//4//

1.1K 67 27
                                    

-Złaź!- zarządał ostro koci chłopiec, odpychając Yuuriego, który dzięki zwinności Otabka wylądował na jego kolanach.- nogi nie wytrzymają ciężaru!

-Przymknąłbyś się-sprawca zamieszania zanurzył czubek nosa w menu kawiarenki.- aż mi się literki od tego pisku zlewają.

Jurij zepchnął zdezorientowanego wciąż chłopaka ze swoich kolan i wyrwał Otabkowi kartę, marszcząc brwi.

-Herbata, herbata, herbata- podrapał się po skroni.- duży wybór...- rzekł ironicznie i przejechał palcem po kolorowym napisie "dla dzieci".

-Jesteśmy w Anglii, pawianie...-ziewnął Otabek.

-JAK ŻEŚ MNIE NAZWAŁ?!

Yuuri odetchnął ciężko i oparł brodę na ramieniu Victora.

-A ty co bierzesz?- spytał cicho.

-Chyba przystanę na tej herbacie...- trener
stuknął dwa razy palcem w napis "zielona herbata".

Yuuri poczuł ciężar na swoim ciele i spojrzał na kolana; leżał na nich Jurij, ziewając.

-Spaaaać... -zamruczał i zmrużył lekko oczy.

-Trzeba bylo spać w nocy, a nie żerować w chorych gifach!- kopnął go Otabek pod stołem.

-Pozwalasz sobie!- blondyn poderwał się i mu oddał. -ja przynajmniej gify, a nie to co ty!

-Uspokoicie się? - Victor podniósł ton, spoglądając na nich z wyrzutem.

Jurij ściągnął kaptur, wystawiając do niego język.

-To ja może pójdę zamówić... -Yuuri, wiedząc, że on jedyny może to zrobić, aby uniknąć przykrych konwencji, podniósł się i obdarzył Yurio znaczącym wzrokiem.

-Ooo, świńskie dupsko się nie zmieści? - chłopak wstał, robiąc mu miejsce, by mógł przejść.- wiesz, co chcę- kiedy łyżwiarz przechodził obok niego, klepnął go mocno po plecach.

-T-tak... -jęknął Yuuri i ruszył w stronę kasy.

-Albo nie, pójdę z tobą, bo się zgubisz znając ciebie -pobiegł za nim.

Otabek westchnął ciężko i spojrzał na Victora.

-Jak dzieci, nie?
-Mało powiedziane...- mężczyzna podparł głowę na łokciu.
-Ciekawe, kiedy zmądrzeją...
-O ile kiedykolwiek- ziewnął znudzony i skierował wzrok na kolejkę przed ladą.-jak oni się nie pozabijają...

-A daj spokój- motocyklista machnął lekceważąco ręką i sprawdził godzinę w telefonie.- Jurij mówił, że mieliście jakąś spinę rano...

-Ha?- Victor zmrużył oczy, starając sobie przypomnieć.- ano, obudził tym też Yuuriego... Zresztą... Mówił, że nie przyjechał tu, aby się bawić... -spojrzał na mężczyznę pytającym wzrokiem.

-Cóż...

-Łap, kundlu!- blondyn rzucił w Victora herbatnikiem (na szczęście w opakowaniu).

-Yurio... -Yuuri postawił przed mężczyzną kolorową filiżankę.- nie wolno tak...

-Wolno to ty wjeżdżasz!

Victor zakrztusił się ciasteczkiem.

-No dzięki- pociągnął nosem i zgrabnie wcisnął się między stół a sofę, powoli na niej siadając.

-Ale na twoje trzeba czekać- kot usiadł tuż obok świni i uśmiechnął się do swojej porcji pierożków.- panie emosie- pomachał widelcem do siedzącego na przeciwko niego niedźwiedzia.

-Jakby to była nowość...-mężczyzna oparł brodę na rękach. - nie przemokliście przez te śnieżki? Niezłą wojnę mieliście- jego wzrok wędrował od Yurio do Yuuriego, na co ten pierwszy przystawił nos do ramienia drugiego i je obwąchał.

-C-co ty robisz?- Yuuri spłoszył się i wtulił w trenera.

-Sprawdzam twoja świeżość- wyprostował się.- pachniesz gorzej, niż twoje łóżko...

-Skąd ty wiesz jak pachnie moje łóżko?!

-Bo je wąchałem?

-No comment- odezwał się Victor.

Otabek spójrzał wyczekująco i radośnie na zbliżającą się kelnerkę.

-Herbatka z cytryną i sernik?- młoda, jasnowłosa dziewczyna usmiechęła się serdecznie do ich gromadki.

-T-tak...- wybełkotał wpatrujący się w nią Otabek, kiedy blondynka nachyliła się, by postawić tacę na stoliczku.

Jurij fuknął na kobietę i wpakował do ust dwa pokaźnych rozmiarów pierogi, a Japończyk zanurkował w swojej szarlotce.

-Przepraszam, że musiał pan czekać... -rzekła kelnerka, wciąż się uśmiechając.

-Nic się nie stało- zauważywszy zachowanie Yurio, od razu wziął łyka herbaty.

***
Pod wieczór Yuuri wraz z Victorem już sami spędzali czas. Starszy zabrał łyżwiarza na długi spacer, który ciągnął się od samego zachodu Słońca.

-Victor...- szepnął przemarznięty chłopak.- z-zimno...

Trener utulił go serdecznie i złapał dłoń.
-Dobrze, zanim to zrobimy to...

-Haaaa! Mam was!- Jurij wyskoczył zza krzaków i wylądował na plecach Yuuriego.

Victor spuścił głowę na dół i mruknął coś cicho, do siebie.

Mój książę...| VictuuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz