-Mar! Obudz się,albo jadę bez ciebie!- obudził mnie głos mojego taty.
-Daj 5 minut- powiedziałam,wstając z łóżka.
-Z zegarkiem w ręku!- zawołał tata.
Wbiegłam niczym pendolino w tunel do łazienki,wzięłam króciutki prysznic tylko trzy minutki.Wytarłam się pośpiesznie i założyłam wcześniej przygotowane ubrania.Nałozyłam jeansy,białą koszulkę,która delikatnie odsłaniała brzuch.Na to nałożyłam czarną bluzę.Włosy zaczesalam i zostawiłam rozpuszczone,oraz delikatnie się pomalowałam.
Wzięłam ze sobą telefon,portfel i pięniądzę,bo chce pójść potem na zakupy,żeby kupić jakieś ubrania.
Zbiegłam na dół.- Rekord 4:36 sekund! Brawo! - zaklaskał mój cudowny tatuś( czujecie ten sarkazm)- jesteś głodna? - zaprzeczyłam - to jedziemy! - pożegnaliśmy się z mamą i ruszylismy w stronę auta.
***
Zatrzymaliśmy się w środku lasu,nie odzywaliśmy się do siebie.Była napięta atmosfera.Coś czułam że ojciec nie wszystko mi mówi.
-To tutaj - westchnął,patrząc się na duży dom,w kolorach ciemnych.
Podeszliśmy bliżej,a ja czułam się jakoś dziwnie.Tak jakby ktoś na mnie działał,miałam więcej energii.Ojciec zapukał do drzwi.Po chwili oczekiwania otworzyła nam niska na oko osiemnastoletnia ciemnoskóra brunetka.
-Dzień dobry,my do Alfy - przywitał się mój ojciec,dziewczyna skineła głową
- Zapraszam,Alfa czeka już w gabinecie - brunetka zaprowadziła nas w głąb domu,w środku wszystko było takie przytulne a zarazem nowoczesne.
Zatrzymaliśmy się pod melanchojnymi drzwiami.
A ja czułam się coraz bardziej dziwnie,czułam mrowienie na całym ciele.Ojciec chyba wyczuł że cos jest nie tak.-Wszystko w porządku? - spytał z troską w głosie.
-T-tak - zająkałam się,próbujac zatrzymać mrowienie,lecz wcale mi to nie wychodziło.
Ojciec zapukał a za nimi usłyszelismy ciche "Wejść"
Otworzył drzwi i weszliśmy do środka,rozejrzałam się po gabinecie ciemne ściany,meble z drewna oraz biurko,właśnie przy biurku siedział takzwany Alfa,siedział do nas tyłem a przodem do okna.-Witaj,Alfo - przywitał się ojciec
-Witaj,Beto - odpowiedział Alfa.Ale zaraz,zaraz ja slyszałam juz ten głos.Ale nie pamiętam gdzie - siadajcie.
Usiadliśmy na fioletowych fotelach postawionych naprzeciwko mężczyzny.
Spojrzałam na jego plecy,były szerokie i wodać było mięśnie.
Zaczął się powoli odwracać,a ja nie mogłam uwierzyć.
-Witaj,moja droga - uśmiechnął się uwodzicielsko,ukazując słodkie dołeczki.Mercy! Nie,nie,nie! Ohydne!
-Nie mów do mnie tak! - krzyknęłam,na jego twarzy widziałam na jego twarzy zdziwnienie i rozbawienie.
-Dlaczego,kochanie? - spytał,uśmiechając się
-Nie jestem twoim kochaniem! - warknęłam,wstając z fotela- i nigdy nie będę!Rozumiesz?!
- Oj,zdziwisz się,zdziwisz...- powiedział
-O co tu chodzi? Nie rozumiem...- wtrącił się ojciec z zaskoczeniem na twarzy,patrząc na mnie a na Alfę.
-Widzisz,to moja mate - wzruszył ramionami brunet.
-W Twoich snach! - warknęłam- Tato idziemy.
-Córciu,ale ty nie możesz - powiedział cicho jakby nie był do końca świadomy co się stało - Musisz tu zostać.
-Nigdy! - krzyknęłam,kierując się do wyjścia.Gdy chwyciłam klamkę nagle wszystko zaczęło się rozmazywać,a potem nastała tylko ciemność.
*****
455
CZYTASZ
Obietnica krwi[ZAWIESZONA]
WerewolfMercy Thompson,kojot nie całkiem pospolity.Nie boi się złego wilka,ale pęka przed własną matką.Bohaterka pełną gęba.Nic dziwnego,że ciągle wpada w kłopoty po uszy. Zawsze wiedziała,że jest inna.I nie chodziło tylko o to,że potrafi reperować silniki...