Dwa tygodnie później.
Dokładnie dwa tygodnie temu, całowałam się z Luke'm.
A co jest dzisiaj? Pierwszy września, poniedziałek, rozpoczęcie roku.
**
Właśnie się przebrałam i pomalowałam. Teraz pakuje potrzebne rzeczy do torebki.
-Mais, zawieziesz dziewczynki i przyjedziesz po nie o dwunastej.- powiedziała mama, wchodząc chyba do pokoju brata.
-Dobra, ale za to chcę wolną chate w sobote.- ten to jest chyba jakiś imprezowicz...
-Ja i tata jedziemy na ważne spotkanie, więc musisz się dogadać z dziewczynami.
-NIE!!!- wrzasnęłyśmy obje, a mama i tata zaczęli się głośno śmiać.
~~
Droga do liceum zajęła nam pięć minut.
Najpierw z samochodu wyszłam ja i moja siostra, a potem Mais.
Poczułam na sobie miliony spojrzeń, dzięki czemu poczułam się dość nieswojo.
-Ej! A podziękowanie?- zatrzymał nas Mais, kiedy miałyśmy odchodzić. Wywróciłyśmy oczami, ale obje pocałowaliśmy go w policzki.
Uśmiechnięty od ucha do ucha Maison wsiadł do auta i odjechał, a do nas podszedło trzech chłopaki z starszej klasy i ich przyboczne dzieczynki.
-Nowe, tak?- zapytała jedna, wyplywając gumę zaraz obok mojej nogi.
-T-tak.- odpowiedziałam. Gdybym powiedziała, że się nie boję, skłamałabym. Ale jak wy byście się poczuli, gdyby w nowej szkole podeszła do was grupka dwa razy większych osób?
-To trzeba wam pokazać co nie co...- zaczął jeden. Najwyższy podszedł do nas bardzo blisko i zaczął kopać. Ludzie!! Pomóżcie!!
Przełknęłam ślinę, poprawiłam spódnice i przywaliłam z prawego sierpowego w nos.
-Nokaut? Tak szybko? Po jednym uderzeniu?- spytała jedna z dziewczynek.
Kiedy największy się ocknął, wszyscy odeszli.
-Diana! Amanda! Nic wam nie jest?- usłyszałyśmy z głębi placu szkoły. Podbiegli do nas Luke i Thom.
Przytuliłam się do blondyna i schowałam głowę w zagłębiu jego szyi. Tak samo zrobili brunet i Amanda.
-Jesteśmy w jednej klasie. Nic wam już nie grozi. A on poniesie konsekwencje, że uderzył dziewczyny.- mówił Luke i uspokajająco głaskał moje plecy.
W pewnym momencie, Amanda oderwała się od swojego chłopaka i podeszła do mnie.
-Nie bolą Cię żebra? Nic nie krwawi? Rana mogła się jeszcze otworzyć.- Amanda dotykała miejsca po kuli.
-Nie. Wszystko jest okej. Rana się zagoiła.- powiedziałam.
-Chodźmy na rozpoczęcie do klasy.- powiedział Thom, biorąc swoją dziewczynę za ręke. Poszliśmy do naszej sali, usiedliśmy w ławkach i "słuchaliśmy" nauczycielki.
Mówiła coś, że... a nawet nie pamiętam i rozdała plany lekcji, numery do szafek, oraz książki.
Po dwóch godzinach gadania o statucie szkoły, o tym czego nam nie wolno, puściła nas do domu.
Na parkingu czekał już Mais. Wsiadłyśmy do auta, a on zaczął na mnie krzyczeć.
-Pierwszy dzień w szkole a ty już kogoś pobiłaś?! Dziewczyno!! Ogarnij się!!- wrzeszczał. Nigdy, ale to nigdy na mnie podniósł głosu.
-Dyrektor dzwonił do ojca, że ten chłopak trafił do szpitala!! Co ty masz z głową!?
-Maison! Diana tylko nas broniła! Patrz co nam zrobili!- krzyknęła Amanda. Obje pokazałyśmy mu sińce na brzuchach i nogach, a Mais gwałtownie się zatrzymał i skręcił w ulicę do szpitala.
-Przepraszam...- zaczął. Kiedy byliśmy pod szpitalem, nasz brat wkurwiony wybiegł z auta i poszedł jak sądze do sali tego chłopaka.
Po dwóch minutach ochrona wyrzuciła go ze szpitala. Wtedy ja wsiadłam za kierownice i pojechaliśmy do domu.
CZYTASZ
Księżniczka innego świata (1,2)
Randomokładka zrobiona przez @Pocket_Fray09 ❤️ (Skończone, w trakcie korekty) Nazywam się Diana Luris, mam siedemnaście lat. Jestem córką właściciela największej firmy ochroniarskiej i właścicielki korporacji. Mam blond włosy, czarne jak węgle oczy. Jeste...