archanioła [18+]
FantasyZAKOŃCZONE - BARDZO POWOLI W TRAKCIE KOREKTY "Strach to zabójca umysłów. Przyćmiewa myślenie oraz plany, które mamy do wykonania." Świat, w którym żyje Aniel, nie jest usłany różami. Jest usłany cierniami, trupami i wrogami, którzy tylko czekają na...