Rozdział 2

1.3K 79 86
                                    

*POV narratora*
Po rozmowie z obiektem skierowałaś się do swojej celi. Strażnicy tylko odprowadzili cię ogłupiałym wzrokiem. Ku twojemu zaskoczeniu, Nessie nie wyskoczył na ciebie na korytarzu z takim " i jak było?". Nawet tam na ciebie nie czekał. Zamiast tego zobaczyłaś dr.Brighta rzucającego żelki do 999. Stał z tym jego szerokim uśmieszkiem powtarzając "bierz malutki".
Podeszłaś do nich zamyślona. Pokerface na twojej twarzy nie mógł się utrzymać długo.
Gdy tylko Łaskotek (999) cie zauwarzył, zostawił Brighta i przysunął się szybko do ciebie.
Schyliłaś się do niego, żeby go pogłaskać jednocześnie obserwując Jack'a.

*twoja POV*
- Ej, zaczekaj na swoją kolej (P/P)! Wiesz ile się go oszukałem?
- Em... Zgaduje, że sam do ciebie przyszedł- sądząc po minie Brighta, zgadłam.
'Geniusz' tylko przewrócił oczami i gdzieś sobie poszedł. Przynajmniej mam 999 tylko dla siebie :D

Po krótkiej wojnie na łaskotki zostawiłam pomarańczowego żelka samego sobie i poszłam prosto do celi. Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju; "co za badania oni prowadzą, że mnie nie poinformowali oficjalnie". Może później ktoś mi powie? Wątpię ale warto poczekać zanim zacznę węszyć. O ile jest za czym.
Zatopiona w myślach dotarłam do mojego celo-pokoju. Szybko wzięłam prysznic, założyłam jakąś tam piżamę i padłam jak długa na łóżko.

Rano obudziłam się bardzo wcześnie, wyspana o dziwo.

*POV narratora*
Po szybkim ogarnięciu wyglądu ruszyłaś w kierunku stołówki. Było tam może z dwóch naukowców. Zauważyłaś, że jednym z nich jest Nessie.
-Ty tutaj? Tak wcześnie?- podeszłaś do stołu przy którym siedział
-Nie mogłem spać- szatyn spojrzał na ciebie zaciekawiony- a ciebie co tutaj przywiało?
-Samoistne obudzenie się- spojrzałaś na automat do napoi- zaaaaaraz wracam...
Poszłaś szybko do maszyny i zamówiłaś sobie herbaty. Jednak gdy się obruciłaś zauważyłaś, że nie ma już ani Nessiego ani tego drugiego typka.
-Fuck!- krzykłaś zirytowana
Podeszłaś do jakiegoś stołu ale zaraz zmieniłaś zdanie i poszłaś do innego, bliżej wyjścia z jadalni.
Po wypiciu kawy skierowałaś się do przechowalni obiektu.

*twoja POV*
Szłam zamyślona klucząc identycznymi korytarzami. Chwila... Czy ja serio chodzę w kułko?
Strzeliłam facepalma tuż przed strażnikami i ruszyłam w właściwą stronę. Po jakiś 10 min stałam przed przechowywalnią 49.
Dobra... Ostatnim razem mnie nie zabił... Teraz też nie powinien.
Chyba. Ale ej. Dzisiaj będzie 'trzeźwy', cn? Raczej nie miał żadnych badań.
Już przykładałam karte do czytnika kiedy strażnik mi przeszkodził:
-Tak na własną ręke?
-Chyba mogę - spojrzałam na niego z oburzeniem. Tamten przyglądał mi się chwilę, później tylko kiwną głową i wrócił do tępego wpatrywania się w przeszczeń przed nim. To chyba jakiś zwyczaj ochrony. Albo się czepają albo stalkują powietrze.
Przyłożyłam kartę do czytnika (tym razem bez przeszkód)...
I odskoczyłam jak oparzona.
Tuż za drzwiami, DOSŁOWNIE tuż za drzwiami stał 49. Ochrona szybko zwróciła się w jego stronę celując z broni. Obiekt natychmiast wycofał się z wejścia a ja wparowałam za nim, zamykając drzwi kartą.

*POV 049*
Przechadzałem się po celi kiedy wyczułem jakieś poruszenie za drzwiami. Podeszłem sprawdzić co się dzieje kiedy nagle drzwi się tuż przedemną otworzyły. Za nimi stała dr. (P/P) i patrzyła na mnie z dość niejasnym wyrazem twarzy oraz dwujka wrogo nastawionych ochroniarzy.
Szybko cofnąłem się z przejścia.
(T/I) weszła energicznie do mojej celi i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła na stole operacyjnym i zaczęła za czymś grzebać w pliku kartek.
Przez krótki moment nie wiedziałem co powiedzieć, stałem i patrzyłem na nią. Wkońcu mogłem dobrze przyglądnąć się jej twarzy.. Dopiero po chwili spostrzegłem, że mój bezruch możnaby odebrać za zawieszenie.
-Witaj- powiedziałem, głos mi lekko zadrżał. Ja się chyba zapatrzyłem. Zwykle mi się tak nie zdarza.
-Cześć 49, co robiłeś pod drzwiami?- odparła i uśmiechła się lekko- wystraszyłeś mnie.
-To nie było zamierzone, myślałem o moim lekarstwie przechadzając się po celi, wypadło na drzwi akurat w momencie w którym weszłaś. - odparłem spokojnie. To nie była całkowicie prawda, ale nie powiedziałbym, że ją okłamałem.

*Twoja POV*
Śmieszna sytuacja, miło się z nim rozmawia. Co prawda głos mu się zatrząsł raz czy dwa, ale to chyba jeszcze skutek tych badań i środków mocno uspakających które mu podają przed nimi... czyli jedak jakieś miał niedawno.
-Zawsze myślisz tylko o lekarstwie i zarazie?- odpaliłam
-A o czym innym miałbym myśleć?- czemu zawsze jego odpowiedzi muszą zbijać mnie z tropu?!
-No weź, na pewno myślisz czasem o czymś innym- ciekawość nie da mi spokoju

*POV 49*
Chwilę zastanawiałem się co jej odpowiedzieć.
-Zdarza mi się myśleć o tobie- twarz doktorki przybrała lekko czerwonego odcieniu. Ja zaś poczułem falę gorąca aż przeszły mnie lekkie dreszcze. Co jest nie tak?! Później się nad tym zastanowię...
-Czemu akurat o mnie?- jej głos był jakby.. Nieśmiały, wypowiadała każde słowo ostrożnie
-Masz co do mnie całkiem inne podejście. Nie traktujesz mnie jak bytu niemającego prawa istnienia.

*POV narratora*
Zrobiło ci się żal obiektu. Traktowałaś go tak jak podpowiadał ci zdrowy rozsądek... I serce.
W momencie jak powiedział, że czasem myśli o tobie myślałaś, że się tam spalisz.
-Chciałabym, żeby traktowano cię inaczej- powiedziałaś wkońcu. -jak naukowca z innym wykształceniem
-Wolałbym określenie "doktora"- spojrzał na ciebie, chyba oczekując sprzeciwu. Szybko spojrzałaś mu w oczy. Dzisiaj były żółte. Złotożółte. Takie jak na tamtej tabliczce przy drzwiach celi.
49 przeszedł na drugą stronę przechowalni i przysunął sobie krzesło naprzeciw ciebie.
Nagle zdałaś sobie sprawę, że nazywanie go "49" może mu nie odpowiadać.
-Jak mam się do ciebie zwracać? Plaga?- słyszałaś jak raz Bright go tak nazywał.
Obiekt zaśmiał się cicho.

*POV 049*
Jej pytanie było dla mnie dość.. krępujące. Nie za często się mnie o to ktoś pytał. Odpowiedź powinna nie sprawiać mi problemu ale jakoś nie mogłem się odrazu wysłowić. Ułożyłem w głowie zdanie i dopiero mogłem je wypowiedzieć.
-Wolałbym nie, preferuje nazywanie mnie Doktorem.
-Dobra, to Doktorze, dzisiaj mam dla ciebie pare pytań od administracji. Ok?
-Odpowiem na nie, jeśli będe w stanie.
-To... Skąd jesteś? Nigdy na to nikomu nie odpowiedziałeś.
Najchętniej przemilczałbym to pytanie, ale..
-Trudno odmówić odpowiedzi tak miłej osobie jak ty.. więc.. Pochodzę z Anglii.
-Chciałbyś tam wrócić?
-To moja ojczyzna, jednak tutaj mam dogodne warunki do badań.
-Aha... A czy masz...
-Rodzinę? Przyjaciół? Nie. Jestem sam.
-Ile razy już cię i to pytano?- jej głos był wyraźnie smutniejszy.
Już miałem jej odpowiedzieć kiedy moje zmysły wychwyciły dużą fale zarazy. W tym samym momencie światła w mojej celi oraz jak zgaduje poza nią także zaczęły migać na czerwono. Z głośników zabrzmiał interesujący komunikat.
-Do wszystkich naukowców! Ucieczka sporej grupy personelu klasy D! Prosimy przestrzegać procedur bezpieczeństwa i w razie dostrzeżenia jeszcze innych członków tego personelu należy niezwłocznie powiadomić najbliżej stacjonujący oddział MTF!

*POV narratora*
Spojrzałaś zaniepokojona na Doktora, jednak ten wyglądał na skupionego na całkiem czym innym. Wpatrywał się w drzwi jakby same miały się otworzyć. I tak się stało!
Drzwi rozsunęły się a za nimi stało jakiś trzech mężczyzn w pomarańczowych ubraniach. Jeden z kartą w ręce, pozostali z bronią.
Doktor zerwał się i ruszył w ich stronę.
-Witajcie- jego głos poniusł się jeszcze bardziej niż zwykle i wydawał się jakby pusty.
Gości zmroziło, nie spodziewali się w tej celi naukowca i obiektu. W dodatku rozmawiających.
-Mówiłeś, że będzie skuty!- warkną jeden na drugiego. Tego z kartą.
-Powinien być!
Zadrżałaś na widok broni i szybko czmychnęłaś pod stół operacyjny zasłaniając się krzesłem.
Nagle dotarło do ciebie, że jeśli czegoś nie zrobisz to Doktor poprostu ich zaraz zabije. Ale przecież wydaje się być taki miły a jednocześnie może robić takie rzeczy bez większych przeszkód.

*twoja POV*
Przeklnęłam w myślach i wychyliłam się z drugiej strony stołu. Doktor był już przy nich i wyciągał ręke gotów pozbawić ich życia.
"Cholera co robić" pomyślałam. "Trzeba by jakoś zatrzymać obiekt, nie zabić tamtych i przy okazji siebie. Dobra, nawet najgłupszy pomysł daje jakiś efekt prawda? Teraz to raczej będzie śmierć ale cóż. NIE! Doktor mnie nie zabije. Raczej..?" Rozmowa sama z sobą w myślach trwała raczej krótko patrząc, że personel jeszcze żyje.
Na trzy...
Raz...
Dwa...
Trzy!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kto tu jest złą autorką? Ja jestem!
I urywam akcje w takim momencie.
Pozostaje tylko czekać na więcej~
Boi postaram się szybciej pisać!
Do następnego :'D

13 dni [049 x reader] plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz