"Skłamałem, ponieważ nie ma żadnego powodu, by ktoś mnie pokochał"
Siedziałem na podłodze w sali treningowej, nagrywałem jego taniec. Chciałbym być taki jak on. Obrócił się do mnie uśmiechnął się, a następnie wskazał najpierw na siebie, a później na mnie. Był dla mnie kimś więcej, ale bałem się mu to powiedzieć. Przyglądałem się mu chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów.
Oderwałem od niego wzrok słysząc skrzypienie drzwi i przeniosłem go na wchodzącą do pomieszczenia dziewczynę. Traktowałem ją jak siostrę, ale w pewnych momentach nie mogłem się powstrzymać od nagrywania jaj. To był właśnie taki moment.
- Wszystkiego Najlepszego!
- Ale dziś nie są moje urodziny?
- Wiem
Słuchałem taj wymiany zdań powiększając obraz w kamerce. W pewnym monecie obróciła się w moją stronę i pomachała ręką abym do nich podszedł. Przerażony tym, że mnie nakryła szybko nachyliłem się nad telefonem udając, że robie w nim coś bardzo ważnego. Spojrzałem na nią, a ona pokazała mi aby zasunął rolety w oknach.
Patrzyliśmy jak zamyka oczy i po chwili znowu je otwiera zdmuchując świeczkę. Odłożyliśmy tort na podłogę i pociągnęliśmy go wybiegając z Sali. Biegliśmy do parku, kiedy już tam dobiegliśmy wrzuciliśmy go do fontanny i nie zważając na jego zaszokowany wzrok uśmiechaliśmy się jak głupi. Wtedy kiedy tak leżał dostrzegłem w nim skrzywdzone dziecko. Wiedziałem co się stało w przeszłość i nie mogłem sobie tego w ogóle wyobrazić.
Patrzyliśmy na jego marna próbę wyjścia, jednak kiedy już to zrobił podszedł do nas i po prostu przytulił. Próbowaliśmy uciec od jego uścisku śmiejąc się. Przez następne pół godziny ochlapywaliśmy się wodą dlatego kiedy się rozdzieliliśmy wręcz ociekałem wodą, ale na mojej twarzy gościł uśmiech. Już dawno nie bawiłem się tak dobrze jak teraz. Uśmiech sam cisnął mi się na usta.
Szedłem chodnikiem i przeklinałem swoją zapominalskość przez, którą musiałem wracać do Sali po telefon. Wbiegłem po schodkach do góry i ostrożnie otworzyłem drzwi patrząc czy nikogo nie ma w środku. Wszedłem do środka ruszając w stronę telefonu zatrzymałem się jednak na środku pomieszczenia i spojrzałem w lustro. Zagryzłem wargę i ustawiłem się w odpowiedniej pozycji zaczynając tańczyć. Każdy ruch mojego ciała sprawiał, że czułem nieopisaną..... radość.
Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w stronę domu. Nie chciałem do niego wracać, czułem się tam niechciany, chociaż mieszkałem sam. Wszedłem do mieszkania, a zamykając za sobą drzwi nie wiedziałem co zrobić. Ściągnąłem buty i ruszyłem do sypiali rozbierając się po drodze. Chciałem jakoś odgonić od siebie myśli, więc wziąłem z szafki nocnej laptopa i włączyłem jakiś film. Nawet nie zdałem sobie sprawy kiedy zasnąłem.
Ta noc tak jak, każda inna również była pełna koszmarów. Budziłem się i zasypiałem, a przed oczami miałem tą samą sceną. Wszystkich kiedy jesteśmy uśmiechnięci, a następnie to wszystko mijało i pokazywał się obraz naszego rozpadu . Widziałem ich, ale nie z uśmiechami, a grymasami wściekłości która była skierowana do mnie. Nawet on stał pośród nich, ale on parzył pustym pustym wzrokiem.
Jeden wypadek i jedno niezrozumienie rozdzieliło nas przy okazji sprawiając jeszcze większy ból. Sapnąłem siadając na krańcu łóżka, opuściłem głowę nie chcąc nawet wiedzieć która jest godzina, bo wiedziałem, że to boleśnie odciśnie się w mojej pamięci. Nie chciałem widzieć tych samych cyfr, które widuje już od trzech miesięcy. To tylko sprawiło by, że moja frustracja osiągnęła by poziom krytyczny.
Następne dwa tygodnie były dla mnie istnym piekłem po każdym spotkaniu z przyjaciółmi wracałem na Sali i ćwiczyłem ich układ. Bałem się tego, że kiedy się dowiedzą ...to mnie znienawidzą, codziennie wyłapywałem jego zmartwiony wzrok . Przez ten cały czas padałem z nóg, ale nie mogłem im tego pokazać, wiec grymas zmęczenia zastępowałem uśmiechem a oni wracali do swoich zadań. Patrzyłem jak wpatruje się we mnie z uśmiechem, ale jego wzrok był nie obecny tak jakby był tu tylko ciałem. Lubiłem go takiego... beztroskiego.
Następny dzień zaczął się tak jak zwykle. Siedziałem w Sali nagrywając ją, ale chciałem zobaczyć jego. Sapnąłem, ale natychmiast zamilkłem kiedy zobaczyłem jak wchodzi do pomieszczenia. Jego kruczoczarne trochę przydługie włosy były zaczesane na boki, ciemno zielona bluzka z napisem, szare dresy, białe trampki i czapka z daszkiem. Cały ubiór odzwierciedlał jego życie, było ono luźne i beztroskie, ale mimo tego piękne. Wpatrywałem się w nich z uśmiechem.
Udałem, że szedłem do domu, a kiedy byłem pewny, że nikt mnie nie zobaczy wróciłem do Sali. Stanąłem na środku i zacząłem tańczyć, powtarzałem układ już piąty raz desperacko próbując go opanować. Wtedy zobaczyłem znajoma postać w lustrze. Była tu. Przerażony odwróciłem się wpadając na nią, kiedy oboje upadliśmy wychwyciłem jej wzrok, ale w obawie o to co zobaczę po prostu pobiegłem do drugiego pomieszczenia i odkręciłem wodę. Stałem nad umywalką próbując zmyć krew z przed ramieniem. Przycisnąłem ją do siebie nie zakręcając kranu.
Wzdrygnąłem się słysząc skrzypienie drzwi, chwila ciszy i szybkie kroki, które także cichną. Przerażony wybiegłem z ubikacji i nie widząc jej także wybiegłem z Sali łapiąc wcześniej parasol. W biegu otworzyłem go i biegłem za nimi nie wiedząc co robić. Zatrzymałem się w połowie drogi i... zawróciłem.
Wszedłem do mieszkania i zsuwając się po drzwiach pozwoliłem płynąć łzom. Znowu sprawiłem, że wszystko się rozpadło. Ponownie sprawiłem, że ludzie wokół mnie cierpieli. On ją kochał, a ja to zniszczyłem. Traktował mnie jak brata, został ze mną po tym wszystkim co się stało, a ja sprawiłem mu tylko zawód.
Z mojego gardła wyszedł wrzask. Ciągłem za swoje włosy chcąc się ukarać za to co zrobiłem, jednak to ani trochę nie pomogło. Zmęczony, obolały i pokonany siedziałem pod drzwiami nie mogąc się ruszyć.
Po pół godzinie wstałem i ruszyłem do pokoju. Chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie mogłem jednak wygonić myśli, które mówiły, że on nie chcę żebym odszedł. Przerażony tym wszystkim skuliłem się pod ścianą i czekałem na cud.
CZYTASZ
Love Yourself
FanfictionNiektóre chwile staja się jaskrawsze wraz z przemijającym czasem Wiele wczorajszych spotkań i pożegnań składa się na tę chwilę Każda uliczka i przejście, przez które przechodziłem Było po to by zaprowadzić mnie właśnie w to miejsce Chodzi mi właśni...