Biorę głęboki wdech, wydech, lecz to w niczym nie pomaga.
Jestem aktualnie kłębkiem nerwów i od dłuższego czasu, a raczej przez połowę dnia próbuję się uspokoić. Dzisiaj po lekcjach umówiłem się z Todorokim do kawiarni i obiecałem sobie, że dzisiaj mu to powiem. Tylko problem w tym, że gdy właśnie o tym myślę to robi mi się słabo, dłonie stają się zimne, a mój brzuch boli tak, jakbym dostał tam od Kacchana.
To jest ostatnia lekcja i z tego Co widzę, pozostało tylko kilka minut do dzwonka. Ostatni raz próbuję sobie przypomnieć Co mam powiedzieć Todorokiemu, jak nadejdzie ten moment. Wyobrażam go sobie przed sobą, na drugim końcu stolika, jak jest w trakcie jedzenia jakiegoś ciasta i wtedy ja mówię ,,Todoroki", a on podnosi wzrok... Nie, nie mogę, to jest zbyt stresujące, nawet jeśli to się dzieje tylko w mojej głowie. Więc jeśli tutaj nie daję radę, to jak tym bardziej sobie poradzę w realu?
Słyszę dzwonek. Dobra, spokojnie. Będzie dobrze - to zawsze mówił All might. Poza tym Todoroki jest wyrozumiały, więc na pewno mnie zrozumie.
Z nieco większym spokojem pakuję swoje rzeczy. Umówiłem się z Todorokim przed szkołą, ale zważając, że chodzimy do tej samej klasy... Podnoszę wzrok na ławkę, gdzie zawsze siedzi, ale go nie ma. Czuję ulgę, bo zdaję sobie sprawę, że nie jestem do końca gotowy na to spotkanie.
Idąc już korytarzem zastanawiam się kim tak naprawdę jestem dla Todorokiego. Myślę, że przyjacielem, choć nie mam stu procentowej pewności. Nigdy mi nie mówił, że uważa mnie za przyjaciela i do tego mówi do mnie zawsze po nazwisku. Czy kiedykolwiek w ogóle powiedział do mnie ,,Izuku" albo ,,Deku"? Z drugiej strony jest on takim typem człowieka, który nie okazuje mocno emocji, raczej je ukrywa w sobie i nie pokazuje ich. Zwracając na to uwagę mogę powiedzieć, że uważa mnie za przyjaciela... Tylko za przyjaciela.
Znów czuję ten nieprzyjemny ucisk w sercu. Bycie jego przyjacielem jest piękne, ale też bolesne, dlatego dzisiaj rozwieję wszelkie wątpliwości.
Wychodząc z szatni czuję niepokój. Jak zareaguje kiedy się dowie, że go kocham? Będzie zły? A może smutny, bo wtedy nasza przyjaźń... Nawet nie chcę o tym myśleć.
Biorę głęboki wdech i wychodzę na zewnątrz. Lekki wiaterek łaskocze moją twarz, a słońce daje przyjemne uczucie ciepła na mojej skórze. Chwilę potem dostrzegam Todorokiego. Uśmiecham się na jego widok.
- Cześć, to Co, idziemy?
- Ta - odpowiada krótko.
Idąc obok niego odczuwam spokój. Nawet nie wiem dlaczego, skoro niedawno byłem kłębkiem nerwów. Czuję się naprawdę dobrze, zwłaszcza patrząc na tą cudowną pogodę! Chyba świeże powietrze dobrze na mnie wpływa.
- Ładną mamy pogodę, prawda? Patrząc na ostatnie dni ten dzień wypada naprawdę świetnie!
Nagle zdaję sobie sprawę, że walnąłem typową gadkę o pogodzie. Co prawda mówiłem szczerze, bo w ostatnie dni lało i było brzydko, ale i tak moja wypowiedź brzmiała banalnie.
- Jak ty to robisz? - pyta nagle.
Zdziwiony spoglądam na niego. Jego twarz nie pokazuje żadnych emocji, więc o Co chodzi?
Todoroki po chwili zerka na mnie. Zobaczywszy mój pytający wzrok zaczął tłumaczyć:
- Chodzi o to, że jesteś zawsze pozytywny. Umiesz czerpać energię i radość z bardzo prostych rzeczy. Dostrzegasz znacznie więcej niż pozostali, szukasz jak najwięcej plusów, ale jednocześnie analizujesz sytuację jak realista. Teraz - podnosi wzrok do nieba - pogoda wydaje się mi być normalna, pochmurna z domieszką słońca, lecz ty ją widzisz zupełnie inaczej, po prostu lepiej. Czasami - robi krótką pauzę, wahając się przez chwilę - czasami bije od ciebie światło tak silne, że muszę się odwrócić.
CZYTASZ
W szkolnej ławce
FanfictionSzkoła dzień jak Co dzień - lecz nie dla Midoriyi. Pewnego dnia zauważa, że coś jest nie tak: nie uważa na lekcjach, buja w obłokach, a jego serce przyspiesza, kiedy jego wzrok zetknie się ze wzrokiem jego przyjaciela. Czy to normalne? Na to jak i n...