2.44 Trzy miesiące, dwa dni i trzy godziny

1.2K 43 0
                                    

Szybko wzięłam tabletki i popiłam je wodą.

Z torebki wyciągnęłam notes A3 i piórnik z kredkami. Zaczęłam rysować. A co? Na początku miała być to łąka z strumieniem, ale w końcu powstał las z jeziorem, nad którym siedzi sobie para zakochanych. Najciekawsze jest to, że ja nie poanowałam nad tym, co rysuje. Poprostu robiłam kreski i tak wyszło.

W chłopaku rozpoznałam Luke'a. Dlaczego ja go narysowałam? Przecież nie jesteśmy razem.

*puk puk*

-Można.- odezwałam się. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Luke z bukietem kwiatów.

-Skarbie... Przepraszam...- zaczął.

-Myślisz, że głupie kwiatki załagodzą to, co mi zrobiłeś?! Wynoś się!! Nie wracaj tu nigdy!!- krzyczałam.

Luke szybko położył kwiaty przed drzwiami i odszedł.

Tak szybko jak mogłam wzięłam te kwiaty i wsadziłam do kominka.

-Niech się spalą.- powiedziałam do siebie. Położyłam się do łóżka i znów zaczęłam rysować. Tym razem, spod mojego ołówka wyszła biała klacz. Zawsze kiedy jestem zdenerwowana, rysuję właśnie ją. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest.

*puk puk*

-Powiedziałam, żebyś tu nie przychodził!!- - wrzasnęłam. Drzwi się powolutku otworzyły. Za nimi stał Marks z dziwną miną. Jak mi wstyd...

-Wejdź.- powiedziałam cicho.

-Z kim się tak pokłóciłaś?- spytał lekarz, siadając przy moim łóżku.

-Luke nie daję mi spokoju od zerwania.- wyjaśniłam, nie zwracając szczegółnej uwagi na pytanie lekarza.

-To wy nie jesteście już razem?- zapytał zdziwiony, ściągając opatrunek.

-Nie. Całował się z jakąś lochą w szkole.- wyjaśniłam.

-Już się trochę zagoiło, ale nie chodź tak często.- powiedział, zmieniając opatrunek.

Chwilę (dłuuugą chwile) pogadaliśmy i rozeszliśmy się w swoje strony, czyli Marks na dół do swojego gabinetu, a ja do Amandy.

Drzwi do jej pokoju były zamknięte, więc zapukałam do drzwi rudego. Nie odpowiedział, ale słyszałam jakby z kimś rozmawiał. Otworzyłam powoli drzwi. Ed siedział przy komputerze i chyba robił live'a, grając w CS'a.

-Rudy, nie wiesz czy Amanda, Mais i wujek już wrócili?- zapytałam, podchodząc do jego biurka.

-Nie wiem. Nie ma blondi w jej pokoju?- Ed nie przestawał grać, a ja widziałam na jego drugim komputerze komentarze dotyczące mojej osoby.

-Nie ma. Mogę zostać?- Ed kiwnął głową i odsunął się od biurka, tak, żebym mogła usiąść na jego kolanach. Zrobiłam to, bez problemu.

Na tym drugim ekranie widziałam komentarze typu jaka dzi*ka, pier*olona s*ka.

-Masz jakiś moderatorów?- zapytałam.

-Nie. Zaprogramuj system, żeby nie było brzydkich słów.- zgodziłam się i migusiem wszystkie brzydkie komentarze zostały usunięte i zostały same miłe.

-Dziękuję.- mruknął Ed. W podziękowaniu też dostałam całusa w policzek.

-Musimy kiedyś pograć razem w fife.- powiedziałam, bawiąc się swoimi włosami. Rudy się zaśmiał i opluł jeden ekran wodą.

-Co jest w tym śmiesznego?- zapytałam.

-Nie, nic. Chcecie odcinek z młodą?- spytał swoich widzów. Widziałam, że chcą.

-Jesteś starszy tylko o trzy miesiące, dwa dni i trzy godziny!- powiedziałam obużona, wstając z jego kolan.

-Oj no weź.- Ed zrobił mine małego szczeniaczka, której naprawdę nie mogłam się oprzeć.

-Jutro wstawię ten odcinek, a teraz kończę live'a. Narka ziomeczki!- Ed się pożegnał, skończył transmisję i poszedł ze mną i z kamerą do mojego pokoju, zagrać w fife.

-Idź nam po jakąś wodę, a ja zrobię wstęp.- powiedział, stawiając kamerę. Przyniosłam z kuchni dwie szklanki i soczek jabłkowy. Ed wtedy już nagrywał. Graliśmy w FIFĘ 17 chyba przez godzinę!

Potem rudy poszedł montować film, a ja poszłam się umyć i poszłam spać.

Księżniczka innego świata (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz