Poznanie cz. 3

48 3 0
                                    

Magdalena :

Po dwóch godzinach dojechaliśmy na miejsce. Obok wielkiej willi, stało z tysiące jak nie miliony samochodów. Obróciłam się. Za nami ciągnął się sznur samochodów. Lekko się zaniepokoiłam. Nigdy nie byłam na spotkaniu, gdzie było tylu ludzi co tu. Znajdując parking wyszłam z samochodu. Wraz z ojcem skierowałam się do drzwi wejściowych. Przed drzwiami stała ochrona. - Państwo do alfy?

- Tak, oto moja córka Magdalena. - powiedział mój ojciec, gdyby to było całkiem normalnie, że moje imię podaje jakiemuś nieznajomemu typowi. 
- Jack? 
- Owszem. 

- Wejść. - powiedział jeden z ochroniarzy. 

Wchodząc do salonu nie wiedziałam, gdzie się patrzeć. Tyle było tu rzeczy. Przede wszystkim moją uwagę przykuły zdjęcia motocykli. Były takie śliczne i stare.
- Zapraszam wszystkim na sale! - krzyknęła omega. 
Weszliśmy na sale. 


Paul :


Dotarliśmy na miejsce. Wchodzimy do willi. Kolejne spotkanie, pójdzie jak z płatka. Tu się zagada, tu się wyrwie jakąś laskę i koniec moich zadań na dzień dzisiejszy.Na sali siedzi tysiące osób. Nawet nie łapię się czy kogoś znam. Wraz z ojcem siadamy na przeciwko jakiejś laski i chyba jej ojca. Powiem, że nawet ładna. Mój ojciec wstał i przywitał się z typem. 

- Witaj Jack! Jak ja cię dawno nie widziałem! Jak ci córka wyrosła. - nie ma to jak komplementować laskę, która trafi do mojego łóżka za niecałe kilka dni. 

- Witam cię Mark! Również widzę, że synka też najlichszego nie masz. -  on chyba na oczy lichego człowieka nie widział. 

No i zaczęło się spotkanie, które będzie trwało moje cenne cztery godziny.

PrzeznaczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz