16

80 10 3
                                    

Siedziałem z chłopakami jeszcze przez jakiś czas na kanapie i oglądaliśmy jakieś filmy.

Tak jakieś, bo co chwila któryś nam się nudził, albo kończył i trzeba było zmienić kanał.

-W ogóle gdzie jest Will? -zapytał po jakimś czasie Ethan ziewając.

-Zdenerwował się i wyszedł -mruknął Blake.

-No to jutro będę chodził w tych różowych kapciach- powiedział po chwili.

Blake i Ethan wybuchneli głośnym śmiechem, a ja spojrzałem na nich unosząc brwi.

-Na chuj te kapcie? -zapytałem patrząc na Ethana.

-Bo to są kapcie niesłychajki- powiedział różowowłosy wymachując dłońmi - idziesz, ale cie nie słychać.

-No okej...-mruknąłem skołowany - ale po co?

-Widziałeś dziś Will'a i już wiesz jak się zachowuje na trzeźwo? -zaśmiał się Jaeden. Pokiwałem delikatnie głową - No to wyobraź sobie teraz co się może dziać kiedy ma kaca.

Spojrzałem na niego wielkimi oczami wyobrażając sobie tą sytuację.

-Tak, dokładnie - powiedział Ethan robiąc się czerwony na twarzy od smiechu.

Blake zaśmiał się krótko i rozczochrał mu włosy.

-Hej no- powiedział Ethan i odtrącił dłoń chłopaka. -wiesz ile ja muszę je układać?

-To ty się w ogóle czeszesz? -zapytał Jaeden udając, że dusi się kaszlem.

-Czesze, układam, a twoje zaraz zgole nawet- powiedział patrząc na niego poważnie.

-Ty mi sie tu w fryzjera nie baw- powiedział Jaeden i pstryknął mu palcem w nos.

Ethan ziewnął zasłaniając sobie usta dłonią. Spojrzał na nas załzawionym oczami.

-Komuś się chce spać? -zapytał Blake ze śmiechem.

-Komuś chce się oberwać w nos? -odpyskował chłopakowi.

Spojrzałem na nich unosząc brew.

Niby takie groźne amstafy, a w środku to takie...hmmm, może jakmnik jest dobrym określeniem.

-Ethan, spokojnie ja się staram być dla ciebie miły, a ty już do mnie z ryjem.

-No bo mnie prowokujesz, Blake'iś prowokujesz i to bardzo.

Wróciłem wzrokiem do ekranu i starałem sie skupic na filmie.

-Spokojnie, przyzwyczaisz się do tego -szepnął cicho Jaeden i położył mi dłoń na ramieniu.

-Bedę musiał. -spojrzałem na niego rozbawiony.

-No dobra idę spać, chodź Eth- powiedział Jaeden i wstał z kanapy. Przeciągnął się mrucząc cicho i wyciągnął dłoń w stronę różowowłosego, który rozwalił się na kanapie.

-Musimy? - Ethan zrobił oczy małego dziecka- jest jeszcze wcześnie.

-Nie, my też już idziemy spać. Poza tym wiesz jaki jesteś jak się nie wyśpisz.- powiedział Blake klepiąc go po ramieniu.

-Ale...

-Żadnego ,,ale"- powiedział Jaeden- siłą mam cie zaciągnąć na górę?

-Try me- powiedział chłopak pewny siebie i jeszcze bardziej rozłożył się na kanapie.

-Sam tego chciałeś - powiedział rudy i przerzucił go sobie przez ramię.

Ethan jęknął niezadowolony, ale nie szarpał się. W końcu i tak by nie wygrał, bo Jaeden jest od niego wyższy o dobre dwadzieścia centymetrów.

Ehh, te uroki bycia niskim....

To są jakieś w ogóle?!

Siedziałem na kanapie patrząc na nich szeroko otwartymi oczami.

-No to dobranoc- powiedział Jaeden stojąc przed nami z tyłkiem Ethana na ramieniu- Eth pożegnaj się ładnie. -zaśmiał się i obrócił do nas plecami tak żebyśmy mogli zobaczyć zwisające bezwładnie ciało chłopaka.

-A spierdalaj....

-Co powiedziałeś? Głośniej, bo cie nie słychać- zaśmiał się rudowłosy chłopak i potrząsnął przyjacielem.

-Dobranoc. A teraz do mej komnaty sługo. -powiedział unosząc palec wskazujący.

-Ta lece, no to narka chłopaki -mruknął Jaeden.

Zaśmiałem się patrząc jak chłopak znika za rogiem.

-No to co?- powiedział Blake przeciągając się na kanapie.

-No a co ma być? - ziewnąłem zasłaniając usta dłonią.

-Idziemy spać.

-To było stwierdzenie czy pytanie? -spojrzałem na niego kątem oka.

-Ty się nie mądrz tu, bo od tego już mamy ludzi. -powiedział i wyłączył telewizor.

-No ej, oglądałem to- powiedziałem oburzony wskazując na czarny ekran telewizora.

-Wybacz, ale jest juz dawno po bajkach i trzeba iść spać.

Wywróciłem oczami i rzuciłem chłopaka poduszką wstając z kanapy.

-Poczekaj jak się zemszczę- usłyszałem za sobą.

Mhm, już się boje.

Chłopak dogonił mnie i razem wyszliśmy z salonu kierując sie w stronę schodów. Kiedy doszliśmy do ,,mojego" pokoju stanąłem w drzwiach patrzac na niego.

-No to dobranoc- powiedziałem uśmiechając się.

-Dobranoc.

Chłopak posłał mi ciepły uśmiech, ale po chwili zaniepokojony spojrzał w okno znajdujące się za mną. Uśmiech szybko zszedł z mojej twarzy. Powoli odwróciłem się w tamtą stronę patrząc w to samo miejsce co on. Zmarszczyłem brwi kompletnie niczego tam nie widząc.

-Blake tam niczego.... -nie dokończyłem, ponieważ Blake złapał mnie za boki krzycząc coś cicho. Podskoczyłem, a wiązanka przekleństw opuściła moje usta- Pojebało cie?! - spojrzałem na niego wściekły.

-Zemsta- zaśmiał się. Pomimo tego, że byłem zły delikatnie uniosłem kącik ust w górę.

Nagle rozległ się głośny trzask i oboje odwróciliśmy głowy w tamtą stronę.

-Cara, ewentualnie Will. Ale on potrzebuje o wiele więcej czasu żeby się wstawić. -mruknął Blake.

Pokiwałem głową i oparłem się o drzwi ziewając.

-No to dobranoc, śpij dobrze, a ja się zajme naszym gościem -powiedział chłopak idąc spowrotem w stronę schodów.

-Ty też- powiedziałem patrząc na jego plecy.

Ciekawe czy coś ćwiczy...

A po chuj ci to wiedzieć?

Bo ma calkiem fajne te plecy.

Rozszerzyłem oczy w przerażeniu i szybko zatrzasnąłem drzwi opierając się o nie.

-Nawet tak nie mysl....to tylko taka szybka myśl....jesteś hetero....hetero kurwa.

Szybko się rozebrałem i w samych bokserkach zagrzebałem w pościeli. Po chwili jednak zrobiło mi się gorąco i niewygodnie, więc odgrzebałem się, a po chwili znowu przykryłem.

-No śpij... -mruknąłem czując mdłości. Wtuliłem twarz w poduszke i zacząłem nasłuchiwać głosów dobiegających z dołu.

Napewno były to dwa głosy, ale nie moglem nic zrozumieć, nawet nie umiałem odróżnić czy drugi głos jest damski czy męski. Po kilku minutach rozległy się kroki, potem trzask drzwi i cisza. Leżałem jeszcze kilka minut patrzac na cienką linię światła, która wpadała przez szparę pod drzwiam. Tamta myśl nadal nie dawała mi spokoju, minęło kolejne kilkanaście minut, może nawet kilkadziesiąt zanim zasnąłem.

You Are My SunshineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz