Chapter 11

109 11 0
                                    

Kiedy Harry po dwudziestu minutach wrócił z siatkami pełnymi alkoholu usiedliśmy wspólnie i powoli przy akompaniamencie seriali piliśmy, co jakiś czas również wymieniając między sobą parę zdań. Po wypiciu pięciu butelek, stwierdziłam, że już mi wystarczy. Przed nami na stoliku do kawy stało 12 butelek i byłam w lekkim szoku, że tylko w dwójkę wypiliśmy tyle. Było trochę po 22, a ja czułam jak alkohol sprawia, że zaczynam przysypiać.

Niedługo potem Harry ruszył się z kanapy zbierając butelki ze stoliczka, co sprawiło, że się przebudziłam. Chciałam wstać i mu pomóc, jednak powiedział, że da radę sobie sam, a ja w tym czasie mogę się przyszykować do spania. Skinęłam na jego słowa głową, przyjmując jego propozycję i ruszyłam do swojej sypialni po rzeczy, a następnie do łazienki, aby uszykować się. Gdy wyszłam z pomieszczenia i udałam się na dół Styles kończył szykowanie dla mnie kanapy.

- Jesteś pewna, że chcesz spać tutaj?

- Tak, to nic wielkiego, dam radę - odpowiedziałam lekko unosząc kąciki ust ku górze.

- Jeśli chcesz spać tuta na dole sama, to w porządku. W razie co wiesz gdzie mnie znaleźć, dobranoc Cals - mówi, a ja czuję dziwne uczucie w brzuchu na to zdrobnienie.

W prawdzie nie użył go po raz pierwszy, jednak prawie nikt nie używa tego zdrobnienia, a bardzo mi przypadło do gustu, zwłaszcza kiedy Harry wymawiał je ze swoją charakterystyczną chrypką w głosie. Ok, stop dziewczyno...

- Dobranoc Harry.

Kiedy już się pożegnaliśmy, ja kładę się na kanapę i przykrywam się kołdrą. Chwilę później odpływam.

Ze snu budzi mnie głośny trzask. Spoglądam w kierunku, z którego dobiegł hałas i dostrzegam za oknem jakąś postać. Moje serce gwałtownie przyspiesza i czuję jak próbuje się wyrwać z mojej piersi. Bez dłuższego zastanawiania się chwytam telefon spod poduszki oraz zabieram samą poduszkę, przyduszając ją do piersi i czym prędzej biegnę schodami na górę.

Gwałtownie otwieram drzwi od sypialni bruneta i zamykam je za sobą z lekkim trzaskiem, przyklejając się plecami do drzwi. Oddycham ciężko i słyszę jak Harry obraca się na łóżku, po czym zapala lampkę, stojącą na jego stoliku nocnym i spogląda na mnie.

- Na dole... na dole za oknem była jakaś postać - udaje mi się wydusić z siebie wyjaśnienie mojego pobytu w jego pokoju.

- Chodź tutaj i uspokój się - mówi siadając na łóżku i chwyta za rąbek kołdry, odkrywając lekko wolną część łóżka.

Kiwam lekko głową i podchodzę do łóżka. Dopiero teraz dostrzegam, że chłopak nie ma na sobie koszulki, a moją uwagę przykuwają tatuaże na jego torsie i brzuchu. Wpatruję się w nie w czasie gdy odkładam telefon na etażerkę i układam poduszkę na łóżku. Styles zdaje się w ogóle nie zauważać tego, że obserwuję jego w połowie nagie ciało i w duchu cieszę się z tego, myśląc, że gdyby coś zauważył to rzuciłby jakimś głupawym komentarzem.

Wsuwam nogi pod kołdrę, siadając obok niego. Spoglądam na jego twarz, która jest skierowana w moją stronę.

- Już lepiej? - pyta z troską.

- Tak, zdecydowanie towarzystwo jest najlepsze na tego typu strach... - mówię - Nawet Twoje - żartuję i cicho się śmieję, na co chłopak odpowiada tym samym.

- Moje towarzystwo zawsze jest dobre, a do picia to już szczególnie - mówi, nawiązując do tego jak wcześniej spędziliśmy wieczór pijąc, oglądając seriale i nawiązując krótkie, aczkolwiek przyjemne konwersacje.

- Powiedzmy, że mogę Tobie przyznać rację, ale to tylko dlatego, że po alkoholu stajesz się bardziej znośny - śmieję się.

Chłopak przewraca oczami.

- Swoją drogą jestem w szoku, że w zasadzie dałaś radę dorównać mi tempem picia i jak na dziewczynę to muszę powiedzieć, że jesteś całkiem niezłym kompanem do picia.

- Całkiem niezłym? Jestem w tym doskonała - mówię próbując przybrać obrażony ton głosu.

- Dobrze, a więc jesteś doskonałym kompanem do picia - brunet się śmieje.

- Oh, dziękuję - mówię przykładając jedną dłoń do policzka, a drugą machając w powietrzu, jakby to nie było nic wielkiego, na co oboje zaczynamy się śmiać.

Następuje krótka cisza, a ja postanawiam ją przerwać.

- To dzięki bratu jestem w stanie przełknąć piwo. On nie był jednym z tych nadopiekuńczych, starszych braci, którzy nie pozwalali nigdy dotknąć alkoholu - wręcz przeciwnie... On był tym, który zabierał mnie na imprezy i rozpijał nazywając to "uczeniem porządnego picia" - uśmiecham się na wspomnienie.

- Piwo w końcu mi musiało zasmakować, tyle tego we mnie wcisnął - śmieję się, a Harry do mnie dołącza.

Przez jakiś czas jeszcze rozmawiamy o jakiś głupotach, Harry zaczyna mi opowiadać o jakiejś imprezie, po której obudził się całkiem nagi pod kuchennym stołem w domu u jego kumpla z czasów licealnych. Słucham go jakiś czas, jednak zmęczenie bierze górę, a ja zasypiam z głową na jego ramieniu.

roommate 🏠 h.s 🔛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz