POV Perrie
Tata w pracy, a mama maluje w pracowni. Zgoda jednego rodzica starczy. Wiem, bo przestudiowałam regulamin i formalności już z 500 razy.
Obejrzałam się. Dziewczyny skryły się przed wejściem. Ostrożnie weszłam do pokoju.
Przebrała się w strój do malowania; stare jeansy i biała koszulka, były całe w kolorowe plamy.
-Mamo, mam pytanie.
-Słucham, Perraliano. -powiedziała spokojnie używając mojego imienia.
-No więc, jest sprawa...-zaczęłam. -Otóż... chcemyzdziewczynamiwziąćudziałwiksfaktorzejakozespółipotrzebujętwojejzgody.
-Czekaj. Powtórz. -wyglądała na zmieszaną.
-Chcemy jako zespół iść do X-Factora. -powtórzyłam, nieco skracając.
-Oh i potrzebujecie mojej zgody?-spytała normalnie.
-Eemm...tak.-odpowiedziałam zdziwiona jej tak neutralną reakcją. Myślałam, że zacznie się śmiać, albo wyrzuci mnie z domu. Widocznie tak dobrze jej nie znam.
-A co na to rodzice dziewcząt?
-Hmm jesteś pierwszym rodzicem, który zna nasze zamiary.-wyznałam robiąc konspiracyjną minę.
-Hihihi to fajnie.-ucieszyła się. -Według mnie to świetny pomysł.
-Czekaj. Powtórz. -teraz to ja byłam zmieszana.
-No, macie moje wsparcie. - odparła, jakby to była najoczywistniejsza oczywistość.
W tym momencie do pokoju wbiegły Lee, Jadey i Jesminda. Z piskiem rzuciłyśmy się na mamę, dziękując jej.
-Mamo, ale wcześniej byłaś przeciwna. -zauważyłam.
-Tak, bo chciałaś iść jako solistka, bałam się o ciebie, ale teraz wokół ciebie są te miłe dziewczyny i mogę się zgodzić.-wyjaśniła.
Nastąpiła kolejna fala uścisków i podziękowań.
-Dziękuję. Kocham cię, mamo!- zebrało mi się na płacz. Ale ze szczęścia.
Popatrzyłam na przyjaciółki. One również nie mogły powstrzymać łez.
-Dobra, a teraz poszły mi stąd, cud, że jeszcze farby nie wylałyście.-wygoniła nas mama, ale też wyraźnie radośniejsza.
Przeniosłyśmy się z powrotem do mnie.
Tutaj już krzyków i pisków nie było końca.
-Dobra, to jedną mamy z głowy. -odhaczyła Jess na liście w głowie. -Teraz reszta.
-Ewentualnie, gdyby się nie zgodzili, to uciekamy z domów i idziemy z twoją mamą. - oświadczyła Jade z błyskiem w oku.
-Hmm, myślę, że moja mama też się zgodzi.- powiedziała nagle Leigh. -Jest bardzo wyrozumiała.
Pozazdrościć tylko takiej matki. Chociaż po dzisiejszym, stwierdziłam, że moja też jest mega!
-Kurcze. Z moją mamą, nie będzie niestety tak łatwo.- Jadey popatrzyła na swoje stopy.- Chyba, że pójdę do taty. O tak.
-Hmm... Ciekawe, co powie moja mama?-zastanowiła się Jessica.
-Kurde, ale się podjarałam!-wypaliłam nagle. Byłam taka podekscytowana.
-Lel - powiedziała Leigh- Nie wierzę. Możliwe, a nawet pewne jest to, że gdybym was nie spotkała, nie planowałabym teraz udziału w X-Factorze.
Zaśmiałyśmy się. Miała rację. Losy każdej z nas, potoczyłyby się zupełnie inaczej.
-Dlatego cieszę się, że was mam.-Przyznałam.
-Chodźcie się tulić!- zawołała Jesy. Była zdecydowanie najbardziej szaloną osobą z naszego towarzystwa.
-Chętnie! - odpowiedziałyśmy chórem i chwilę później już stałyśmy przytulone, jak zawsze.
Ten za to krótki, bo kontynuacja poprzedniego. lel.
Jak zawsze, Pozdrawiam Misie xx :)
CZYTASZ
Little Friends
FanfictionHistoria o przyjaźni pomiędzy Perrie, Leigh, Jesy i Jade. ZAPRASZAM