50.

1.8K 62 6
                                    

Nie mogąc zasnąć przez natłok myśli, wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Chciałam wziąć szybki prysznic, ale to co zastałam po przekroczeniu sypialni mnie przeraziło.

- O mój Boże! Harry! Harry wstawaj! Ktoś tu był! - Zaczęłam krzyczeć.

Chłopak niechętnie otworzył oczy i spojrzał na mnie. Jednak kiedy zobaczył mój wyraz twarzy i trzęsące się ciało od razu wstał i podszedł do mnie.

- O kurwa - Mruknął.

Ktoś się włamał, umazał wszytko czerwoną farbą i oblał benzyną. Na kanapie był jeszcze napis "SPALĘ WAS ŻYWCEM", który wywołał u mnie mdłości. Widok jak i smród tego wszystkiego był okropny.

- Uciekamy stąd - Powiedział Harry, na co przytaknęłam.

Złapał mnie na za rękę i jako pierwszy postawił krok na brudnej podłodze. I to był cholerny błąd. Kiedy to zrobił, wszystko zaczęło się palić. Pobiegliśmy w stronę sypialni i próbowaliśmy otworzyć okno, ale za cholerę się nie chciało otworzyć. Spanikowani zaczęliśmy szukać czegoś co mogłoby rozbić szybę.

- Harry, ogień jest coraz bliżej... - Wydusiłam z siebie. Dymu było coraz więcej, przez co trudniej się oddychało, a oczy okropnie łzawiły.

Brunet jako naszą ostatnią deskę ratunku użył stolika nocnego. Podniósł go i z całej siły rzucił w stronę okna. Powtórzył tę czynność tyle razy, aż otwór był na tyle duży, że mogliśmy przez niego wyjść.

- Szybko! - Pogonił mnie, a ja posłusznie prześliznęłam się przez dziurę.

W tej chwili nie liczyło się dla mnie to, że przez ostre szkło rozdarłam sobie kawałek ramienia i ciekła mi krew. Ani, że ledwo mogłam oddychać. Najważniejsze, że udało nam się uciec. Spojrzałam na bruneta i się przeraziłam. Miał ranę na twarzy, ramieniu i nodze. Chciałam zadzwonić po pogotowie, ale nie miałam przy sobie komórki. Wszystko zostało w płonącym domku, o którym również nie mieliśmy jak komukolwiek zawiadomić.

"Cholera, jesteśmy udupieni"

Story of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz