11. Kiedy bierzemy od życia wszystko, a nawet więcej

35 3 0
                                    


Cześć Kochani!

Pozdrawiam Was wszystkich z mojej ukochanej upalnej Japonii, gdzie powoli zaczynam się ogarniać. Zakładka "Japonia" nie cieszy się na http://byledobrzegu.pl zbyt dużą popularnością, ale cóż, nie każdego musi to interesować, ale dla mnie to naprawdę cudny kraj ( ;

Przed Wami nowy rozdział Układu Antytetycznego, a wszystkim subskrybentom ~mojej strony internetowej polecam sprawdzić swoje skrzynki, bo pójdzie do Was po tym wpisie mała niespodzianka.

Enjoy!

~~~~~~~~~~~~




Po tym wieczorze musiałem odpocząć od wszystkiego i wszystkich, więc przez kilka dni pod rząd nie robiłem nic poza pracą czy przygotowywaniem materiałów. Z tą różnicą, że było mi zdecydowanie lepiej. Czułem się świetnie, a każda lekcja szła jak po maśle. Wreszcie przestałem uciekać od muzyki, więc moi uczniowie byli zachwyceni tym, że wplątywałem raz po raz jakiś znany kawałek i na jego przykładzie uczyłem gramatyki, słownictwa czy robiłem ćwiczenia ze słuchania. W międzyczasie podśpiewywałem pod nosem i wystukiwałem rytm palcami, nogą czy bujałem się w rytmie muzyki. Byłem jak nowo narodzony. Zauważyli to nie tylko uczniowie, ale nawet współpracownicy, którzy od razu zaczęli wypytywać mnie o powód mojego nagłego zadowolenia z życia. Dziewczyny z sekretariatu wymyśliły nawet teorię spiskową, jakobym ukrywał przed światem jakąś nową sympatię i nie ważne, ile razy bym nie zaprzeczał, one wciąż upierają się przy swoim.

Chociaż może faktycznie mają rację. Muzyka była moją wielką życiową miłością i teraz mogłem przeżywać ją w pełni, niczym nie stłamszony. Niestety w pracy nie bardzo to rozumieli. Nie pomógł również fakt, że Remigiusz postanowił zaszczycić mnie w niej swoją obecnością niecały tydzień później. Z miejsca dostałem łatkę geja i mini grono psychofanek. Po prostu cudownie. Miałem pewność, że prędko nie dadzą mi spokoju. Machnąłem jednak na to ręką i postanowiłem, że nie dam się sprowokować. Nawet, gdy Remi postanowił przy wszystkich przytulić mnie z wielkim entuzjazmem i cmoknął mnie w policzek. Przewróciłem na to oczami i spojrzałem na niego z uniesioną brwią. Musiał czegoś ode mnie chcieć. Byłem tego pewien.

– Błagam, podwieź mnie na próbę i poczekaj tam na mnie. Stawiam kolację, ale potrzebuję podwózki. – A nie mówiłem? Musiał czegoś chcieć. Westchnąłem głośno i pokręciłem głową.

– Na twoje szczęście jestem dzisiaj samochodem, a zazwyczaj idę pieszo. Nie chce mi się gotować, więc kolacja dzisiaj brzmi dobrze. Odłożę tylko dziennik, zgarnę torbę i możemy lecieć – odpowiedziałem szybko. W odpowiedzi wyszczerzył się jak głupi do sera, co dosłownie nie byłoby dalekie od prawdy, gdybym tylko został serem... Zostawiłem to bez komentarza i szybko zrobiłem co trzeba, po czym, żegnając się z dziewczynami, zaciągnąłem Remika do samochodu.

– Życie mi ratujesz. Zadzwonił do mnie trener, że mają dla mnie miejsce w spektaklu tylko muszę się tam stawić dziś przed dwudziestą. Poczekasz na mnie na miejscu? – zapytał z nadzieją, a ja niechętnie się zgodziłem. – Będziesz miał okazję popatrzeć jak tańczę.

– No, szczególnie z tą ręką. Jestem ciekaw, jak to ukryjesz – zakpiłem.

– Nie ukryję. Trener wie, ale jestem na lekach i ją oszczędzam, ile się da. Będzie dobrze. Nie masz pojęcia, jak się cieszę. Ten spektakl będzie duży. To mi może bardzo pomóc – zbył mnie natychmiast i zmienił nieco temat.

– No to trzymam kciuki. Chodź, bo się spóźnisz. – Pociągnąłem go w stronę auta i czym prędzej wsiadłem.

Na szczęście nie było korków, więc na miejsce dotarliśmy jeszcze przed czasem. Zostałem posądzony na widowni w pierwszym rzędzie i pilnowałem Remikowi rzeczy, kiedy on rozmawiał z trenerem. Jak widać nie tylko tancerze przyszli na przesłuchanie, ale również aktorzy i wokaliści. Obsadzali ostatnie role, więc było o co powalczyć. Niestety, kiedy słyszałem połowę śpiewających, włos mi się zjeżył na głowie. Nie trafiali w tonację albo lądowali kupę zbędnych ozdobników. Miałem ochotę stamtąd wyjść, co widocznie zauważył Reni i z chytrym uśmieszkiem zaczął rozmawiać z jakimś facetem. Ten wzruszył ramionami i podszedł do kobiety odpowiedzialnej za przesłuchania. O nie. Nie, nie, nie, nie. Zabiję go gołymi rękami. Miałem go tylko podrzucić a nie brać udział w tym wszystkim.

Układ antytetycznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz