-I co, smakowało wam?
-Przepyszne, twój dziadzio robi na prawdę niezłą robotę- starzec zaśmiał się słysząc moje słowa. Mógłbym rzec, że w tamtym momencie pomyślałem sobie "Sanji i tak robi najlepsze".
-Dziękuję ci chłopcze. Cieszę się, że poznaliście moją Mirę. Jest na prawdę miłą dziewczyną, ale zbyt często ufa ludziom.
-Dziadku! Luffy i Law są dobrymi ludźmi!
-Ha ha ha! Przecież wiem. Tym razem ci się udało!- Mirze nie było do śmiechu po słowach dziadka. Siedziała naburmuszona, ale w pewnym momencie coś jej się przypomniało.
-Właśnie! Luffy...- wyjęła szeroką, białą wstążkę. -Czy mogłabym owinąć nią twój kapelusz?
-A czy to już nie wystarczy?- zapytałem.
-Mugiwara-ya, jest to dobry pomysł- szturchnął mnie lekko. -Wiesz dlaczego.
-No dobra...- oddałem jej kapelusz. Dziewczyna starannie owinęła wstążkę wokół czerwonej linii i poprawiła kwiaty. -Teraz wygląda jeszcze ładniej!- wstążka była dłuższa, dlatego zwisała z kapelusza i kołysała się w rytm wiatru.
-Dzięki- uśmiechnąłem się i powiesiłem kapelusz z mojego tyłu. -Trafek, co teraz robimy?
-Pewnie przejdziemy się do portu. Tam może dowiemy się czegoś więcej.
-Mogę was tam zaprowadzić. Co prawda z teorii nie wygląda jak prawdziwy port, ale jest on dla nas jednym z szczególniejszych miejsc na wyspie.
-Super, nie mogę się doczekać, by go zobaczyć!
* * *
Gdy dostaliśmy się na miejsce, a nie zajęło nam to zbyt długo, ujrzeliśmy przed sobą morze i porty z zadokowanymi statkami. Wiele ludzi, chyba marynarzy, rozmawiało ze sobą a tłumy mieszkańców zasypywało pobliskie budynki i targi z rybami.
-To jest wasz port?- zapytałem.
-Tak. Skromny, ale bardzo użyteczny- uśmiechnęła się dumnie. -Pamiętam, że jak byłam mała, to zaczęli go dopiero budować, dlatego stoi tu dopiero od parunastu ładnych lat.
-A ile masz lat?- zapytał się Trafek.
-Mam 16 lat. Urodziłam się tutaj, jak i dorastałam- ruszyła do przodu. Poszliśmy za nią. Mira pokazała nam przeróżne targi, głównie z rybami i owocami mórz jak i pobliskie sklepy i alejki. Mimo, że miasto wyglądało jak wieś, to widocznie zaczyna się rozwijać i brnie w dobrą stronę. Wyglądała na na prawdę szczęśliwą opowiadając o swojej wyspie. Sprawiało jej to nie lada radochę.
-Luffy, nie zapominaj, że naszym priorytetem jest...
-Tak tak, wiem Traffy!- przypomniał mi cel naszego wypadu. Na wypowiedzenie jego ksywki odreagował tak, jakby ktoś rzucił go kamieniem w łeb. -Przecież nie zapomniałem o tym, ale nie oznacza to, że nie możemy poświęcić chwili na to.
-Wiem, ale coś mi się tutaj nie podoba- Law rozglądał się po mieście. Co prawda mieszkańcy zachowywali się nadzwyczaj cicho i dyskretnie, ale dopiero teraz to zauważyłem. -Czuję tą dołującą atmosferę.
-Ja teraz też. Dlaczego się tak kryją?
-A czy ja Wróżbita Maciej jestem?- westchnął. -Widocznie coś tutaj miało miejsce. Może jest to związane z ostatnimi wydarzeniami? Ludzie zachowują ostrożność...
-Słyszę was- sparaliżowani odwróciliśmy się w stronę Miry. -Nie martwcie się, to na pewno nie przez ten wypadek- uspokoiła nas swoim entuzjazmem. -Nie bywam często w mieście, ponieważ pomagam mojemu dziadkowi, ale znam ta wyspę lepiej niż ktokolwiek inny.
CZYTASZ
[One Piece] Piracki Sojusz
FanficLaw wraz ze swoim sojusznikiem Luffy'm próbują rozwiązać zagadkę tajemniczego oddzielenia się od reszty Słomkowych. Znajdują się na wyspie Sunfield, małej ale przyjemnej dla oka wyspie, która jak później się okazuje przywlecze za sobą kolejne kłopot...