Nic Nie słychać niemal nic
Tylko cisza
Tak niezmącona
Lekkie westchnienie
Łapczywie chwytany oddech
Spokojniejszy wydech
I znowu
Urywany pisk zmęczonego ciągłą pracą Aparatu
Wyczekiwany przez wszystkich Obecnych
Blask świecy na zmiętej kołdrze
I na zbawiennym stojaku z workiem
Pełnym krwi
Dyskretne łkanie
Dźwięk gorącej modlitwy
Próśb do swojego Boga
Wyrażonych przesunięciem palca
Po następnym drewnianym paciorku
Da się rozpoznać chrząknięcia
Znaki wyczerpania lecz też wytrwałości
Cichy krok w stronę drzwi
Krótkie słowo tego ziemskiego Cudotwórcy
Który jest omylny
I ma słabszą moc
Aniżeli wyraz
Rozbrzmiewający w jego ustach
Rada pielęgniarki
Dzielnej asystentki
Która tak chce
Podtrzymać życie
I widzieć tę radość w oczach
Więc stara się ocalić
Wykonując wszystko
Jak najlepiej potrafi
Jest już późno
Widać to po gwiazdach
I jasnym świetle księżyca
Zastygłym na brzegu zasłony
Dalekie szmery z innych sal
Jak dźwięki dochodzące z innych pól
Zaciętych bitew
Nagle podmuch
Gasi tę biedną, prawie wypaloną Świeczkę
Która przegrywa z nieubłaganą i okrutną
Nieodwracalnie
Już na zawsze
Oznajmia to
Ponura prosta kreska
Na monitorze
I przeciągły
Przerażający dźwięk
Krzyk
Wrzask
Szloch
Niedowierzanie
Bezgraniczna rozpacz
Milion myśli krąży po głowach
A jeszcze więcej pytań
Wśród których przeważa jedno
Dlaczego
Ty nie pytaj
Chociaż wiesz i czujesz
Ty się zastanów
Jaka jest ta granica
Która się tu w tej chwili zatarła
Rozważ i wierz
Miej nadzieję
I nie twierdź
Że zerwanie owej granicy
Jest najgorszym końcem
CZYTASZ
Nuty muzyki dla duszy pisanej...
PoetryCo mogę powiedzieć o tych wierszach? Większość z nich pisałam niedawno, tylko dwa z nich mają już około dwóch lat. Wie, że większość z nich może okazać się trochę przygnębiająca, a ja zbyt wiele sobie wyobrażam - nie, na co dzień jestem bardzo wesoł...