Wysoki błękitnooki mężczyzna podszedł do drobnej, brazowookiej brunetki gotującej obiad.
-Mmm, pięknie pachnie, co tam pichcisz?-zapytał mężczyzna.
-Tajemnica-kobieta uśmiechnęła się chytrze po czym wspięła się na palcach i pocałowała towarzysza w policzek.
Po chwili do kuchni wbiegła mała niebieskooka brunetka,
-Mamo! Tato!-powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Narysowałam wam rysunek!-bruneteczka wyciągnęła obie rączki w stronę rodziców pokazując rysunek, przedstawiał on trojga ludzi trzymających się za ręce.
-To my! Już zawsze będziemy razem!-*kilka godzin później*
-Wychodzę do pracy! Wrócę za kilka godzin!-do mamy podbiega córeczka i pyta:
"Wrócisz? Na pewno?"
Kobieta wzięła córeczkę na ręce i przytulając ją wyszeptała jej na ucho:
"Obiecuję, wrócę lada moment."
W tej chwili rodzicielka złożyła brunetce obietnicę, której nie dotrzyma...*
Obudziłam się z potem na czole.
Ten sen, To wspomnienie...Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie nad telewizorem.
Była godzina...
-FUCK!-jak poparzona zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki.
Była godzina 7:53, do pracy miałam na 8:00.Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, uczesałam włosy, założyłam soczewki,
Poranne pierdoły.Wyleciałam z łazienki i potruchtałam do szafy, i tu się zaczyna problem, jaki ma każda normalna kobieta.
-Ahhh, w co ja mam się ubrać?-
Po krótkich poszukiwaniach wybrałam czarną bieliznę, jeansowe szorty i brązowy t-shirt z logiem kawiarni, nie był on obowiązkowy ale uwielbiam kolor brązowy więc czemu nie.Wzięłam klucze i wybiegłam z domu.
Ostatecznie na miejscu byłam o 8:32.
-O dzień dobry! w końcu raczyła się pani zjawić.-przywitał mnie mój szef.-Uhm, przepraszam, budzik mi nawalił-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dobra, gdzieś mam twoje tłumaczenia, żeby mi to było ostatni raz! - palnął wychodząc na zaplecze.
Po kilku minutach usłyszałam dzwonek zwiastujący nadejście kolejnego klienta,
-Dzień Dobry.-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy,
-Co podać?-*7 godzin później*
Jest 15:30, Jo powinien być już półtorej godziny temu, zaczynam się trochę martwić bo zawsze przychodzi równo 14:00, a nawet jeśli się spóźniał to dawał mi wcześniej znać że, będzie później.
Postanowiłam, że poczekam jeszcze kilka minut, i jeśli John nie da żadnego znaku życia to zadzwonię do Sary.Po kilku minutach wybrałam numer do Sary, w przeciągu dwóch sygnałów odebrała,
-An-Angel?- usłyszałam zapłakany głos w słuchawce.
-John'a potrącił samochód--Co!? Ale jak to? Kiedy to się stało? Stało mu się coś poważnego?
Sara! Czy on żyje!?-słowa wylatywały ze mnie z prędkością światła.-Szedł do ciebie, gdy przechodził przez pasy jakiś pirat drogowy go przejechał, jeszcze ten tchórz uciekł z miejsca zdarzenia... Jo walczy teraz o życie w szpitalu, lekarze powiedzieli że nawet jeśli uda się go uratować najprawdopodobniej będzie sparaliżowany od pasa w dół.-
Przez cały czas Sara płakała,
A ja milczałam, nie mogłam z siebie wydusić ani słowa.To przeze mnie.
Gdyby Jo nie szedł wtedy do mnie to by go nie potrąciło auto.
Co ja narobiłam, nie mogę stracić kolejnej ważnej mi osoby i to jeszcze w ten sam sposób...
CZYTASZ
Wyjątkowa-T.S.
FanfictionOna: szczupła i drobna brunetka, miała trudną przeszłość, zwykły szary człowiek który ginie wśród tłumu, On: dobrze zbudowany brunet, superbohater, playboy, filantrop, miliarder. Czy pomimo różnic coś ich połączy? Czy on zaakceptuje jej wady A ona j...