Prolog

111 10 2
                                    

- Mercy! No chodź! Będzie fajnie - kolejny raz przewracam oczami,moja kochana przyjaciółka Tiny od godziny przekonuje mnie żebym zgodziła się na wypad do klubu.- No weeeeeeź.

Westchnęłam ciężko,coś czuje jeśli się nie zgodzę to będzie mi to wypominać do usranej śmierci.

- Dobra,zgadam się- mruknęłam,po chwili cała w skowronkach Tiny grzebie coś w mojej szafie- Co ty tam robisz?- spytałam,marszcząc brwi

- Szukam kiecki,kochana- powiedziała- dla ciebie!O mam! - zawołała,wyciągając czarną,obcisłą sukienke do kolan.- zakładaj.

Wzięłam sukienkę i ruszyłam w stronę drzwi od łazienki.

- A ty? Nakładasz coś?- zapytałam

- No jasne - powiedziała - Nie pogniewasz się jak coś wygrzebie w Twojej szafie?

- Co ty- powiedziałam i zamknęłam drzwi od łazienki.Wzięłam szybki prysznic,umyłam włosy zawinęłam je w turban,wytarłam ciało i nałożyłam sukienkę,idealnie na mnie pasowała.
Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki.

- Co tak długo! Dobra,nie mamy czasu choć- krzyknęła Tiny,wymachując zabawnie rękoma.Zaprowadziła mnie do mojej toaletki i posadziła na krześle.Patrzyłam na nią gdy wyciągała te wszystkie pudry,korektory,róże,fluidy oraz takie różne,i zastanawiałam się gdzie ona wszystko to mnieści,zawsze nosi ze sobą tylko czarną średniej wielkości torebkę.Dobra,może się nie zagłębiajmy.

-Teraz zamknij oczy i nie otwieraj kiedy Ci nie powiem- rozkazała,pokiwałam głową.Zamknęłam oczy,poczułam na twarzy coś mokrego i zimnego,Tiny pewnie kładzie fluid.Ja nie malowałam się często.Nie odczuwałam takiej potrzeby.My,znaczy ja nie lubiłam się malować,ale Tiny nie odmówiłam.

Nie jestem taką zwykłą dwudziestolatką pragnącą tylko dobrej zabawy.Nie,jestem czymś innym,czymś  nikt nie zauważa,choć żyjemy pośród was.
Jestem zmiennokształtną.
Lubię swoje drugie życie,ale jeszcze ani razu nie spotkałam żadnego innego wilkołaka,ani też nikt nie wie o mojej tajemnicy.

Jest mi dobrze z tym,lecz chciałabym spotkać kogoś kto będzie taki sam jak ja.

-Dobra,skończone - oznajmiła Tiny,powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę lustra.Nie wierzyłam w to,co ujrzałam.To nie byłam ja.Oczy miałam podkreślone,wykonturowana twarz,usta pomalowane na ciemny czerwień.Spojrzałam na koleżankę,która miała na sobie moją granatową sukienkę z rozcięciem na plecach i zrobiony perfekcyjny makijaż.

-I jak? - spytała,patrząc na mnie

-Jest bosko! - przytuliłam ją- powinnaś pójść na jakieś praktyki,nadajesz się.

Zarumieniona pokiwała głową.

-Wiem




**


- Poproszę trzy kolejki shot'ów - krzyknęła Tiny do barmana,przegluszając muzykę.

Spojrzałam na nią zdziwiona.
Nigdy nie pije az tyle

- To na dobry początek - powiedziała,widząc moje zdziwienie.

Po chwili barman podał nam kieliszki z bezbarwna cieczą.
Wzięłam do ręki jednego i jednym duszkiem zapełniłam moje gardło w gorzkiej substancji.

Po dziesięciu minutach wszystkie trzydzieści kieliszków byłam nieco pijana.A mówią że wilkołaki nie upijają się,powiesić za jaja tego kogoś kto tak powiedział.
U Tiny alkochol dawał swoje znaki.

-Ktuuuuś chhhoć tuuuuu- jąkała się,miziając jakiegoś faceta.Nie mogłam nic zrobić,to jej życie.
Patrzyłam na nich,wsadzał jej język do gardła,fu.

-Przepraszam,wolne? - przerwał mi obserwowanie Tiny,męski głos.Spojrzałam w tamtym kierunku,zetknęłam się z ciemnymi oczami,zatopiłam się w nich.Były...takie magiczne,mogłabym patrzeć w je godzinami.
A potem wydarzyło się coś,czego nigdy nie chciałam.

-MOJA

Krzyknął mężczyzna,a mój koszmar dopiero się zaczął...



*******


Obietnica krwi[ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz