Następnego poranka czuję, że coś jest nie tak. Budzę się z tym dziwnym, przeszywającym płuca uczuciem i nim zdążę pomyśleć, zrywam się z łóżka, myję, a następnie się ubieram. Dopiero teraz do mojego nosa dochodzi ten znajomych zapach.
Cholerny Upadły.
Szybko otwieram okno, nie chcąc tego czuć i za wszelką cenę wyrzucić Isaaca z głowy. To z pewnością nie jest czas i miejsce na myślenie o moim największym wrogu. Po chwilę orientuję się, że przecież obudziłam się ze złym przeczuciem, dlatego jak najszybciej wkładam buty i wychodzę na korytarz.
Pierwsze, co widzę to ogromne zamieszanie. Idę korytarzem za tłumem, a słysząc podniesione głosy, marszczę brwi. Dopiero po chwili udaję mi się wyłapać, jakikolwiek wątek rozmowy.
– Do cholery nie wiem! – wrzask Jamesa roznosi się po korytarzu. – Boże, ojciec mnie zabije!
Wychodzę przed tłum, a widząc przed sobą martwe ciało jednej z nowy przybyłych, biorę głębszy oddech.
– Raczej Bóg ci nie pomoże – burczę pod nosem, a następnie kucam nad ciałem.
– Jeśli nie masz nic mądrego do powiedzenia, to zamilcz – cedzi.
– Jeśli masz zamiar pojękiwać, jak jakaś panienka to najlepiej odejdź. – Uśmiecham się sarkastycznie.
James zaciska wargi w cienką linię, a następnie kuca tuż przy mnie. Dotyka jej poderzniętego gardła, a następnie się krzywi, jakby krew nie była ludzką rzeczą. Przewracam oczami, nadal będąc na niego zła. Szybko mi raczej to uczucie nie przejdzie, ponieważ, jak to Arie mówił "zdrajcy pozostaną zdrajcami", a ja nie mam zamiaru bawić się w ich chore gierki.
– Niech ktoś wezwie Matthiasa – mówi drżącym głosem. – Niech zbada okoliczności śmierci.
Jakiś mężczyzna kiwa głową, a następnie odchodzi. Dotykam swojej wargi, dokładnie obserwując ciało. Siniaki, rany na całym ciele i poderżnięte gardło. Jestem wręcz pewna, że nie mogło to być samobójstwo. Przez myśl przechodzi mi tylko jedna osoba, a gdy tylko odczuwam złość, natychmiast zamykam oczy.
Jak mogłam być tak naiwna?
– Aniel, mogłabyś pójść do mojej siostry? – prosi słabym głosem. – Zajmij ją czymś. Niech wyjdzie na miasto i najlepiej nic jej nie mów o tym, co się wydarzyło.
Nie mam ochoty na kłótnie, zwłaszcza gdy dostrzegam przerażona minę Jamesa. Nie pytam, po prostu przytakuję głową, a następnie wstaję.
– Powinna być w bibliotece. Jak zawsze rano – dopowiada jeszcze.
***
Siedzimy w tej samej kawiarni, co ja z Abigail. Nie odzywamy się, ja obserwuję ludzi wokół, a dziewczyna jest zajęta czytaniem jednej z ksiąg. Jest wyjątkowo gruba, więc nawet nie udaję, że mnie interesuje. Kątem oka jednak dostrzegam, jak w pewnym momencie mi się przygląda, a gdy przyłapuje mnie na krótki spojrzeniu, zamyka książkę.
– No dobra – zaczyna, oblizując wargi. – Co się dzieje?
– Nie rozumiem – odpowiadam, marszcząc brwi. – Nie mogę wyciągnąć koleżanki na miasto?
– Po pierwsze to nie w twoim stylu – mówi, lekko się uśmiechając. – Po drugie, gdy zabierałaś mnie z biblioteki, byłaś strasznie spięta.
Odwracam wzrok, choć wiem, że już i tak jestem na przegranej pozycji. A przez jej spojrzenie mam wrażenie, że długo nie dochowam tajemnicy. Zwłaszcza że z dwójki rodzeństwa bardziej lubię Lucy.
CZYTASZ
Córka Archanioła [18+]
FantasyZAKOŃCZONE - BARDZO POWOLI W TRAKCIE KOREKTY "Strach to zabójca umysłów. Przyćmiewa myślenie oraz plany, które mamy do wykonania." Świat, w którym żyje Aniel, nie jest usłany różami. Jest usłany cierniami, trupami i wrogami, którzy tylko czekają na...