Rozdział. 5: § Dobranoc... §

499 32 8
                                    


 

   Deszcz padał  nieustannie od dwóch dni w domu zapanował nieprzyjemny chłód, owinęłam się szczelniej grubym kocem, " to na nic" mruknęłam sama do siebie niezadowolona. Odłożyłam na bok kolejną książkę, po czym niechętnie wstałam, zeszłam sztywna jak kawał drewna do kuchni, może gorąca herbata pomoże ?
Nalałam wody, wstawiłam ją na palniku i wyjęłam filiżanki. W tym momencie do kuchni zajrzał Kabuto, oparł się, bez słowa o drewnianą ramę drzwi bacznie obserwując każdy mól ruch, uśmiechną się pod nosem, ciężko jednak stwierdzić czy z rozbawienia, czy z irytacji.
- Mogę wiedzieć, o co ci chodzi ? -  spytałam, bardziej spokojnie niż miałam w zamiarze.
- Mi ? O nic . - westchną przeciągle, wbijając wzrok w usfit  Chciałem tylko porozmawiać. - wzdygną się z zimna pocierając ramiona. - Ech...jak będzie tak, dalej lało to  się tu pochorujemy.- spojrzał ukradkiem w moim kierunku.
- Herbaty. ? - spytałam, odsuwając jedno z krzeseł stojących przy stole, na którym ustawiłam tace.
- Z chęncią — natychmiast usiadł naprzeciwko mnie. - Wiesz - zaczą niepewnie upijając łyk parującego napoju, ja nalałam drogą filiżankę i również, usiadłam.- mogę się mylić, ale, czy ty i Orochimaru — sama, no wiesz ?
Uniosłam filiżankę do ust i uniosłam jedną brew w geście zapytania.
- Czy was coś łączy ? - zapytał na jednym wydechu, po czym wbił we mnie uporczywe spojrzenie.
- Nawet jeśli, to dlaczego miałoby cię to obchodzić -spytałam. nadal spokojnie. On tylko wzruszył ramionami.
- Po prostu chcę wiedzieć.
Skinęłam tylko twierdząco głową, na co chłopak westchną.. wydawał się przybity, tą informacją. Dlaczego ? Postanowiłam nie zaprzątać sobię tym głowy, przynajmniej, na razie.

***
Zapukałam kilka razy do pokoju, w którym, znajdował się mężczyzna. Weszłam, nie czekając na pozwolenie. Leżał, na łóżku,  wpatrując się półprzytomnym wzrokiem w sufit. Krople deszczu bębniły, nieustannie w parapet.
Widząc mnie, momentalnie podniósł się do pozycji siedzącej, a ledwo zauważalny uśmiech,  wpłyną na zwykle surową twarz.
- Myślałem, że czytasz — wstał,  kierując się w moją stronę.
- Zaparzyłam herbaty, napijesz się ? - spytałam, ze szczerym uśmiechem na twarzy.
- Z tobą zawsze -  przeczesał pasma moich długich brązowych włosów.
Wzięłam naczynie, po czym udałam się na łóżko, nie pierwszy raz gościłam. w tym. pokoju, więc czułam się jak u siebie.
Siedzieliśmy przez chwilę w przyjemnej ciszy, przerywanej tylko przez lekkie melodyjne odgłosy deszczu.
Usiadł bliżej mnie, wcześniej opatulając całą od szyi do styp kocami, ciepło ogarnęło nie tylko moje ciało, ale, i serce przyspieszając jego, dotychczas spokojny rytm. Zerknęłam ukradkiem na zegarek, wpół do szóstej, na dworze zapadał zmierzch, słońce chyliło się ospale ku linii horyzontu, a niebo zaczynało przybierać barwę atramentu rozmywanego kroplami wody, tworząc na nim osobliwe rozmazane wzory. Zapatrzona w ten cudny krajobraz niemal upuściłam filiżankę z dłoni.
-Uważa. - przytrzymał naczynie, zanim się zorientowałam., trzymał je w drugiej dłoni. Spojrzał na mnie, z udawanym wyrzutem  ja z lekkim uśmiechem musnęłam. delikatnie jego wargo, zmrużył, powieki a na jego twarzy malowała się niema satysfakcja. Oparłam głowę na jego ramieniu, którym po chwili mnie objął i ucałował w czubek głowy.
- Mam do dokończenia pewne sprawy - zerkną, na mnie ukradkiem, jakby chcąc ocenić moją reakcję na wypowiedziane wcześniej zdanie. Zdziwiło mnie to. Ponieważ zwykle po prostu znikał, nie mówiąc dokąt idzie, w jakim celu czy chociażby kiedy wróci.
- Dlaczego Mi o tym mówisz ? - tym słowom towarzyszył smutek, żal, ale i ciekawość. - Wcześniej nawet nie raczyłeś się pożegnać, a teraz prosisz o zgodę ? - zaczynały puszczać mi nerwy, nie wiem sama dlaczego, może ta nagła zmiana relacji zaczynała mnie przerastać ?
- Wiele się zmieniło i...- przerwał, widząc mój rozeźlony wzrok.
- Co niby się zmieniło ?
- Wszystko, moje uczucia co do ciebie, syt...- ponownie przerwał swoją wypowiedź, jakby bał się, że powie. coś, o czym nie powinnam wiedzieć, momentalnie się uspokoił, spuścił wzrok. - ta. rozmowa do niczego nie prowadzi -westchną ciężko, ponownie minie obejmując.
Ja również odpuściłam, irytowało mnie to, co się ze mną działo, przez tyle lat nasza relacja opierała się na przyjaźni, która dla mnie była nieodwzajemnionym uczuciem, długo skrywanym na samym dnie serca, a teraz ? Może po prostu potrzebuję więcej czasu, by się odnaleźć w nowej relacji ? Wtuliłam się mocniej w jego ramię.
- Dla mnie nic się nie zmieniło.
Na jego twarz wpłynęło zdziwienie mieszające się z niepewnością.
- Zawsze cię kochałam-wszyeptałam to tak cicho, aby tylko no mógł to usłyszeć, jakbym właśnie wyjawiła mu swoją najskrytsza tajemnice.
   Rozmawialiśmy do późnej nocy, o sprawach mniej i bardziej istotnych.
Obiecał, że wszystko mi wyjaśni, kiedyś.
- Pójdę już - powiedziałam,czując jak powoli zaczynam odpływać.
- Zostań-chwycił. mnie za dłoń, po raz pierwszy poczułam, jak na moją twarz wpływa rumieniec.
- Nie będę przeszkadzać ?
- Zapamiętaj, ty nigdy mi nie przeszkadzasz. - powiedział to wolno i wyraźni, oddzielając każde słowo, położył się obok, również szczelnie przykrywając  kołdrą' - dobranoc, przytulił się do moich pieców, a na moją twarz wlał się lekki rumieniec..
- Dobranoc - odpowiedziałam na wpół przytomnym głosem po czym na dobre zasnęłam, otoczona ciepłem i troską, dzwiękami zegara drobnych kropel deszczu za oknem i biciem serca.

W moim sercu jesteś inny... [Orochimaru x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz