-Jedziemy na biwak, jedziemy na biwak!
-Dustin, jeśli zaraz się nie zamkniesz, to przysięgam, że nigdzie was nie zabiorę.
-Jedziemy na biwak, jedziemy na biw... mfpmf!
Siedzący najbliżej Dustina, Lucas zatkał mu usta dłonią, tym samym przerywając jego przypływ ekscytacji, którą wyrażał śpiewając.
-Spokojnie, możesz już jechać, mamuśko. -mruknął Sinclair.
-Okej, w takim raz... Chwila, jak ty mnie nazwałeś?!
Wszyscy parsknęli śmiechem, słysząc to przekomarzanie się Lucasa ze Stevem.
Tydzień temu Steve zdobył nowy, naprawdę duży samochód; mógł zmieścić aż dziewięć osób. Z samego przodu jechali Steve, Nancy i Johnatan, na kolejnych znajdowali się Max, Lucas i Dustin, a na samym tyle siedzieli Will, Mike i Jane.
Wszyscy znajomi chłopaka; w tym powyżej wspomniana ósemka, kiedy dowiedzieli się o jego nowym nabytku, prędko znaleźli się pod jego domem, by go zobaczyć. Max stanowczo powiedziała, że muszą się nim gdzieś wybrać, no i wymyślili biwak. Miał się odbyć w lesie, przy domku letniskowym Mike'a i Nancy.
Steve przekręcił kluczyk i samochód ruszył. Włożył do odtwarzacza płytę, na którym znajdowały się najsłynniejsze hity lat osiemdziesiątych. Wszyscy zaczęli głośno wyć, kiedy do ich uszu dobiegło słynne Schould I stay or should I go?.
-MAX I LUCAS SIĘ CAŁUJĄ, MAX I LUCAS SIĘ CAŁUJĄ! -wrzasnął niespodziewanie Dustin, kiedy zaczęła lecieć inna piosenka, której nikt nie kojarzył na tyle, by mogli śpiewać jej tekst.
Wszyscy; nawet Steve, który kierował pojazdem, odwrócili głowy w stronę tej dwójki. Max się lekko zarumieniła, a Lucas uniósł ręce w geście obronnym.
-Tylko w policzek! -powiedział na swoją obronę. -Henderson, uspokój się...
-Oj, już nie udawajcie, trzeba było być głupkiem, by nie zauwyć, że coś się między wami iskrzy. -zauważył Mike.
-Nawet ja to zauważyłam, a w tych sprawach raczej nie jestem za bystra. -mruknęła Eleven.
Przez dłuższą chwilę, ani rudowłosa, ani czarnoskóry chłopak, nie odzywali się, tylko wymieniali między sobą spojrzenia.
-Okej, od jakiegoś czasu ze sobą chodzimy. -przyznała Max. -Zadowoleni?
W odpowiedzi wszyscy zaczęli piszczeć, pogwizdywać, a niektórzy nawet klaskać.
-Cicho, teraz leci mój ulubiony kawałek. -uciszyła ich w końcu Nancy.
Nikt, oprócz Nancy, nie za bardzo kojarzył ten utwór, więc ponownie wdali się w rozmowę na temat związków.
-Zeszli się już Jane i Mike, Max i Lucas, Johnatan i Nancy. -wyliczał na palcach Dustin. -Will, tylko my dwoje zostaliśmy bez drugiej połówki. Może powinniśmy zostać gejami?
Młody Byers podniósł wzrok znad książki, którą czytał - było to jakieś dzieło Stephena Kinga, ale tym razem nie It. Znacząco popukał się palcem w czoło i spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela.
-Prędzej zostanę aseksualny, niż zacznę chodzić z tobą, Dustin. -mruknął.
Henderson założył ręce na piersi i nieco urażonym wzrokiem zmierzył Willa, a reszta głośno parsknęła śmiechem.
-Ja też zostałem bez laski, możemy zrobić trójkącik. -rzucił Steve przez ramię.
Znowu wszyscy ryknęli śmiechem, z rozbawieniem przysłuchując się, do jakich tematów poprowadziła ich ta rozmowa.
CZYTASZ
oblivion || mileven ✔
Fanfiction"-Ale wiesz co, Eleven? -spytał cicho, wpatrując się w jej brązowe oczy. -Nieważne, jak dużo minęło czasu, ale nie było dnia w którym bym o tobie nie pomyślał... Pojawiałaś się w mojej głowie codziennie, w różnych wspomnieniach, a także w nadziei, ż...