†6† Dziękuję, że jesteś †6†

76 3 2
                                    

Kolejny dzień. Słońce muska moją twarz ciepłymi promykami. Była godzina dziesiąta. Troszkę mi się zaspało. Wstałam. Spojrzałam w duże lustro na szafie.

-Witaj soboto...-Powiedziałam do swojego lustrzanego bliźniaka. Otworzyłam drzwi od szafy i wyciągnęłam czarną, przewiewną sukienkę. Założyłam kapcie i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam swój strój. Wróciłam do pokoju. Usiadłam przed toaletką robiąc lekki makijaż kosmetykami, które dostałam od Angeliki. Włosy zaś spięłam w wysokiego koka.

Spojrzałam w swoje odbicie i zaczęłam rozmyślać, co znaczył wczorajszy pocałunek. Niby Dezydery jest miły, kochany, zabawny, opiekuńczy...ugh...Tylko proszę, nie zakochaj się w nim!

Wyszłam z pokoju z myślą zrobienia sobie śniadania. Idąc korytarzem poczułam piękny zapach. Schodząc ze schodów zauważyłam swojego współlokatora.

-Głodna śpiąca królewna?-Zapytał zauważając mnie.

-Nawet gdybym nie była i tak bym zjadła twoje pyszności.- Odpowiedziałam z uśmiechem.

Usiadłam do nakrytego już stołu. Chłopak postawil przedemną wyśmienite naleśniki z jagodami, za które z serdecznym uśmiechem podziękowałam.

Po chwili dołączył się do śniadania także i on.

-I jak się spało po raz pierwszy w nowym łóżku?

-Całkiem, całkiem- Odpowiedziałam. Tylko brakowało mi ciebie, pomyślałam uderzając się pięćcią w mój głupi łeb w myślach.

Chłopak nie zadawał więcej pytań i w miłej atmosferze rozmawialiśmy i żartowaliśmy o innych sprawach.

Po skończonym posiłku umyłam naczynia, chociaż blondyn nie chciał mnie dopuścić do zlewu i tak nie dała za wygraną.

Zawsze w moim poprzednim domu razem z ojcem oglądałam wiadomości poranne.

Cholernie boję się wojny. Wolałam zawsze wiedzieć co się dzieje w świecie i nawet jakby miało do niej dojść, chciałam być przygotowana psychicznie i dlatego też dzisiaj chwyciłam za pilota i chciałam włączyć Poranek że światem. Tak się nazywają te widomości, ale uniemożliwił mi to Czułek.

-A może wyjdziemy na spacer? Jest cudowna pogoda i nie ma co się kisić w domu.- Wyglądał na zdenerwowanego.

-W sumie to masz rację.- Nie chciałam go bardziej denerwować, chociaż nie wiem o co mu chodzi. - Możemy się przejść do mojego starego mieszkania po reszte rzeczy.

-Świetny pomysł!- Ucieszył się Skowron.

W ciągu piętnastu minut znaleźliśmy się przed naszym mieszkaniem.

Blondyn objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu mojego ojca.

Podczas naszej wędrówki nie mogło się obyć bez autografów, przytulasów i wspólnych zdjęć z widzami, które to ja musiałam robić.

Stojąc z boku udzieliła się moja zazdrość wobec Youtube'ra. Na szczęście nie było tego po mnie widać.

Po godzinnej przechadzce byliśmy na miejscu.

Miałam jeszcze swoje klucze. Chciałam otworzyc drzwi i wejść do środka. Byłam przekonana, że nikogo nie ma w mieszkaniu prócz nas. Myślałam, że ojciec jest w firmie. Wchodząc do salonu przekonałam się szybko, że nie miałam racji.

Mój tata siedział na kanapie i żeby tego było mało to nie sam. Obciskiwał się z jakąś starą raszplą!

Moje oczy zalały się łzami goryczy, bo nie ma czasu ani odwiedzić grobu swojej zmarłej żony, ani zainteresować się córką, ale na kobiety to już tak. Babiarz jebany!

Ręce zacisnęły mi się od złości, a wbijające paznokcie jeszcze bardziej sprawiały ból.

Dezydery widząc moją postawę, mocno mnie objął.

Gospodarz szybko zauważył naszą obecność. Wpatrywał się we mnie z wyczeszczonymi oczyma.

Wybiegłam co sił z mieszkania, a za mną chłopak. Ojciec nawet nie próbował nas dogonić. Zawiodłam się na nim strasznie.

Usiadliwszy na ławce zatonęłam w słonych łzach, ale w objęciach mojego przyjaciela mogłam jeszcze oddychać i nie popadłam jeszcze w depresję.

-Dziękuję, że jesteś.

Dezy mi nic nie odpowiedział, za to złożył pocałunek na moim czółku, mówiąc ciche ,,I zawsze będę".

Postanowiliśmy wrócić do domu. Tym razem autobusem.

Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy na miejscu.

Strasznie bolała mnie głowa.

Dezy dał mi jakąś tabletkę, po czym poszłam do mojego pokoju się położyć. Zaś chłopak zagłębił się w książce.

Jedno jest pewne. Od dziś nie mam ojca...

******************
618 słów 💁

Jeszcze wiele przed nami! 🙋

Daj gwiazde, komentarz proszę 🦄

Marzę i wysokim odbiorze 🎈

Lekcja Życia || YouTube  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz