when life becomes more cheerful '18'

230 20 2
                                    

Monotonność tutejszego życia wprawiała mnie w obłęd, ukazując tylko te nudne i spotykane mi wiele razy zjawiska. Ja jednak – Min Optymista (co zależy od nastroju, a ten właśnie na taki wskazywał) Yoongi, postanowiłem myśleć pozytywnie i nie poddawać się codziennej szarości świata, według części społeczeństwa opisywanej w ten oto sposób.

Nie miałem pojęcia co mimo wszystko wywołało u mnie pozytywne myślenie i dobre odczucia, jednak w pewnym stopniu mnie to cieszyło. Chciałem w końcu wyjść poza te okropną strefę i zaznać smaku czegoś ciekawszego, a dobry humor to podstawa. A skoro podstawa już była, to teraz do zbudowania zostały ściany.

Zwlokłem się z łóżka, wykonałem poranne czynności oraz przebrałem z luźnej pidżamy. Spojrzałem w lustro i po raz pierwszy od dłuższego czasu nie odrażał mnie mój wygląd, który tym razem nie przypominał ducha, bądź zmarnowanego, przytłoczonego problemami człowieka. Uśmiechnąłem się nieco sam do swojego odbicia, przeczesałem włosy palcami i wyjrzałem za okno.

Słońce delikatnie wychodziło zza chmur, powodując idealną na wyjście z domu pogodę. Termometr nie wskazywał niskiej temperatury, więc jakiejkolwiek bluzy nie zamierzałem nawet ruszać. To prawda, że pogoda potrafi zmienić nastrój człowieka.

Przypomniałem sobie kilka ostatnich dni mojego życia i doszedłem do wniosku, że spędziłem je dosyć samotnie oraz nieciekawie. Podsumowując uznałem, że pora zakończyć ten marny czas i wyjść do ludzi, nie zasiadając się w domu. Wysłałem z racji tego sms'a do Hoseoka, z prośbą o wspólne wyjście z nadzieją o pozytywną odpowiedź. A co mi sam Hobi, niech weźmie ze sobą swoich znajomych, wypadałoby się nareszcie rozerwać!

Po wysłaniu wiadomości niemal po kilku sekundach zobaczyłem na ekranie znany mi numer, od którego od razu odebrałem połączenie i przystawiłem urządzenie do ucha.

–Hej, hyung. Nie mogę teraz pisać, więc mam nadzieję, że rozmowa ci nie przeszkodzi. –Usłyszałem.

–Skądże. –Zaśmiałem się. –A co takiego robisz, że rozmawiać możesz, a pisać już nie?

–Robię obiad... A właściwie próbuję.

–Dobra, to ja tylko szybko zapytam i już nie przeszkadzam. –Oznajmiłem, siadając na krześle przy balkonie. –Masz dzisiaj czas? Bo tak jakby siedzenie samemu w domu powoduje u mnie depresję i—

–Jasne, masz może jakieś określone miejsce?

–Zastanawiałem się nad wyjściem na pizzę, a potem do późna posiedzieć sobie razem na tej łące, przy której przepływa rzeczka. –Rozmarzyłem się, patrząc z uśmiechem w górę. –I obowiązkowo zabierz ze sobą znajomych, niech jest nas jak najwięcej!

–Okej, napaleńcu. –Zaśmiał się. –A skoro już rozmawiamy, chciałbyś może wpaść do mnie na obiad? Robię rosół, coś co lubisz.

–Bardzo chętnie, kocham twój rosół. O której mam być? –Ucieszyłem się.

–Mógłbyś być nawet teraz, od ciebie zależy, czy chcesz czekać na niego u mnie czy w domu.

–Zaraz będę, do zobaczenia za kilka minut.

–Okej.

Rozłączyłem się.

Szybko nałożyłem na stopy buty, portfel schowałem w tylniej kieszeni jeansów i udałem do wyjścia z mieszkania, przekręcając jeszcze klucz w drzwiach. Droga zajęła mi kilka minut i już znajdowałem się pod domem młodszego.

Zapukałem kilka razy w drzwi, dostając jedynie krzyknięcie "wejdź" dobiegające ze wnętrza. Tak też zrobiłem, a po chwili moim oczom ukazał się czerwonowłosy chłopak przygotowujący jedzenie.

–Cześć hyung, za niedługo twój pyszny rosołek będzie gotowy. –Zachichotał, a ja lekko uśmiechnąłem się pod nosem.

–Okej Hobiaszu, czekam z niecierpliwością na danie bogów.

–To tylko rosół. –Parsknął, ukazując rząd białych zębów.

–Ale twój smakuje wyjątkowo i mam zamiar go chwalić do końca życia. –Mówiłem pół żartem, gdy tamten zaczął zbliżać się w stronę garnka.

–Miło hyung, nie powiem. Dobra, siadaj już, zaraz ci go przyniosę.

–O tak. –Potarłem dłońmi o siebie, zajmując miejsce przy stole. Już za moment naczynie znalazło się przede mną, a chłopak usiadł obok i zaczął spożywać, co wykonałem w tym samym czasie.

Zajadałem się potrawą, co moment wkładając łyżkę do ust. Zapanowała między nami chwilowa ciszą, którą Jung postanowił przerwać, zaczynając rozmowę na dany temat.

–Mówiłeś, żebym zaprosił swoich znajomych. –Przypomniał. – Taehyung to w prawdzie też twój, a Seokjina hyunga chyba nie znasz.

–Mhm. –Mruknąłem, akurat przełykając.

–Napiszę do nich, może znajdą dla nas czas.

–Okej.

W naczyniu zostawało coraz mniej jedzenia, a telefon przyjaciela wibrował coraz częściej. Po skończonym posiłku podziękowałem, pochwaliłem oraz zapytałem z kim się wybieramy.

–Seokjin nie ma dzisiaj czasu, już się gdzieś wybiera, ale za to Tae może. –Oznajmił, a ja skinąłem głową i zasunąłem za sobą krzesło. –A... Jimin?

–Jimin co? –Zapytałem.

–No, czy Jimin będzie z nami. –Powiedział, a ja potrzebowałem czasu, by odpowiedzieć.

–Nie mielibyśmy jak tego zrobić. –Oznajmiłem, mówiąc po kilku minutach namysłu. –Nie widzi was.

–No tak, wybacz. Zapomniałem o tym. –Wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi wejściowych, przy których założył buty i gotów był do wyjścia. –Po prostu zdarza mi się zatęsknić za jego towarzystwem, uśmiechem i ogólnie za nim.

–Rozumiem. –Westchnąłem. –Ale już o to pytałem. Nie mówił o zbyt wielkich szansach na to, ale też niczego nie wykluczał.

–Moglibyśmy spróbować? Jeśli nie wyjdzie, to zrozumiem. Chciałbym zobaczyć tylko jego twarz chociaż na parę minut. –Opowiadał ze smutnym wyrazem twarzy, gdy mieliśmy zamiar opuścić już mieszkanie. Powiedziałem mu jednak, aby zaczekał, a ja zobaczę co da się zrobić.

–Jimin? –Zawołałem. –Jesteś tu?

Pojawił się nie dłużej, niż dziesięć sekund później.

Hm? –Jęknął.

–Jakie były szanse na to, abyś zobaczył się z Hoseokiem? –Zapytałem, wpatrując się prosto w jego oczy. –I czy w ogóle jakieś były...

Owszem, są, były i będą, ale z wami udać się nie mogę. –Oznajmił. –Nie mogę ujawniać się przed większą ilością osób.

–Ah, okej. Hobi naprawdę chciałby cię już zobaczyć, także...

Niech pójdzie po ten łańcuszek, który kupiłem mu na urodziny. –Przerwał.

–Hoseok? –Skierowałem do tamtego, wiedząc co młodszy ma na myśli. –Idź po łańcuszek, załóż go i resztę powiem ci później.

–Się robi!

Chłopak udał się do swojego pokoju, a kiedy wrócił, w jego ręce znajdował się srebrny łańcuszek. Pomogłem mu go założyć i spojrzałem na Jimina, który posłał w naszą stronę delikatny uśmiech.

Cześć, Hoseok hyung. –Pomachał ręką w stronę starszego i uniósł kąciki ust w górę.

–O matko... –Zakrył buzię dłonią. –To naprawdę ty!

Jimin we własnej osobie. –Zaśmiał się.

Przyjemnie i szybko pisało mi się ten rozdział :> mam więc nadzieję, że równie przyjemnie się go czytało ^^

After death |Yoonmin| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz