-Złaź!- zarządał ostro koci chłopiec, odpychając Yuuriego, który dzięki zwinności Otabka wylądował na jego kolanach.- nogi nie wytrzymają ciężaru!
-Przymknąłbyś się-sprawca zamieszania zanurzył czubek nosa w menu kawiarenki.- aż mi się literki od tego pisku zlewają.
Jurij zepchnął zdezorientowanego wciąż chłopaka ze swoich kolan i wyrwał Otabkowi kartę, marszcząc brwi.
-Herbata, herbata, herbata- podrapał się po skroni.- duży wybór...- rzekł ironicznie i przejechał palcem po kolorowym napisie "dla dzieci".
-Jesteśmy w Anglii, pawianie...-ziewnął Otabek.
-JAK ŻEŚ MNIE NAZWAŁ?!
Yuuri odetchnął ciężko i oparł brodę na ramieniu Victora.
-A ty co bierzesz?- spytał cicho.
-Chyba przystanę na tej herbacie...- trener
stuknął dwa razy palcem w napis "zielona herbata".Yuuri poczuł ciężar na swoim ciele i spojrzał na kolana; leżał na nich Jurij, ziewając.
-Spaaaać... -zamruczał i zmrużył lekko oczy.
-Trzeba bylo spać w nocy, a nie żerować w chorych gifach!- kopnął go Otabek pod stołem.
-Pozwalasz sobie!- blondyn poderwał się i mu oddał. -ja przynajmniej gify, a nie to co ty!
-Uspokoicie się? - Victor podniósł ton, spoglądając na nich z wyrzutem.
Jurij ściągnął kaptur, wystawiając do niego język.
-To ja może pójdę zamówić... -Yuuri, wiedząc, że on jedyny może to zrobić, aby uniknąć przykrych konwencji, podniósł się i obdarzył Yurio znaczącym wzrokiem.
-Ooo, świńskie dupsko się nie zmieści? - chłopak wstał, robiąc mu miejsce, by mógł przejść.- wiesz, co chcę- kiedy łyżwiarz przechodził obok niego, klepnął go mocno po plecach.
-T-tak... -jęknął Yuuri i ruszył w stronę kasy.
-Albo nie, pójdę z tobą, bo się zgubisz znając ciebie -pobiegł za nim.
Otabek westchnął ciężko i spojrzał na Victora.
-Jak dzieci, nie?
-Mało powiedziane...- mężczyzna podparł głowę na łokciu.
-Ciekawe, kiedy zmądrzeją...
-O ile kiedykolwiek- ziewnął znudzony i skierował wzrok na kolejkę przed ladą.-jak oni się nie pozabijają...-A daj spokój- motocyklista machnął lekceważąco ręką i sprawdził godzinę w telefonie.- Jurij mówił, że mieliście jakąś spinę rano...
-Ha?- Victor zmrużył oczy, starając sobie przypomnieć.- ano, obudził tym też Yuuriego... Zresztą... Mówił, że nie przyjechał tu, aby się bawić... -spojrzał na mężczyznę pytającym wzrokiem.
-Cóż...
-Łap, kundlu!- blondyn rzucił w Victora herbatnikiem (na szczęście w opakowaniu).
-Yurio... -Yuuri postawił przed mężczyzną kolorową filiżankę.- nie wolno tak...
-Wolno to ty wjeżdżasz!
Victor zakrztusił się ciasteczkiem.
-No dzięki- pociągnął nosem i zgrabnie wcisnął się między stół a sofę, powoli na niej siadając.
-Ale na twoje trzeba czekać- kot usiadł tuż obok świni i uśmiechnął się do swojej porcji pierożków.- panie emosie- pomachał widelcem do siedzącego na przeciwko niego niedźwiedzia.
-Jakby to była nowość...-mężczyzna oparł brodę na rękach. - nie przemokliście przez te śnieżki? Niezłą wojnę mieliście- jego wzrok wędrował od Yurio do Yuuriego, na co ten pierwszy przystawił nos do ramienia drugiego i je obwąchał.
-C-co ty robisz?- Yuuri spłoszył się i wtulił w trenera.
-Sprawdzam twoja świeżość- wyprostował się.- pachniesz gorzej, niż twoje łóżko...
-Skąd ty wiesz jak pachnie moje łóżko?!
-Bo je wąchałem?
-No comment- odezwał się Victor.
Otabek spójrzał wyczekująco i radośnie na zbliżającą się kelnerkę.
-Herbatka z cytryną i sernik?- młoda, jasnowłosa dziewczyna usmiechęła się serdecznie do ich gromadki.
-T-tak...- wybełkotał wpatrujący się w nią Otabek, kiedy blondynka nachyliła się, by postawić tacę na stoliczku.
Jurij fuknął na kobietę i wpakował do ust dwa pokaźnych rozmiarów pierogi, a Japończyk zanurkował w swojej szarlotce.
-Przepraszam, że musiał pan czekać... -rzekła kelnerka, wciąż się uśmiechając.
-Nic się nie stało- zauważywszy zachowanie Yurio, od razu wziął łyka herbaty.
***
Pod wieczór Yuuri wraz z Victorem już sami spędzali czas. Starszy zabrał łyżwiarza na długi spacer, który ciągnął się od samego zachodu Słońca.-Victor...- szepnął przemarznięty chłopak.- z-zimno...
Trener utulił go serdecznie i złapał dłoń.
-Dobrze, zanim to zrobimy to...-Haaaa! Mam was!- Jurij wyskoczył zza krzaków i wylądował na plecach Yuuriego.
Victor spuścił głowę na dół i mruknął coś cicho, do siebie.
CZYTASZ
Mój książę...| Victuuri
FanficMroźny poranek pierwszego dnia ferii zimowych. Yuuri i Victor odwiedzili pobliskie lodowisko. Nagle ten starszy proponuję pewną rzecz chłopcu, która może zmienić ich relację. Co się między nimi wydarzy? Jaką rolę w tym odegra "wróg" Yuuriego, Jurij...