Rozdział 9: § Prawda. cz. 4z5 §

243 21 7
                                    

Otarłam ostatnie łzy wierzchem dłoni. Może nie jestem tu bez powodu, może to się musiało stać, inaczej ciągła żyłabym w kłamstwie.  Chciałam wstać ale miałam zdrętwiałe nogi od siedzenia w jednej pozycji. Gdy odzyskałam czucie w stopach podeszłam chwiejnym krokiem do brzegu. Woda była czysta, jak tafla lustra., spojrzałam w swoje odbicie uśmiechając się mimowolnie. Kiedyś gdy całymi dniami biegałam sama po lasach wyobrażałam sobie że pod taflą wody jest inny, magiczny świat do którego nie mamy wstępu nawet po zanurzeniu.  Panowała niemal całkowita ciemność, ciekawe czy jeszcze potrafię...
Uniosłam dłoń nad taflą zamykając oczy, skupiłam się na negatywnych emocjach, które w tym momencie odczuwałam. Woda zamarza tworząc na powierzchni skrzące się w świetle księżyca piękni rozmaite wzory., uniosłam nieznacznie palec wskazujący, z lodu wyrósł lotos, po nim kolejny, i kolejny, po chwili całe jezioro było pokryte kwiatami.
- Piękne - usłyszałam za plecami niewyraźny szept,  natychmiast się odwróciłam, a lód stopniał. Nikogo nie było, polana była pusta, postanowiłam wrócić do mieszkania.

**!
Po wejściu do mieszkania zapaliłam światła, zasłoniłam zasłony i poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Weszłam do gorącej wody po chwili całe napięcie ze mnie zeszło, jutro się nad tym zastanowię, zanurzyłam się cała pod wodą zamykając oczy. Nie pozostaje mi nic poza czekaniem i... Moje myśli przerwał odgłos zamykanych drzwi, natychmiast poderwałam się do siadu zdezoriętowana. Wyszłam z wanny narzucając na siebie ręcznik i boso, z cieknącymi włosami wyszłam pośpiesznie z łazienki. Drzwi od sypialni były uchylone, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że nimi trzasnęłam więc na pewno były zamknięte. Rozejrzałam się ponownie nikogo nie było wszędzie paliły się światła, weszłam przez uchylone drzwi z walącym sercem, tu również było pusto.
Na łóżku leżała koperta była starannie zaklejona, na przodzie widniało moje imię, podniosłam kopertę i otworzyłam ją drżącą dłonią.

" Piękne kwiaty, nigdy nie topnieją. Mam cię na oku. "

Tylko tyle było napisane, to jedno zdanie popchnęło lawinę myśli które nie dawały mi zasnąć do rana.  O świcie wstałam i poszłam do kuchni zaparzyć kawę. Na blacie komody stojącej przy drzwiach, leżał biały kwiat a obok niego kartka.

" Na piękny początek, dla pięknej kobiety, Następnym razem nie śpij w szlafroku bo się przeziębisz. "

Co to ma znaczyć, wieczorem tu tego nie było, postarałam się uspokoić, nie odsłaniałam okien.  Szybko wypiłam kawę i się przebrałam. Szybko wyszłam z mieszkania, udałam się w stronę kwiaciarni.  

***
 Deszcz jak niemalże każdego dnia uderzał w uchylone okno ciemnego zadymionego pokoju.  Pomimo tego, że zbliżało się południe nadal leżałam w bezruchu wpatrując się nieobecnym wzrokiem w sufit. Moje myśli krążyły wokół ostatnich zdarzeń. Czy wszystko poszło zgodnie z planem, a może coś jej się stało ? Ta myśl popchnęła lawinę czarnych scenariuszy, domysłów ale i pytań. Co teraz zrobi, będzie mnie szukała czy mnie znienawidzi i zostanie, bezpieczna w wiosce liścia ? Skrycie liczyłam, że mi wybaczy, chociaż kto by wybaczył coś takiego ? Muszę pogodzić się z kolejną stratą, zerknął z ukosa na okno, a przed oczami stanął mi jej piękny beztroski uśmiech i… łzy, napłynęły mi do oczu, po raz kolejny w przeciągu kilku dni dałem ujście uczuciom i myślom, które wydawały się zbyt ckliwe i małostkowe, aby należeć do kogoś takiego, przynajmniej wiem że pozostały mi choć resztki człowieczeństwa. Wstałem z niemałym trudem, podchodząc do biurka rzuciłem szybkie spojrzenie na krzesło stojące przy biurku. Leżała na nim sukienka, a obok na biurku dwie filiżanki i szary, zwinięty koc, wszystko leżało tak od tamtego wieczoru, a ja nie potrafiłam się zebrać aby to podnosić na swoje miejsce. Podniosłem z ziemi koc i rzuciłem go na łóżko, które nie było nadal pościelone, westchnąłem zabierając naczynia i ubranie z krzesła. Niespiesznie skierowałem się do pokoju dziewczyny, drzwi były uchylone, a lampka nocna otulała pomieszczenie.ciepłym światłem. Niepewnym krokiem weszłam do środka, podeszłam do łóżka. rozglądając się po pomieszczeniu. Wszystko było poukładane, panował półmrok i zupełna cisza,, moją uwagę przykuł notatnik nieudolnie, ukryty pod poduszką, wiem że nie powinienem ale może chociaż zapisane przez nią strony dadzą mi chwilowy spokój.

Przepraszam za tak długi brak rozdziałów. Mam nadzieje, że jeszcze ktoś to czyta ;)
Jeśli czytacie dajcie gwiazdka, one bardzo motywują, tak samo z resztą jak komentarze
.
Ps. Zostawcie chociarz uśmiech w komentarzu. 😉

W moim sercu jesteś inny... [Orochimaru x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz