Matthew
Patrzyłem, jak Klara wybiega z szatni. Stałem tam jak kołek i nie zrobiłem nic, aby ją zatrzymać. Nie zrobiłem kroku, nie zawołałem, nie złapałem za rękę. Pozwoliłem, żeby odeszła z jeszcze gorszym nastrojem niż tym, z którym zmagała się od rana. Czułem się winny. Gdzieś pod skórą czułem, że to wszystko dzieje się z mojego powodu.
Ale nie mogłem oprzeć się fascynacji, jaką wzbudzała we mnie Klara. Nie chodzi już tylko o jej wygląd zewnętrzny, niebywałą inteligencję i bystre oko. Mimo że jest tylko człowiekiem, posiada niesamowitą energię wewnętrzną. Ma mocną i jasną aurę. Wypełnia ją morze emocji, które nie przygniata jej, przeciwnie, motywuje do działania. U żadnej istoty nie widziałem czegoś podobnego.
-Matt? - usłyszałem gdzieś w oddali
-Matthew? - wołanie się powtórzyło
-Least! - wróciłem do rzeczywistości. Moim oczom ponownie ukazała się Smile tyle, że tym razem wyglądała jak wściekły tygrys, gotowy wskoczyć mi do gardła
-Co? - odpowiedziałem głupio
-Możesz już przestać strugać pawiana?! Wróć na ziemię! Pytałam, gdzie jest Klara. - jej czerwonokrwiste paznokcie zalśniły niebezpiecznie przed moją twarzą
-Nie wiem. Wybiegła przed chwilą... - wymamrotałem z zawstydzeniem
-Mówiłam ci, że uciekła po tym jak dostała kosza od naszego przystojniaka. - zaświergotał słodko jakiś głos. Dopiero po chwili zorientowałem się, że Maggie wciąż stoi w szatni i ponownie puszcza mi oczko. Nie wiem, co było szybsze. Zawartość mojego żołądka lądująca na pantoflach blond laleczki czy cios Smile trafiający bezbłędnie w jej zakrzywiony nos.
-A ja ci mówiłam, że nie słucham chodzącego tynku z Ikei! - wrzasnęła Paula
-Niezły cios, Smile. - pochwaliłem ją, kiedy wychodziliśmy z naszego boksu
-Dzięki. Chciałam mocniej. - uśmiechnęła się sadystycznie - Niezły paw, Least. Powinni go wpisać do Księgi Guinnessa. - zakpiła ze mnie i uderzyła mnie w ramię
-Śmiej się śmiej. Świat mi jeszcze podziękuję za to, że nie będzie musiał więcej oglądać tych butów.
-Niewątpliwie. - prychnęła - Idziesz na resztę lekcji?
-Nie. Mam coś do załatwienia. - po mojej krótkiej rozmowie z Klarą, postanowiłem złożyć komuś małą wizytę - A Ty?
-Nie ma mowy. Przyjaciółka wzywa. - wykonała dramatyczny gest rękami - Idę kupić kilogram słodyczy, zabrać "Szybkich i wściekłych" z domu i ruszyć na ratunek jej paskudnemu humorowi, który, o dziwo, nie jest związany z tobą. - dźgnęła mnie palcem w klatkę, a mnie aż zamurowało
-Nie ze mną? - wydusiłem i musiałem zrobić naprawdę głupią minę, bo Smile wzięła sobie głęboko do serca swoje nazwisko
-A miałeś nadzieję? - krztusiła się wręcz ze śmiechu - Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że nie mogę ci skopać tyłka, bo to nie ty ją doprowadziłeś do tego stanu. - odwróciła się do mnie plecami i krzyknęła - Sia, przyjacielu! - zarzuciła swoimi długimi włosami i tyle ją widziałem...
Stałem tak jeszcze przez chwilę i ruszyłem w jedynym słusznie obranym wcześniej kierunku.
Brooks, mam nadzieję, że czujesz mój gniew i szykujesz się na niezapowiedzianą wizytę.
Matthew
CZYTASZ
Uwięzieni w blasku księżyca
LobisomemMyślałam, że moje życie będzie szare, zwykłe i nudne. No właśnie... Myślałam. Myślałem, że nie ma dla mnie ratunku, że przepadłem. No właśnie... Myślałem. Historia dwójki młodych ludzi, którym nie dane było zdecydować o własnej przyszłości, k...