Wczorajszy dzień był wspaniały. Od właśnie tamtego dnia jesteśmy z Erenem parą i chyba cały korpus już o tym wie. No ale wszystko co piękne zawsze sie kończy co nie? Dzisiaj mamy pierwszy trening z panem Keithem Shadisem. Będzie on sprawdzał czy nadajemy sie do wojska czy na wyrzutków. Podzieliliśmy sie na grupy, jestem w tej samej grupie co Eren, Mikasa i Armin! Pierwszy wyruszył Reiner, na początku lekko sie zachwiał ale po dwóch albo trzech sekundach nawet nie drgnął. Pora na Mikase. Czarno-włosa wogule sie nie zachwiała, no nie powiem Mikasa jestem z ciebie dumna. Nareszcie! Moja kolej, ehh mam nadzieję że dam rade. Dasz rade tylko utrzymaj równowagę!- pomyślałam po czym Shadis kazał wciągnąć mnie do góry skończyło sie tak jak Mikasa. Nie spodziewałam sie tego, myślałam że od razu spadne a tu takie coś! No cóż co zrobisz? Nic nie zrobisz. Okej teraz kolej Erena. Mam nadzieję że dobrze mu pójdzie. Trzymam kciuki Eren.- cały czas w myślach to powtarzałam. Jest! Trzyma równowagę! Uuuu... i spadł... ehh. Ejejej chwila! Gołym okiem widać że sprzęt jest uszkodzony!
-panie Keith!
-czego kadet Ikimara?!
-sprzęt Erena jest uszkodzony! Widać to gołym okiem, sir!
-ohh doprawdy gówniarzu?!
-tak sir!
-w takim razie... Jeager podejdź do sprzętu Thomasa!
-tak jest, sir!- odpowiedział Eren. Mam nadzieję że teraz my się uda...
-kadecie Ikimara! Jeśli Jeager'owi sie teraz uda musze przyznać ci racje, jeśli nie zmywasz dziś gary po kolacji!
-Hai!- i w tej chwili Eren był w górze. Nawet nie drgnął! Czyli miałam racje! Ha, i co Shadis chyba ci sie nie udało!
-ehh niestety musze przyznać ci racje Ikimara.. w nagrode nie musisz jutro ćwiczy- i tu mu przeszkodziłam
-panie Shadis, nie potrzebuje nagrody bardzo chętnie jutro przyjme PODWÓJNY trening!- Shadis wysłał mi tylko pytające spojrzenie.
-jeszcze nigdy nie widziałem kadeta z tak dużym zapałem do treningów. W takim razie jutro masz podwójną serie ćwiczeń. A ty kadecie Jeager sie spisałeś jednak nie idziesz na wyrzutków...KONIEC TRENINGU!- i tu sie skończyła wypowiedź Shadisa.~*time skip*~
Pora na obiad! Uhhh jestem taka głodna... Idziemy tak we czwórke na stołówke i po prostu nie wierze! Na stołówce był kapral Levi Ackermann i Generał Erwin Smith! O.mój.Boże! Weszłam na stołówke i spojrzałam na generała i kaprala po czym zasalutowałam. Erwin wysłał mi pytające spojrzenie a ja sie tylko uśmiechnęłam. Jako że ja Eren i dwójka naszych towarzyszy zawsze siedzimy przed Keithem to słyszeliśmy jak pan Shadis wychwala mnie i Mikase. Czułam ciepło na sercu gdy tego słuchałam ponieważ Shadis nigdy nikogo nie wychwala! I to jeszcze przed Generałem Smithem!
~*time skip*~
Dziś mam PODWÓJNY trening ehh.. sama sie na to pisałam. Stoimy se tak w szeregu i wtedy Keith po kogoś idzie.. a mianowicie po kaprala Levi'a!
Uhh musze sie jeszcze bardziej postarać...
-Ikimara biegasz 60 kółek. Reszta 30 już!- krzyknął Shadis. Kapral patrzył na mnie zdziwiony. Ja natomiast tylko z uśmiechem zasalutowałam i zaczęłam biec.
54....55....56....57...58.....59....60!
Okej wszyscy jeszcze biegali i mimo że miałam dwa razy więcej biegania skończyłam pierwsza. Gdy Reszta dobiegła ja stałam jak gdyby nigdy nic a reszta konała na trawie heh.
-teraz pompki! Ikimara 300, reszta 150!-powiedział Keith.. okej dam rade!
Pompki robiłam najbliżej podłogi i najszybciej... znowu...
298..299...300! I znowu skończyłam pierwsza. Mimo że z twarzy kaprala nic nigdy nie widać teraz moge zauważyć wyraźne zdziwienie... o nareszcie skończyli.
-brzuszki! Yumiko 800, reszta 400!-i znowu skończyłam pierwsza i robiłam je bardzo dokładnie. Mam nadzieję że kapral nie jest zawiedziony hehe.
-okej rozgrzewka skończona! Jak możecie zauważyć jest z wami kapral Levi! Będzie on wam pomagał w walce wręcz! Na początek hmm... Blouse! Walczysz z Ikimarą, która wygra idzie walczyć z Annie, która wygra z Annie walczy ze mną, a która wygra ze mną walczy z kapralem!- no to sie ciekawie zapowiada...634 słowa! Dziś zrobie mały maraton. Mam nadzieje że rozdział sie spodobał do następnego!❤😊🔥
CZYTASZ
Dorobō «*SnK|Eren x OC|*»
Fanfic-rozumiem...-odpowiedziałam wujkowi Brewce łkając. Cały oddział Zwiadowców patrzył na nas dziwnie tak samo jak przechodnie którzy przyszli im uprzykżyć życie...