#9 MARATON

1.2K 82 11
                                    

*Sobota*

Przez te kilka dni w szkole ze Świdnickim nadal byliśmy dla siebie wredni i udawaliśmy, że tego pocałunku nie było. Dzisiaj idę o 16 do Marty na korki. Boję się co będzie jak spotkam tam Pawła.

Jest już 12. Nareszcie się wyspałam. Udałam się do łazienki i się umyłam. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie kawę, i płatki czekoladowe. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam spożywać swoje śniadanie. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Niechętnie wstałam i je otworzyłam. Moim oczom ukazał się Świdnicki.

-Co tu robisz baranie?- zapytałam oschle.

-Przyszedłem?- chłopak wyminął mnie i wszedł do domu.

-Co ty odpierdalasz? Zostaw do chuja moją kawę!- krzyknęłam kiedy napił się mojego napoju.

-Nie.

-No debilu! Stawiasz mi kawę.

-Może.

-Nie wierzę w ciebie człowieku. Po co przyszedłeś?

-Pogadać.

-Miałeś na to cały tydzień w szkole. Teraz dopiero odzyskałeś język do normalnych rozmów?

-Zamknij się Szulc.

---------------------------------------
Witam!
Kolejny rozdział już jest!
Dzisiaj będą może jeszcze 2, może 3.
Zastaw coś po sobie.
I tak wiem, że znowu krótkie, ale kolejne będą dłuższe i next będzie po 22 dopiero.
Salute!

Koleżanka |ZEAMSONE| |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz