Rozdział 16

10 1 1
                                    


Otworzenie oczu czasem może sprawić większą trudność, niż samo wstanie z łóżka. Powieki są cztery razy cięższe niż zazwyczaj. Gałki oczne nie pomagają, a umysł odmawia posłuszeństwa. Trzeba zebrać w sobie ostatek sił by otworzyć choć jedną powiekę, tym bardziej jeśli leży się na szpitalnym łóżku. Woń, która jest charakterystyczna dla szpitali, rozprowadza swoje macki zapachowe do najgłębszych zakamarków budynku. Nie ma miejsca, w którym można byłoby uchronić się przed tym zapachem.
Gdy oczy odmawiają posłuszeństwa inne zmysły zmuszone są do pracy. W tym przypadku obudził się słuch. Nie był to dobry wybór. Co chwile jednostajne dźwięki drażnią uszy. Jednocześnie słychać bolącą cisze, przerywaną pikaniem, ale jednak cisze.
Kolejne zmysły muszą zacząć działać. Włączył się węch; odór czystości rozchodzi się wszędzie. Włączył się również dotyk; można wyczuć miękką, bawełnianą pościel. Kolejny zmysł w końcu musiał się włączyć- smak, nie był to dobry ruch, gorzki posmak zaschniętego gardła jest czymś okropnym. W buzi czuć Sahare i brakuje tylko piasku. Przełykanie śliny nie pomoże, a będzie jeszcze gorzej, bo zmusza się organizm do kolejnego zasmakowania suchości. Włączenie się wzroku było tylko kwestią czasu. Powieki nadal odmawiają posłuszeństwa, jednak umysł już nie. Nicolas mozolnie z niechęcią otworzył oczy. Otwieranie ich sprawiło mu największą trudność. Włączenie tego zmysłu do pracy jest najtrudniejsze. Ujrzał przed sobą cały biały sufit z jedną niedoskonałością, jaką jest mała dziura. Zauważył czarne latające coś, powędrował za nim wzrokiem, jednak gdy ruszył głową, sparaliżował go mocny, rozpruwający ból w karku. Umysł w jednej chwili rozjaśnił się i zaczął pracować na pełnych obrotach. Całym ciałem wstrząsnął paraliżujący ból, który nie chciał zaprzestać swoich działań. Chłopak był zdezorientowany, nie mógł się ruszyć. Próbował sobie przypomnieć, co się mogło stać i dlaczego leży w szpitalu. Myślenie w takiej sytuacji jest ciężkie, ale nie tak jak włączanie zmysłów. Nicolas nie może sobie przypomnieć dlaczego leży właśnie tu. Dlaczego leży cały obolały. Dlaczego nie może się ruszyć. Co się stało. Chłopak próbuje odtworzyć sobie w głowię co takiego się działo, że trafił do szpitala. Bezsilność- to jakby dryfować malutką łódką po bezkresnym morzu.
Z rozmyślań wyrwały go dwie osoby, wchodzące do szpitalnego pokoju. Nie zauważyły, że pacjent już się wybudził.

- Co tu mamy panno Mills?- zwrócił się lekarz do pielęgniarki.

- Jedna z ofiar wypadku. Złamana ręka, trzy żebra oraz uraz kręgosłupa szyjnego- dukała kobieta- niegroźny- dodała.

- Podawać pacjentowi leki, które zostały mu przypisane, monitorować jego stan zdrowia oraz powiadomić mnie niezwłocznie kiedy się wybudzi- odrzekł twardym, męskim głosem lekarz.

- Przepraszam- wycedził Nicolas.- może ktoś podać mi wodę?- powiedział zachrypniętym głosem.

- Oh już się obudził- pielęgniarka podeszła dając Nicolasowi wodę by napił się przez słomkę.

- Chłopcze, czy pamiętasz kim jesteś i jak się tu znalazłeś?- zapytał mężczyzna.

- Nazywam się Nicolas Winn, i- zawahał się- i nie pamiętam co się stało. Gdzie są moi koledzy?

- Pana koledzy są w równie ciężkim stanie. Proszę odpoczywać.

Nicolas z wysiłku jakim było picie wody ze słomki oraz trzymanie odrobinę wyżej głowę, by patrzeć na doktora ponownie zasnął. Męczyły go koszmary spowodowane wyrzutami sumienia. Niewiedział skąd się one biorą, bo nie pamiętał co się ostatnio działo, po prostu czuł się winny. Chciał sobie przypomnieć jak najwięcej, ale sen mieszał się z jawą a jawa z rzeczywistością. Wiedział, że przypominanie sobie wszystkiego będzie ciężkie i długie, ale jak na razie i tak leży w szpitalu.
W międzyczasie Nicolasa odwiedzali rodzice, specjalnie odwołali kilka lotów i konferencji, co bardzo ucieszyło chłopaka. Poczuł się zauważany...przez rodziców. Po tygodniu ze szpitala mógł wyjść Frosty, który również odwiedzał Nicolasa.

- To co ci było brachu?- powiedział ,załamującym się z bólu, głosem Nicolas.

- Złamane żebro i obie nogi- zaśmiał się Frosty.- Jak my to przeżyliśmy?

Nicolas bał się pytać co dokładnie zaszło, bo nie chciał być oceniany lub wyśmiewany, że nic nie pamięta. Chłopak miał prześwity co mogło zajść, ale ciężko mu to było ubrać w rzeczywistość. Przypomniało mu się, że poszedł z chłopakami na piwo, potem do lasu, a potem... mieli wypadek z tirem. Ale przecież potem znów się obudził, czyli to nie ten wypadek? Powtarzał ten sam dzień, ale czy to możliwe, by powtarzał ten sam dzień? Z początku nie podobało mu się to, jednak z każdym dniem, powoli, lecz z trudem, godził się z tym. Najbardziej cieszył się, że zbliżył się do dziewczyny, która bardzo mu się spodobała, a krzywdził ją niemiłosiernie. Bił się w myślach, za każdą krzywdę, którą jej wyrządził. Kiedy ją pozna zmienił o niej zdanie, a nie poznał całej prawdy.

Chciałby ją teraz znaleźć, przeprosić jeszcze raz za wszystko, ująć jej dłoń, popatrzeć w oczy... Jednak na razie to nie możliwe, choć dochodzi do siebie, to jeszcze nie na tyle by móc samemu chodzić.

Po kolejnym tygodniu Jack i Dominic również wyszli ze szpitala, a po kilku dniach Dominic przyszedł odwiedzić kumpla.

- Cześć Nicolas, jak się czujesz?- wparował do pokoju czarnowłosy.

- Średnio- westchnął Nicolas, a Dominic wiedział, że nie chodzi tylko o stan zdrowotny.

- Co się dzieje ziomuś? Wiesz, że mi to możesz wszystko powiedzieć, jak na spowiedzi- uśmiechnął się.

- Co pamiętasz? Chodzi mi o wszystko, co pamiętasz?- Nicolas spojrzał na kolegę z wiarą w oczach.

- Chodzi ci o wypadek? No w sumie pamiętam wszystko, policja u mnie była, u ciebie nie? Pytali mnie o wypadek i jak to się stało. Rodzice mnie przycisnęli i powiedziałem wszystko.

- To znaczy?

- No, że wypiliśmy-Dominic spojrzał na Nicolasa.- no i weszliśmy na jezdnie, zagapiliśmy się, jechał tir, no i wiesz... no, potrącił nas- chłopak spojrzał na swoje palce, by nie patrzeć na kolegę.- Lekarze mówią, że cudem przeżyliśmy.

- No dobra, ale potem co się działo?- ciągnął Nicolas.

- Jak to potem? No potem wylądowaliśmy tu.


- No ale rozmawialiśmy ze sobą ty też przeżywałeś to co ja, przyznałeś mi się.A oni z nas się śmiali, i potem...- Dominic nie dał mu dokończyć.

- Chłopie nie wiem co ci dają, ale weź jeszcze odpocznij- poklepał kolegę poramieniu.- ja i tak muszę spadać.

Lekko skonsternowany Nicolas pożegnał się z Dominiciem i bezradnie oparł głowęo poduszkę. Zaczął znów się zastanawiać co się wydarzyło, i co jest prawdą a cokłamstwem. Czy możliwe jest, że to co działo się po wypadku to był sen? Nicolasoszołomiony tą myślą usiadł gwałtowanie na łóżku, co poskutkowało bólem żeber,jednak nie przejął się tym. Wstał z łóżka szpitalnego. Chciał opanować emocjewięc wyszedł z pokoju, by przejść się po szpitalu. Chodził tak i zaglądał przezszyby do pokoi z ciekawości, aż przystanął przy jednym z nich, podszedł bliżejdo okna, i ujrzał...

- Oshemi?!- zdziwił się chłopak. Z wysiłku, który włożył do wypowiedzenia jejimienia zabolały go żebra. Chłopak, starszy od niego, który siedział na krześlekoło pokoju wstał.

- Chwila, znasz ją?- zwrócił się do Nicolasa. Zdziwiony chłopak oderwał wzrokod leżącej na szpitalnym łóżku dziewczyny.

- Tak, znaczy to Oshemi tak? To ona?!

- Tak, Oshemi Lawrance. Znasz moją siostrę?- mężczyzna wypowiedział to słowa znadzieją w głosie.

- T-tak, co jej się stało?- Nicolas był załamany tym, że dziewczyna leży wszpitalu.

- Jacyś gówniarze ją pobili, znalazłem ją kiedy próbowała wracać do domu całapobita, a raczej zmasakrowana. Nie chciała mi nic powiedzieć, jedyne co z niejwyciągnąłem to imię jednego z tych gówniarzy. Nicolas.

Wtedy młodzieńcowi otworzyły się oczy. W dzień kiedy zostali potrąceni przeztira, również pobili Oshemi, czyżby przez to, trafiła aż do szpitala? Załamanychłopak usiadł koło starszego brata Oshemi i zakrył twarz dłońmi. Nie mógł w touwierzyć do czego byli oni zdolni. Nawet jeśli to co działo się po wypadku byłosnem, to wiedział, że i tak się zmienił. Nie chce być kimś takim jakim był, niechce doprowadzać do takich sytuacji, w których osoba, na której mu zależy leżyw szpitalu. Musiał to powiedzieć.

- Nazywam się Nicolas Winn.

Mężczyzna spojrzał na niego, jednak nie zdążył nic powiedzieć, bo przerwał mu odgłosdochodzący z sali, na której leży dziewczyna. Jednostajny długi dźwięk nieświadczył o niczym dobrym. W sekundę Harry- brat Oshemi- zerwał się na równenogi i wbiegł do środka, za nim wbiegli lekarze. Nicolas przyglądał sięwszystkiemu osłupiały. Lekarze ze wszystkich sił ratowali dziewczynę, ratowaliją bo Nicolas z kolegami tak ją pobili, że straciła przytomność i trafiła doszpitala. Lekarze robią wszystko co w swojej mocy by przywrócić Oshemi bicieserca. Reanimują ją kilkanaście minut. W pewnym momencie lekarz reanimującyprzestaje i patrzy na zegarek, pielęgniarka zapisuje. Harry pada na kolana izakrywa twarz rękoma. Nicolas domyśla się co to znaczy. Opada bezsilnie nakrzesło z ręką dotykającą szyby. Po jego policzkach spływają strumienie łez.Gdy lekarze wyjeżdżają z dziewczyną, chłopak wstaje, zatrzymuje ich. Harryrównież się podnosi. Nicolas łapię za rękę Oshemi i delikatnie całuje ją wdłoń. Po czym wybucha gorzkim płaczem. Zwraca się do brata Oshemi:

- Zadzwoń na policję.

Nicolas wiedział jak jest naprawdę- serce Oshemi przestało bić właśnie przezniego.


                                                                                        ***

Nicolas po przejściu kilku przesłuchań trafił do ośrodka, jednak pozwolili mupojawić się na pogrzebie dziewczyny. Teraz szykuje się jak nigdy dotąd. Ubrałsię w czarną marynarkę i czarne spodnie. Był w ogromnej żałobie, nieprzeszkadzało mu przebywanie w ośrodku, wszystko co się dla niego liczyło,przepadło i został sam żal i smutek.
Na pogrzebie Nicolas jak zahipnotyzowany patrzył w trumnę Oshemi. Nie mógłporadzić sobie z żalem jaki miał do samego siebie. Jego koledzy również niemogli pogodzić się ze śmiercią Oshemi, gryzło ich sumienie, ale nie wiedzielico tak naprawdę działo się z Nicolasem. Nie wiedzieli, że on ją kochał.


Nicolas z zimna, które nadeszło w trakcie ceremonii włożył ręce do kieszenispodni. Wyczuł jakąś karteczkę, wyjął ją. Przypomniał sobie swój sen kiedyOshemi dała mu zgiętą kartkę, czy to ta sama karteczka? Przecież to był sen.Nicolas z powątpiewaniem otworzył karteczkę:

,,Wybaczam''

Jedno słowo a ma taką moc. Chłopak ponownie gorzko zapłakał.

SzacunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz