Mijają 2 dni ale bez rezultatów i pani detektyw nie wiedziała jak ta sprawa jest powiązana z budką telefoniczną na skraju ścieżki przy parkingu gdzie wykaz rozmów wskazuje że ktoś z niego korzystał 15 minut przed śmiercią denata. Siedząc przy biurku w komisariacie gdzie z lewej strony na biurku leżały akta różnych spraw na nich postawiony telefon przed nią komputer wyświetlający szczegóły sekcji zwłok ofiary:
...ofiara zginęła od pojedynczego strzału w klatkę piersiową kula przeleciała na wylot uszkadzając serce, strzał został oddany z dużej odległości z broni snajperskiej według badań balistycznych otworu wlotowego kuli....W głowie pani detektyw zawitał bardzo dziwna chęć zbadania jeszcze raz miecza zbrodni ale za dnia by móc wyjaśnić czy podejrzenie jej przeczucia jest słuszne....
Pani detektyw jadąc samochodem na miejsce zbrodni przypomina sobie że kiedy przejezdzała ma miejsca zbrodni telefon miał urwaną słuchawkę więc jak można było przeprowadzić rozmowę z niego. Pytania się nawarstwiały i wszystko się gmatwało.
Kiedy dojechała pani detektyw na miejsce zbrodni zobaczyła całe miejsce zbrodni i okolica jest przejrzysta nic niczego nie zasłania więc snajper miał pole do popisu. Pomyślała że trzeba znaleźć miejsce z którego strzelał ale to nie było takie proste ....
Kierunek z skąd padł strzał prowadzi pod kępę krzaków ale widać tylko wygniecione miejsce i na śniegu miejsce spalone wystrzałem z lufy ale po łusce ani śladu...
A więc to był profesjonalista ale żadnych śladów prowadzących do ciała więc musiało być ich dwóch - pomyślała pani detektywPani detektyw skierowała się w stronę samochodu dokładnie przyglądając się jakimś śladów na śniegu ale wszystko było zadeptane przez gapiów ... ze złością przemknęła detektyw do samochodu i nagle zobaczyła karteczkę w wycieraczce wsiadając do auta zawarła.
Zaintrygowana sięgnęła po kartkę i było słychać huk wystrzału pani detektyw upadła....