Rozdział 16 Ni bòg, ni Szatan

921 53 10
                                    

Nagle się odwròcił z pistoletem skierowanym w moją stronę.

Stałam osłupiała na środku schodów.
-

Czemu zabiłaś tego grzybiarza?!...

Vex

-C - Ciel?
-Tak mam na imię ! Odpowiadaj na moje pytania!- wrzasnął.
-Kolejne proszę?
-Jak go zabiłaś?
-Inne proszę?
-To wszystko ,bez względu na to co powiesz, to będzie twój koniec.
-Ja nie chciałam go zabić, to było niechcący- zaczęłam schodzić po schodach. O dziwo Ciel nie protestował.
Zatrzymałam się 5 metrów od niego.
-Nie boje się o swoje życie, lecz o to ,że wyrzuty sumienia nie dadzą Ci żyć.- chciał coś Powiedzieć ,lecz uciszyłam go ręką- Tak wiem ,wyprzesz się. Jednak oboje wiemy jak będzie. Dlatego ja nawet palcem nie kiwne.
Możesz zrobić ze mnie sitko, choć szkoda magazynku. Możesz mi uciąć głowę lub spalić na stosie. To twoje wyrzuty sumienia. Ale zanim coś zrobisz, dobrze to przemyśl. Proszę.
W tej chwili nacisnął spust ,lecz ręce mu się zatrzęsły. Pocisk musnął jego policzek. Z ktòrego wyciekła jasno czerwona ciecz. Ten zapach jest śliczny.
Zrobiłam krok w tył,a potem następny. Z przerażeniem patrzyłam na krew i powoli poddawałam się jej hipnozie. Mój prawie największy lęk się spełni. Zagryze Ciela. Ta myśl mnie przeraża.
Hrabia zauważył moje zachowanie na widok krwi.
-Hhy czyżbyś się bała krwi?- wziął ciecz z policzka na palec i zaczął do mnie podchodzić.
-Odsuń...się...z...tą...krwią- rozkazałam zaciskając zęby.
W tej chwili się zamachł, a kropla cieczy wylądowała na moich ustach.
Machinalnie ją zlizałam. To był błąd.
Moje przebranie diabli wzięli.
Moje włosy się wyprostowały i zbielały, oczy przybrały kolor czerwony, kły się wydłużyły,a skrzydła wyrosły na plecach.
Patrzyłam z przerażeniem na Ciela ,któremu szczęka zwisała do ziemi.
( Taka przenośnia, jakby co ).
Sebastian patrzył na mnie ze ...zdziwieniem?
Phantomhive się ogarnął i przemówił.
-Ni bóg ,ni szatan! Kim jesteś?
-Teraz to i tak nie robi ròżnicy- westchnęłam smutno- Wampirem, aniołem i magiem w jednym. Tamten grzybiarz padł ofiarom mego głodu.
Pamiętasz jak opowiedziałeś mi swoją historie, przytuliłam Cię. Już dawno nie jadłam,rany mi o tym przypomniały,a ty na dodatek jeszcze tak ślicznie pachniałeś. Nawet teraz niedowierzam jak udało mi się wtedy ciebie nie ugryść i zwiać do lasu.
Obaj moi słuchacze stali w otępieniu.
Zdając sobie sprawę w jakim niebezpieczeństwie tkwił wtedy Ciel.
-W takim razie to moja wina?
To mnie zszokowało.
-Nie, to wina Jordana i Gareka, tych dwóch co mnie porwali. Gdyby nie rany, o głodzie przypomniało by mi się innym razem. Przepraszam- spòściłam głowę.
-

Wcześniej mówiłem ,że choć by nie wiem co, Cię zabije. To zmieniam zdanie, bo takiego rozwoju wydarzeń się nie spodziewałem. Nie zabije Cię pod warunkiem ,że nie będziesz więcej tak zabijać.
-Dziękuję!- krzyknęłam i wampirzym biegiem ( tak szybko jak wampiry ze Zmierzchu ) rzuciłam się na szyje Cielowi.
-Masz tak więcej nie robić bez zapowiedzi.
Puściłam go i pokiwałam głową.
-A właśnie Ciel, kim jest ta kobieta? - zapytałam i popędziłam do biblioteki ,wzięłam zdjęcie i w 2 sekundy byłam znowu w holu. Podsunęłam mu pod oczy.
-To Madam Red, została zabita przez Grella. Pamiętasz ,tego czerwonego homoseksualistę?
-Trudno nie pamiętać- chsząknęłam.
-Czemu się pytasz?
-Bo za cholerę nie jest podobna do Ciebie, więc wykluczałam więzy krwi.- Ciel odrzekł tylko krótkie ,,bywa".
Po tym czekała nas kolacja.
-Dziwnie się czuje siedząc tu i myśląc ,że jeszcze około 6 godz. Temu tu siedziałem i nie wiedziałem o tobie, tego co wiem teraz.
Uśmiechnęłam się do niego.
-I zarazem dziwnie mi się patrzy na ciebie bez tych miedzianych fal i szarych oczu.
-Zawsze mogę przybrać tamtą formę. Nosiłam ją gdyż jest bardziej ...normalna i przystosowana do oczu zwykłych ludzi.
-To na pewno. Nikt normalny nie ma białych włosów ,a już tym bardziej czerwonych oczu.
- A demon imieniem Sebastian?- zapytałam z gromkim chichotem.
Obaj popatrzyli się na mnie zdziwieni.
-Normalnym ludzią oczy się nie śmiecą,a źrenice nie zwężają jak u kota. Powinieneś popracować nad emocjami. - łypnęłam okiem na lokaja- jednak plus dla ciebie, zauważyłam to kim jesteś ,dopiero gdy Ciel mierzył we mnie pistoletem.
Kątem oka dostrzegłam jak nienieskooki się zażenowywuje.
Chyba wstydził się faktu ,że próbował nieudolnie mnie zastrzelić.
-Nie mam Ci tego zazłe Cielu. Mògłbyś zrobić ze mnie sitko ,a ja i tak bym się pozbierała. Jestem wampirem, a moja regeneracja jest super sprawą. Kiedyś mi głowę odcieli- zachichotałam cicho widząc, przerażoną minę Ciela.-Do teraz jak o tym wspomnę kark mnie boli- pomasowałam się po ów miejscu.
-Tu się je!- mruknął zza strawy.
-A dzisiaj po południu się spało. Jakoś nie miałeś dla mnie litości! Cieszył się ,że cię nie łaskocze. Jak poniektòrzy mnie!- udawałam oburzenie.
-Paniczu, Panienko jedzenie wam wystygnie- pognalił nas lokaj.
-Już, już- pomachałam dłonią, aby go uspokoić- Spokojna twoja rozczochrana. Jedzenie cieplutkie, niczym wyjęte tyle co z gazu.
Kamerdyner zdziwił się lekko słysząc moje słowa, ale po chwili wzruszył ramionami i życzył nam smacznego.
Po tym jakże pełnym wrażeń dniu, marzył mi się sen. Jednakże nie było mi to dane. Po pierwsze muszę się umyć, a po drugie jutro urodziny Ciela, a ja nie mam dla niego prezentu!!!
Pobiegłam do pracowni plastycznej. Jumnęłam farbki ,pędzle, sztalugę no i płòtno. Przytaszczyłam za jednym zamachem wszystko do swojej sypialni. I biorąc dwa pędzle w obie ręce oraz mocząc w przerużnych kolorach, malowałam dzieło sztuki tak zwane arcydzieło. Bo jakiż mógłby być inny prezent ode mnie. Musi być on wyjątkowy.
Tak więc siedząc godzinami i popierdzielając pędzlami pomoczonymi w farbie ,po płótnie minęło mi pòł nocy. W końcu skończyłam. Mój obraz przedstawiał mnie w prześlicznej niebieskiej sukience, Ciela w swojej granatowej marynarce i Sebastiana zawsze ubranego w swój czarny garniak. Jeżeli można to coś tak nazwać. Nie bardziej pasuje frak. Więc Sebastiana ubranego w frak.
Obraz niby to prosty ,a zarazem jaki śliczny. No i oczywiście ile czasu pożera. Od kolacji do 1:07. To ponad 8 godz. z życia. Mimo wszystko jeżeli jutro Ciel powie ,że mu się podoba, te kilka godzin ,nie będą straconymi.
I tak oto pobrudzona farbami od stóp do głòw, weszłam do łazienki zażyć obowiązkowej kąpieli. Zszorowanie tych kolorów z siebie było zaiste ciężkim zadanie. Jednak w końcu się udało i oto tym sposobem poszłam spać...

-------------------------------------------------------------

Po kolacji, Vex przedstawia mnie w tej chwili. Z tą różnica ,że nie maluje ,a pisze i nie dla Ciela tylko dla was. Więc mam nadzieje ,że się podoba.
Do zobaczenia,)

Kuroshitsuji.CielxReader,,Ni bóg, ni Szatan''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz