5. Zakupy i trzeźwość

7.2K 361 78
                                    

Kiedy Severus wyszedł następnego ranka z łazienki w pełni ubrany, Harry spał jeszcze na swojej leżance. To była bardzo ciężka noc, a jego koszmary i krzyki ustały dopiero kilka godzin temu. Odtąd spał spokojnie, sporadycznie sycząc.

Severus pomyślał, że po tak wyczerpującej nocy powinien dać mu pospać, ale mimo tego szturchnął leżankę nogą.

Harry jęknął przez sen i przewiesił jedno ramię przez materac. Kiedy znów zapadł w sen, Severus ponownie podniósł leżankę nogą. Tym razem chłopak przetoczył się na brzuch, mrucząc coś, co wydawało się być przekleństwem.

Długie nogi zaplątały się w prześcieradło, leżące na jego biodrach, a podwinięta koszulka odsłaniała kilka cali gładkiej skóry na plecach. Sięgając po różdżkę, leżącą na stoliku nocnym, Severus wyszeptał krótkie zaklęcie, które sprawiało, że jej końcówka stawała się zimna jak lód. Stanął nad Harrym i przyłożył różdżkę do odkrytego kawałka kręgosłupa.
Harry zrobił niezadowoloną minę i syknął coś przez sen. Severus nadal przesuwał leniwie końcówkę różdżki po nagiej skórze, aż Harry zaczął się wiercić pod dotykiem zimnego drewna.

- Przessstań. Już nie śpię.

Severus wsunął różdżkę do ukrytej kieszeni. – Wiedziałeś, że niekiedy mówisz przez sen w języku węży?

Harry usiadł na leżance i potarł oczy. – Tak, tylko wtedy, kiedy... – urwał, rumieniąc się i patrząc sennie na Severusa. – Mam nadzieję, że cię nie obudziłem.

Wargi Severusa wygięły się w uśmiechu, kiedy zastanowił się, jak brzmiałoby to zdanie, gdyby Harry się nie powstrzymał. Tylko wtedy kiedy... co? – Niedługo będzie śniadanie, idź i się przebierz. Wyglądasz okropnie.

Harry prychnął, przeczesując palcami włosy i ściągając nogi z leżanki. – Dzięki. Oczywiście ty zawsze wstajesz z łóżka świeży i pachnący.

Harry zwlókł się z materaca i skierował w stronę łazienki, potykając się po drodze. Oparł dłonie na małej, porcelanowej umywalce. Jego oczy odzyskały swoją ostrość widzenia i pierwszą rzeczą, którą zobaczył, było własne odbicie w lustrze. Włosy sterczały we wszystkich kierunkach, pod oczami utworzyły się sińce, a skóra wyglądała na przezroczystą i wilgotną. Kiedy jego mózg zaczął normalnie pracować, pomyślał, że Severus miał rację. Wyglądał okropnie.

***

- Gdzie Harry?

- Nawet się ze mną nie przywitasz? Żadnego Jak ci się spało, ukochany bratanku? Tylko Gdzie Harry? – warknął Severus, wchodząc do kuchni, gdzie jego ciotka czekała na niego z niecierpliwością.

- Dzień dobry, Severusie. Gdzie...

- Zaspał. Powinien zejść za piętnaście minut.

- Dobrze, bo musimy porozmawiać.

- Przed poranną herbatą? – Jęknął nieszczęśliwie, jakby był zmuszony do zjedzenia całej cytryny.

- Nie musisz zrzędzić, jakbyś był prowadzony na egzekucję.

Severus położył czajnik na palniku i odwrócił się do ciotki. Wydawało mu się, że tak właśnie czuje się człowiek przed pocałunkiem dementora. – Dobrze, ciociu. Mów.

- Musimy porozmawiać o twoim problemie.

- Świetnie. Wszystko zaczęło się jakieś sześćdziesiąt lat temu, kiedy moim dziadkom urodziła się dziewczynka o imieniu Klara...

Uderzyła szybko laską w palce u jego nóg. – Nie radziłabym ci więcej tak bluźnić, jeśli naprawdę lubisz swoje ciało.

- Wątpię, żeby to się zaliczało do bluźnierstwa. Można powiedzieć o tobie wiele rzeczy, ale na pewno nie jesteś wierząca.

- Pff. Nie mieliśmy mówić o mnie, ale o tobie i twoim problemie. Musimy się dziś wybrać na zakupy.

- To, że nie chodzę na zakupy, to mój problem? A może niedługo będę go miał, kiedy zmusisz mnie do pójścia do sklepu kilka dni przed Gwiazdką? Bo jeśli sądzisz, że się zgodzę, to właśnie ty będziesz miała problem.

- Harry jest twoim problemem.

- Rozumiem. – Severus wziął do ręki puszkę z herbatą i zaczął szukać cukru. – Masz problem z Harrym?

- Nie, to ty masz z nim problem. Chyba przyzwyczaił się do tego niezobowiązującego związku. Zauważyłam, że nie martwiłby się zbytnio, gdybyście w ogóle nie wzięli ślubu i ciągle żyli tak, jak teraz. Wątpię, żeby na początku waszej znajomości tak myślał. To ty i twoja awersja do małżeństwa wykorzeniliście to z niego. Pewnie już całkowicie stracił nadzieję.

- O to mi chodziło, prawda? – spytał lekceważąco Severus.

Klara zignorowała go. – Teraz musisz mu tylko przypomnieć, jak udaną parą możecie być. Pokaż mu, że jest kochany i pożądany.

- To jest właśnie cel mojego życia. Sprawić, żeby Harry Potter czuł się wyjątkowo.

- Nie – warknęła poważnie Klara. – Twoim celem jest poślubienie go.

- Ale najpierw muszę znaleźć dla niego odpowiedni prezent. Chyba stąd ten pomysł zakupów. Bóg wie, że to tylko pogorszy całą sprawę z małżeństwem.

- To nie prezent ma znaczenie, Severusie, ale ukryty gest.

- Czy ktoś wspominał prezenty? – spytał Harry z młodzieńczym uśmiechem na twarzy, otwierając drzwi kuchni.

- Chciałbyś pójść na zakupy Harry? – zwróciła się do niego Klara.

Harry wyciągnął z szafki trzy kubki i położył je obok czajnika. – Zakupy?

- Tak.

- Masz na myśli jakieś konkretne miejsce? – burknął Severus.

- Zauważyłam, że nie macie samochodu, a ja oczywiście przyjechałam taksówką. Główna ulica jest niedaleko, a tam jest kilka sklepów.

- Sklep spożywczy z apteką na rogu, sklep ze sprzętem, tanie antyki, butik i poczta – wymienił jednym tchem Severus. – To raczej nie będzie interesująca wyprawa.

Kiedy woda zagotowała się, Harry rozlał wrzątek do kubków. – Chętnie z tobą pójdę, Klaro.

- Znakomicie. Dziękuję, kochaneczku.

- Założę, się, że bardzo chętnie, lizusie – wymruczał pod nosem Severus.

- Coś mówiłeś? – spytał Harry, a kąciki jego ust uniosły się w górę.

- Powiedziałem, że założę się, że bardzo chętnie.

- To usłyszałem.

- Nic więcej nie mówiłem.

- Kłamca – odparł Harry, szturchając go lekko łokciem.

- Widziałaś, ciociu, jak wstrętnie mnie traktuje?

Klara spojrzała na nich krótko i z opanowaniem. – Ktoś musi.

Harry uśmiechnął się szeroko i pomyślał, że chciałby być tym kimś.

Jemioła | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz