Rozdział XIV

7 2 3
                                    


Matthew

Patrzyłem, jak Klara wybiega z szatni. Stałem tam jak kołek i nie zrobiłem nic, aby ją zatrzymać. Nie zrobiłem kroku, nie zawołałem, nie złapałem za rękę. Pozwoliłem, żeby odeszła z jeszcze gorszym nastrojem niż tym, z którym zmagała się od rana. Czułem się winny. Gdzieś pod skórą czułem, że to wszystko dzieje się z mojego powodu.

Ale nie mogłem oprzeć się fascynacji, jaką wzbudzała we mnie Klara. Nie chodzi już tylko o jej wygląd zewnętrzny, niebywałą inteligencję i bystre oko. Mimo że jest tylko człowiekiem, posiada niesamowitą energię wewnętrzną. Ma mocną i jasną aurę. Wypełnia ją morze emocji, które nie przygniata jej, przeciwnie, motywuje do działania. U żadnej istoty nie widziałem czegoś podobnego.

-Matt? - usłyszałem gdzieś w oddali

-Matthew? - wołanie się powtórzyło

-Least! - wróciłem do rzeczywistości. Moim oczom ponownie ukazała się Smile tyle, że tym razem wyglądała jak wściekły tygrys, gotowy wskoczyć mi do gardła

-Co? - odpowiedziałem głupio

-Możesz już przestać strugać pawiana?! Wróć na ziemię! Pytałam, gdzie jest Klara. - jej czerwonokrwiste paznokcie zalśniły niebezpiecznie przed moją twarzą

-Nie wiem. Wybiegła przed chwilą... - wymamrotałem z zawstydzeniem

-Mówiłam ci, że uciekła po tym jak dostała kosza od naszego przystojniaka. - zaświergotał słodko jakiś głos. Dopiero po chwili zorientowałem się, że Maggie wciąż stoi w szatni i ponownie puszcza mi oczko. Nie wiem, co było szybsze. Zawartość mojego żołądka lądująca na pantoflach blond laleczki czy cios Smile trafiający bezbłędnie w jej zakrzywiony nos.

-A ja ci mówiłam, że nie słucham chodzącego tynku z Ikei! - wrzasnęła Paula

-Niezły cios, Smile. - pochwaliłem ją, kiedy wychodziliśmy z naszego boksu

-Dzięki. Chciałam mocniej. - uśmiechnęła się sadystycznie - Niezły paw, Least. Powinni go wpisać do Księgi Guinnessa. - zakpiła ze mnie i uderzyła mnie w ramię

-Śmiej się śmiej. Świat mi jeszcze podziękuję za to, że nie będzie musiał więcej oglądać tych butów.

-Niewątpliwie. - prychnęła - Idziesz na resztę lekcji?

-Nie. Mam coś do załatwienia. - po mojej krótkiej rozmowie z Klarą, postanowiłem złożyć komuś małą wizytę - A Ty?

-Nie ma mowy. Przyjaciółka wzywa. - wykonała dramatyczny gest rękami - Idę kupić kilogram słodyczy, zabrać "Szybkich i wściekłych" z domu i ruszyć na ratunek jej paskudnemu humorowi, który, o dziwo, nie jest związany z tobą. - dźgnęła mnie palcem w klatkę, a mnie aż zamurowało

-Nie ze mną? - wydusiłem i musiałem zrobić naprawdę głupią minę, bo Smile wzięła sobie głęboko do serca swoje nazwisko

-A miałeś nadzieję? - krztusiła się wręcz ze śmiechu - Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że nie mogę ci skopać tyłka, bo to nie ty ją doprowadziłeś do tego stanu. - odwróciła się do mnie plecami i krzyknęła - Sia, przyjacielu! - zarzuciła swoimi długimi włosami i tyle ją widziałem...

Stałem tak jeszcze przez chwilę i ruszyłem w jedynym słusznie obranym wcześniej kierunku.

Brooks, mam nadzieję, że czujesz mój gniew i szykujesz się na niezapowiedzianą wizytę.



Matthew

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 09, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Uwięzieni w blasku księżycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz