Rozdział 1 "Nowa Wataha"

76 8 3
                                    

Zamarłam,wiedziałam co to oznacza.Stracę swoja wolność,a tego nie zniosę.Spojrzałam na męzczyznę,który stał w szoku, nie mogłam zmarnować tej okazji.Puściłam się biegiem w stronę wyjścia,trochę było ciężko bo była masa ludzi,ale wyszłam.Rozejrzałam się pośpiesznie dookoła i bingo! Las! Rzuciłam się pędem w jego stronę,obejrzałam się jeszcze do tyłu,z klubu wybiegł ten facet,rozglądał się po okolicy,na szczęście nie zauważył mnie.Ale najgorsze jest to że on jest wilkołakiem! Myślałam,że nie ma ich w okolicy,a teraz jednego z nich spotykam.I na dodatek prawdopobodnie jestem jego mate!Ja to mam szczęście.
Obejrzałam okolice,nikogo nie widziałam,więc przemieniłam się.Moja wilczyca była piękna,miała śnieżnobiałe i miękkie futerko oraz mocno błękitne oczy,w sumie to był mój znak rozpoznawczy,oczy w trakcie przemienienia się nie zmieniają tylko są bardziej wyraziste.
Biegłam,cały czas nie mogłam uwierzyć w to,że nie jestem jedyna w tym gatunku.Nie byłam przygotowana.Zwolniłam,bo zauważyłam że jestem już niedaleko mojego domu.Schowałam się za drzewem i się przemieniłam.Po przemienieniu zostaje się w ubraniach,w moim przypadku mam szczęście.

Weszłam do domu,jeszcze się rozglądając,mieszkam obok lasu,teraz tego żałuje,przez tego zjebanego wilka nie mogę trzeźwo myśleć.A może to wina alkoholu? Może...

- Już jestem! - krzyknęłam,kładąc kurtkę na wieszaku przy drzwiach.

-Mercy,chodź tu na chwilę - okrzyknęła moja matka.

No zajebiście

- Marcy!Słownictwo!- warknął tata z głębi domu,a ja strzeliłam se facepalma.
Zapomniałam, że tata jest wilkołakiem i może czytać moje myśli.
Super.

Weszłam do salonu,odstawiając że tam są,zawsze wieczorami siedzą przy kominku i pijąc kawę zagryzając ciastkiem.

Spojrzałam na matkę,jesteśmy praktycznie takie same.Te same czarne jak smoła włosy,delikatne rysy twarzy i podobna sylwetka.Po tacie odziedziczyłam niebieskie oczy i moją niezwykłą cechę.Ale można nazwać to niezwykłą cechą?Rodzicielka jest dość wysoką osobą,prawie przerasta tatę,który mierzy około metr osiemdziesiąt pięć.
Ja jestem przeciwieństwem,mierzę tylko,albo aż metr sześćdziesiąt siedem.
Usiadłam naprzeciw rodziców.

-Mer,wiesz że nie ma w naszej okolicy żadnych zmiennokształtnych- powiedział tata,patrząc uważnie na mnie,kiwnęłam głową - Ale,ostatnio wyczułem wilkołaka w naszej okolicy - onie,jest ich więcej - obeszłem okolicę i las,wtedy trafiłem na watahę,porozmawiałem z Alfą stada i mam się stawić jutro wieczorem w jego siedzibie,aby omówić zaistniają sytuację - wybauszyłam oczy,cała wataha?Niemożliwe.Dlaczego teraz?Miałam takie spokojne życie a teraz ,gdy pojawiły się inne wilki i zakłócają nasze życie.
Tak dużo pytań,a tak mało odpowiedzi.

-Mogę iść z Tobą?- spytałam,nawet nie przemyślając pytania.
Tata spojrzał na mamę i chwilę milczał

-Dobrze,ale masz się trzymać blisko mnie - odpowiedział

Pożegnałam się z rodzicami dając im buziak w policzek i ruszyłam do swojego pokoju.Umyłam się,przebrałam i położyłam się spać.
Nie mogłam zasnąć,czułam że ktoś mnie obserwuje.Ktoś natarczywy.
Wstałam,podeszłam do okna,wytężyłam wzrok.W krzakach coś było,nie coś,a raczej ktoś.

To był mój mate.


****

472

Buzka

Obietnica krwi[ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz