7. Jemioła

8K 546 107
                                    

Harry był tak wściekły, że nie czuł nawet mroźnego powietrza. Idąc ulicą, kopał śnieg przy krawężniku, nie przejmując się, że jego spodnie i buty są już całe przemoczone. Wiedział, że powinien po prostu aportować się z miasteczka do Nory. Jednak nie miał teraz ochoty przebywać w zatłoczonym domu i świętować razem z Weasleyami. Może powinien pójść do swojego mieszkania, zwinąć się pod miękkimi kocami na łóżku i poczekać, aż Święta się skończą. Westchnął.
Nie obchodziło go, gdzie pójdzie, ale przecież nie może chodzić tak w nieskończoność. Już drugi raz okrążał domy blisko ulicy Severusa. Ich mieszkańcy patrzyli na niego przez okna z ciekawością. Chyba rzadko ktoś obcy przyjeżdżał do miasteczka.

- Harry! Harry Potterze! Zatrzymaj się natychmiast!

Harry obrócił się w miejscu i zobaczył Klarę, która szła szybko w jego kierunku. W ręku trzymała laskę, a jej długi płaszcz i szalik wyglądały, jakby były założone w pośpiechu.

- Klaro? Co ty tu robisz? – krzyknął Harry, biegnąc w jej stronę. – Jest strasznie zimno! Wracaj do domu.

- Właśnie miałam taki zamiar – odparła Klara. – Ty oczywiście pójdziesz ze mną.

Harry westchnął i potrząsnął głową. – Przykro mi, ale nie wrócę tam.

- Oczywiście, że wrócisz – powiedziała do niego, jak do małego dziecka. – Są Święta.

Harry skrzywił się. – Przykro mi, ale nie będzie mnie tu na Święta.

- A gdzie indziej możesz być? – Klara stuknęła laską w ziemię, rozsypując śnieg na ich butach.

- Weasleyowie zaprosili mnie do siebie. Zgodziłem się na długo, zanim przyjechałaś do Severusa – odparł Harry, omijając niektóre fakty.

- Więc chciałeś zostawić go samego w Boże Narodzenie? – spytała Klara, próbując wywołać w nim wyrzuty sumienia.

- Cóż... – Harry przerwał i westchnął z rezygnacją. – Tak.

- Severus powiedział mi o wszystkim.

Mimo tego, że ciotka Snape'a wytrąciła go całkowicie z równowagi, spytał – O wszystkim?

- Nie sądzę, żeby to było wszystko, ale wiem, że nie jesteś jego narzeczonym.

- Czułem się strasznie, okłamując cię – przyznał Harry.

- I powinieneś się tak czuć – powiedziała Klara. – Ale co się stało, to się nie odstanie. Teraz powinieneś o tym zapomnieć i wrócić do domu, żeby wytłumaczyć sobie wszystko z Severusem.

Harry potrząsnął stanowczo głową. – Naprawdę mi przykro, Klaro, ale ja i Severus... To, co jest pomiędzy nami jest bardziej skomplikowane, niż zdołałaś zauważyć. Tu potrzeba cudu, żeby wszystko sobie wyjaśnić. Każdy krok, który robimy w stronę naszego związku, to naraz trzy kroki w tył.

- Jak można nie wierzyć w cud, kiedy są Święta? – odparła Klara wyzywająco. – Wiem, że mój bratanek coś do ciebie czuje.

- Cóż, zawsze czuliśmy coś do siebie. Tylko najczęściej nie były to żadne romantyczne uczucia.

- Więc teraz chcesz uciec? – spytała pogardliwie.

- Spróbuj zrozumieć, Klaro.

- Rozumiem, że nie będziesz się starać uwieść mojego bratanka.

Teraz naprawdę mu dopiekła. – Klaro!

- Nie klaruj mi teraz! Czujesz coś do niego czy nie?

- Nieraz to, czego bardzo byś nie chciała – odciął się Harry. Klara spojrzała na niego niecierpliwie i dokończył niechętnie – Ale teraz... chyba pasuje do tego wszystkiego.

- I zaciskasz palce, kiedy cię całuje?

- Nie mam pojęcia – warknął Harry, ale w duchu stwierdził, że Severus wywiera jakiś wpływ na jego ciało.

- Nigdy się nie całowaliście? – spytała podejrzliwie Klara. W końcu widziała kilka razy jak odskakują od siebie, kiedy wchodziła do pokoju. Ale kiedy mocniej się zastanowiła, przypomniała sobie, że ich usta nie były wtedy ze sobą złączone.

- Nie mam zamiaru prowadzić tej rozmowy na środku ulicy, a w szczególności nie z ciotką Severusa – Harry z uporem zmienił temat. – Powinnaś wrócić na Spinner's End, a ja do własnego domu.

- Jeśli musisz – Klara westchnęła ciężko. Harry zdziwił się, że tak szybko się poddała.

Odwrócił się, żeby odejść, ale nie mógł ruszyć się z miejsca. Cichy głosik w jego głowie domagał się powrotu do Klary i porozmawiania z Severusem. Zagrać w otwarte karty. Są Święta dodał denerwujący głosik. Słyszałeś, co mówiła. To czas cudów.

Jednak Harry nie miał okazji zmienić zdania. Zrobił to za niego cienki kawałek lodu.

- Aaaa!

Harry momentalnie odwrócił się w miejscu, kiedy usłyszał wysoki krzyk.

Serce podskoczyło mu do gardła, kiedy zobaczył Klarę, leżącą na ziemi. Na pobliskiej kupce śniegu leżała jej laska. – Klaro! – Harry podbiegł do niej. – Wszystko w porządku? Coś ci się stało?

Klara jęknęła cicho. – Moja kostka! Nie zauważyłam i źle postawiłam nogę.

Harry delikatnie obejrzał obie nogi. Kiedy dotknął lewej kostki, usłyszał, jak Klara syknęła z bólu. – Och...

- Nie sądzę, żeby była złamana. – Harry ściągnął swój płaszcz i zarzucił go Klarze na ramiona, żeby ją ogrzać. Spojrzał na nią przez chwilę z nadzieją. – To tylko dwa budynki. Nie sądzę, żebyś mogła wrócić do domu o własnych siłach?

- Obawiam się, że nie, Harry. Strasznie boli. – Kaszlnęła kilka razu, żeby umocnić go w tym przekonaniu.

- Mogę cię zanieść do domu – powiedział po chwili wahania. Kiedy wróci, będzie musiał zobaczyć się z Severusem i nie był pewien, czy jest na to gotowy.

- Nie – nalegała dramatycznie Klara. – Nie rób sobie kłopotu. Po prostu mnie tu zostaw, jestem pewna, że będę mogła doczłapać do domu, kiedy ból trochę przejdzie. W końcu mam swoją laskę.

Harry pochylił się i uniósł jej wiotkie ciało do góry, uważając, żeby nie uszkodzić kostki. – Nie bądź śmieszna. Przecież nie zostawię cię na środku drogi.

Jemioła | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz