Szybko wzięłam tabletki i popiłam je wodą.
Z torebki wyciągnęłam notes A3 i piórnik z kredkami. Zaczęłam rysować. A co? Na początku miała być to łąka z strumieniem, ale w końcu powstał las z jeziorem, nad którym siedzi sobie para zakochanych. Najciekawsze jest to, że ja nie poanowałam nad tym, co rysuje. Poprostu robiłam kreski i tak wyszło.
W chłopaku rozpoznałam Luke'a. Dlaczego ja go narysowałam? Przecież nie jesteśmy razem.
*puk puk*
-Można.- odezwałam się. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Luke z bukietem kwiatów.
-Skarbie... Przepraszam...- zaczął.
-Myślisz, że głupie kwiatki załagodzą to, co mi zrobiłeś?! Wynoś się!! Nie wracaj tu nigdy!!- krzyczałam.
Luke szybko położył kwiaty przed drzwiami i odszedł.
Tak szybko jak mogłam wzięłam te kwiaty i wsadziłam do kominka.
-Niech się spalą.- powiedziałam do siebie. Położyłam się do łóżka i znów zaczęłam rysować. Tym razem, spod mojego ołówka wyszła biała klacz. Zawsze kiedy jestem zdenerwowana, rysuję właśnie ją. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest.
*puk puk*
-Powiedziałam, żebyś tu nie przychodził!!- - wrzasnęłam. Drzwi się powolutku otworzyły. Za nimi stał Marks z dziwną miną. Jak mi wstyd...
-Wejdź.- powiedziałam cicho.
-Z kim się tak pokłóciłaś?- spytał lekarz, siadając przy moim łóżku.
-Luke nie daję mi spokoju od zerwania.- wyjaśniłam, nie zwracając szczegółnej uwagi na pytanie lekarza.
-To wy nie jesteście już razem?- zapytał zdziwiony, ściągając opatrunek.
-Nie. Całował się z jakąś lochą w szkole.- wyjaśniłam.
-Już się trochę zagoiło, ale nie chodź tak często.- powiedział, zmieniając opatrunek.
Chwilę (dłuuugą chwile) pogadaliśmy i rozeszliśmy się w swoje strony, czyli Marks na dół do swojego gabinetu, a ja do Amandy.
Drzwi do jej pokoju były zamknięte, więc zapukałam do drzwi rudego. Nie odpowiedział, ale słyszałam jakby z kimś rozmawiał. Otworzyłam powoli drzwi. Ed siedział przy komputerze i chyba robił live'a, grając w CS'a.
-Rudy, nie wiesz czy Amanda, Mais i wujek już wrócili?- zapytałam, podchodząc do jego biurka.
-Nie wiem. Nie ma blondi w jej pokoju?- Ed nie przestawał grać, a ja widziałam na jego drugim komputerze komentarze dotyczące mojej osoby.
-Nie ma. Mogę zostać?- Ed kiwnął głową i odsunął się od biurka, tak, żebym mogła usiąść na jego kolanach. Zrobiłam to, bez problemu.
Na tym drugim ekranie widziałam komentarze typu jaka dzi*ka, pier*olona s*ka.
-Masz jakiś moderatorów?- zapytałam.
-Nie. Zaprogramuj system, żeby nie było brzydkich słów.- zgodziłam się i migusiem wszystkie brzydkie komentarze zostały usunięte i zostały same miłe.
-Dziękuję.- mruknął Ed. W podziękowaniu też dostałam całusa w policzek.
-Musimy kiedyś pograć razem w fife.- powiedziałam, bawiąc się swoimi włosami. Rudy się zaśmiał i opluł jeden ekran wodą.
-Co jest w tym śmiesznego?- zapytałam.
-Nie, nic. Chcecie odcinek z młodą?- spytał swoich widzów. Widziałam, że chcą.
-Jesteś starszy tylko o trzy miesiące, dwa dni i trzy godziny!- powiedziałam obużona, wstając z jego kolan.
-Oj no weź.- Ed zrobił mine małego szczeniaczka, której naprawdę nie mogłam się oprzeć.
-Jutro wstawię ten odcinek, a teraz kończę live'a. Narka ziomeczki!- Ed się pożegnał, skończył transmisję i poszedł ze mną i z kamerą do mojego pokoju, zagrać w fife.
-Idź nam po jakąś wodę, a ja zrobię wstęp.- powiedział, stawiając kamerę. Przyniosłam z kuchni dwie szklanki i soczek jabłkowy. Ed wtedy już nagrywał. Graliśmy w FIFĘ 17 chyba przez godzinę!
Potem rudy poszedł montować film, a ja poszłam się umyć i poszłam spać.
CZYTASZ
Księżniczka innego świata (1,2)
Aléatoireokładka zrobiona przez @Pocket_Fray09 ❤️ (Skończone, w trakcie korekty) Nazywam się Diana Luris, mam siedemnaście lat. Jestem córką właściciela największej firmy ochroniarskiej i właścicielki korporacji. Mam blond włosy, czarne jak węgle oczy. Jeste...