//7//

963 50 27
                                    

Yuuri

-Zmieniam kolor na...żółty!- Yurio pewnie wyciągnął kartę, kładąc ją na dotychczas utworzonej górce.- teraz możecie się czołgać, larwy!- zaśmiał się w niepodobny do niego sposób.

Kątem oka widziałem nowy grymas na lekko poczerwieniałej twarzy Otabka, jednak skupiłem się na swoich kartach; patrzyłem na nie tylko w konieczności, bo w końcu...po co się niepotrzebnie stresować?

Uśmiechnąłem się i poprawiłem okulary kciukiem.

-Proszę- dołożyłem do kupki żółtą dziewiątkę.- Twój ruch- skinąłem na Otabka, przysłowiowo zadzierając nosa.

Ten tylko syknął w moją stronę i uniósł wachlarz kart lekko w górę, przypatrując im się badawczo.

-Nie, nie ma szans- burknął w końcu i dobrał.

-No, cóż- Jurij rozsiadł się wygodniej i zajrzał do swoich kart.

Korzystając z tego, że wystawił kartę, dzięki której tracę kolejkę, spojrzałem na Victora; spał, nakryty kocem aż po czubek nosa. Nie chrapał. Nie ruszał się. Jedynie widziałem lekko podnoszące się i opadające nakrycie. Oddychał.

-Ej, grubasie!- poczułem ból w kostce prawej nogi. Oderwałem się i spojrzałem na źródło bólu, a następnie na jego właściciela.- teraz twoja kolej- kucał na fotelu, tuląc swoje karty do klatki piersiowej.

Rzuciłem okiem na to, w jakiej dupie się znalazłem- niebieska siódemka.

Przeniosłem wzrok na swoje karty i jeszcze raz na chwilę spojrzałem na kupkę na stole.

-Proszę bardzo- dołożyłem zieloną siódemkę i oparłem się dumnie o oparcie krzesła, na którym właśnie siedziałem.

Otabek zawzięcie obgryzał paznokcie, wpatrując się w górkę.

-Za bardzo się przejmujesz- zauważyłem, a on popatrzył mi w oczy.- paczka żelek nie jest nie wiadomo jaką stawką- westchnąłem, kiedy ponownie dobrał.

-Uno!- Jurij z entuzjazmem odłożył przed ostatnią kartę, a tą, która mu pozostała, pomachał triumfalnie.

Łyżwiarzowi z Kazachstanu najwyraźniej nie poprawiło to humoru, bo mocniej zaciskał zęby na swoich paznokciach. Przeniosłem wzrok na obecnego zwycięzcę, kiedy usłyszałem jęk za plecami.

-Victor!- poderwałem się i rzuciłem karty na stół górą, a Jurij wpatrzył się w nie z zaciekawieniem.

-C-co jest?- mój trener podniósł się i przetarł dłonią kark.- co ja tu robię?- patrzył raz na mnie, raz na Jurija i Otabka.

-Jakieś dziwki cię przyprowadziły- Yurio obracał swoją ostatnią kartę w dłoni.- ale niestety nie zostawiły wizytówki burdelu- dodał ze smutkiem, wpatrując się w roztrzęsionego Otabka.

Spiorunowałem go wzrokiem zanim zwróciłem uwagę na Victora.

-Która godzina?- spytał zdezorientowany.

-Gdzieś przed czwartą- przysiadłem obok i wskazałem na drzwi balkonowe.- jest już jasno.

-Baran- burknął Yurio, a widząc moje pytające spojrzenie wskazał coś około metr nad moją głową.- nad tobą jest pokaźnych rozmiarów zegar- przejechał palcem po stole, przy okazji strącając moje karty.- ups- skrzywił się i po nie sięgnął.- i tak już nie gramy, więc...wygrałem?

Otabek przytaknął ponuro. Sięgnął pod stół i wyciągnął paczuszkę różowych żelek. Przyjrzał jej się z bólem, a następnie wyciągnął niechętnie rękę do Jurija, który ze szczerą radością ją odebrał.

-Graliście w...- Victor przechylił głowę w moją stronę, gdyż moje krzesło zasłaniało mu stolik.- Uno?- zmarszczył brwi i skierował wzrok na Jurija.- to ty to przywlokłeś, dzieciaku?

Chłopak oderwał się od prawie opustoszałej paczki i posłał mu zawistne spojrzenie. Victor poczekał chwilę, jednak kiedy Yurio nie odpowiedział, wziął wdech.

-Czuję się jak na kacu- wyznał, powoli wyciągając jedną nogę spod koca.

-Bo...jesteś na kacu?- Jurij lekko poklepał w głowę Otabka, który wyłożył się na stole, metaforycznie wyciągając białą flagę.- halo, żyjesz? Ukradli ci misia, wstawaj.- załamany łyżwiarz nie odpowiedział, nawet nie drgnął.

Przesunąłem dłonią po karku Victora, na co on lekko drgnął.

-Obudziliśmy cię?- spytałem z troską.

-Nie- rzekł krótko i wysunął drugą nogę spod nakrycia.- długo spałem?- zapytał, rozciągając się.

Mój wzrok powędrował z powrotem na Rosjanina.

-A bo ja wiem?- podrapał się po głowie.- może od wpół do drugiej- zaczął zbierać rozsypane po całym stoliczku karty do pudełka.

Mój trener jęknął w tym samym momencie, w którym Otabek żałośnie mruknął dwa słowa.

-Chcę spać.

Spojrzałem na Victora znacząco.

-Też bym się jeszcze przespał- wyznał, panicznie macając się po wszystkich kieszeniach, jakie miał.- nie ma tu czasem mojego telefonu?- zmierzył wzrokiem całe pomieszczenie i dodał po chwili.- niemożliwe, że został...

-Został- rzuciłem pośpiesznie, na co Victor zapatrzył się w podłogę, jakby ze wstydu.- musiałeś go zapomnieć w pośpiechu, czy coś- ścisnąłem dłonie razem.

Mężczyzna strzelił palcami, a ja się skrzywiłem- nie lubię tego odgłosu. Jurij i Otabek najwidoczniej postanowili całkowicie się od nas odciąć, bo w momencie, kiedy próbowałem odszukać ich wzrokiem, zniknęli za drzwiami- chyba od sypialni. Przez chwilę zastanawiałem się, czy śpią na jednym łóżku; nie widziałem wnętrza pokoju.

-Przepraszam- wycedził Victor, odwracając jeszcze bardziej głowę ode mnie. Otworzyłem usta zaskoczony, a on kontynuował.- Przepraszam...naprawdę musiałeś o mnie martwić...- wziął oddech, a ja nachyliłem się trochę, aby widzieć jego twarz. Jego usta drgały.- Na pewno jesteś na mnie zły, jak nie wściekły- obrócił się w moją stronę, wyciągając dłoń tak, aby dotknąć mojego policzka, a ja przechyliłem się nieznacznie, by mógł to zrobić.

Przyjrzałem się jego twarzy, wtulając policzek w jego dłoń. Włosy opadały mu na oczy, w których pojawiły się łzy. Kąciki ust opadły w dół, a dolna warga była przygryziona. Smutny wyglądał o wiele starzej, niżeli zwykle.

-Nic się nie stało- ująłem jego dłoń w moje i odsunąłem ją od mojej twarzy.- dobrze wiesz, że ci wszystko wybaczę- mimowolnie wygiąłem usta w krzywym uśmiechu i zmrużyłem oczy, czując, że zaraz się rozpłaczę. Wziąłem wdech i przechyliłem głowę w bok. Zatopiłem moje spojrzenie w jego oczach.- tak, jak ty mnie każdy wzlot i upadek...Każdy błąd jaki dotychczas popełniłem...- zamknąłem oczy. Czułem, jak strumienie łez płyną po moich policzkach. Zdawałem sobie sprawę z tego, że moje usta się zamykają, a za chwilę uświadomiłem sobie, że je ścisnąłem.

Przez jakiś czas nic się nie działo. Załkałem, nie mogąc wytrzymać, przez co musiałem otworzyć usta, żeby złapać powietrze, jednakże w tej samej chwili poczułem coś miękkiego. Stykały się z czymś delikatnym. 

Otworzyłem oczy panicznie, zdając sobie z tego sprawę, że usta moje i Victora spotkały się, wywołując chwilowe zatrzymanie mojego serca.

//Chcecie w następnym rozdziale hentai?( ͡° ͜ʖ ͡°)




Mój książę...| VictuuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz