Rozdział 7.

191 18 0
                                    

POV Jade

Obudziłam się w nieswoim łóżku. Nie mogłam rozpoznać pokoju, w którym się znajduję. Czułam się dziwnie, jakby pijana. Czy coś piłam? Jeju, nie mogę sobie przypomnieć, głowa tak mnie boli.

Rozejrzałam się po pokoju. Plakaty Rihanny, Nirvany i AC/DC. Czyli pokój Perrie. Okay, teraz kolejny krok. Gdzie jest Pezza?

Jakby czytała w moich myślach, Perrie podniosła się z podłogi, masując skroń.

-Hej...-wyszeptała-...Jade!

-Zgadłaś!-zaśmiałam się.-Czekaj, co masz na czole?

-Nie wiem...-zdziwiła się, podchodząc do lustra.-"Party Gurl" -wyczytała.

-Czyli wczoraj się działo. - to był głos Leigh, która jak się okazało, leżała na parapecie. -Domyślam się, że niczego nie pamiętacie.

-Owszem. - Przyznała Perrie. -A ty może coś kojarzysz?

-Też nie. Hmm...A gdzie Jesy?

Wszystkie trzy popatrzyłyśmy na podłogę. Nigdzie nie leżała.

-AAAAAAŁŁŁ!-krzyknęła nagle Jessica, ale stłumionym głosem. Jakby gdzieś siedziała.

Perrie popatrzyła na mnie i Leigh-Anne, a potem rzuciła się do szafy. Otworzyła drzwi i naszym oczom ukazała się Jesminda, gładząca miejsce, gdzie pewnie przed chwilą się uderzyła.- Co jest?- spytała.

-Nie dowiesz się od nas.-zapewniłam, na wypadek, gdyby zadawała więcej pytań.

-Wiecie co, chyba coś piłyśmy, bo czuję się pijana.- wyznała Jess.

-Całkiem możliwe. -stwierdziła Perrie.

-Przypomniał mi się film "Kac Vegas",gdzie goście też ostro zabalowali i potem niczego nie pamiętali.-powiedziała nagle Leigh.

-Oglądałam. -powiedziałam ja.- Idąc tym tropem, to powinnyśmy teraz spytać twoją mamę, Pezz, czy może coś wie.

-Dokładnie. -uśmiechnęła się Leigh.

-To chodźcie!-zawołała Jesy.

-Czekajcie, która godzina?-zapytała Perrie, szukając zegara.

-Emm...11.27.-poinformowałam, gdy chwyciłam swój telefon z biurka.

-Łeee, to po herbacie, mama jest już w pracy.

-No to super. -ironicznie stwierdziła Leigh.

-Dobra, może znajdziemy jakieś poszlaki w domu, same.-myślałam na głos. -Jezuu, czuję się jak w książce detektywistycznej.

-Haha, racja.-zaśmiała się Jess.

-Dobra, Sherlocki, zobaczymy co znajdziemy.-oświadczyła Perrie i ruszyła do kuchni. Za nią my. W korytarzyku, było normalnie, tak jak wtedy, kiedy pierwszy raz tu weszłam. Czyli tutaj, żadnej biby nie było.

Kiedy wkroczyłyśmy do kuchni, ukazało mi się bardzo nowoczesne wnętrze. Na środku pomieszczenia, stała "wyspa". Po bokach, rozstawione były szafki, kuchenka elektryczna i wielka lodówka. Panował  porządek. Zdecydowanie mi się tam podobało.

- Patrzcie, butelki po Carlsbergu!-zauważyła Jesy.

- Opróżnione.- osądziła Perrie, podnosząc jedną z butelek.

- Pewnie to piłyśmy.- powiedziała Lee. To było oczywiste.

-Wow.-szepnęłam-Piłam Carlsberga.

-Mój pierwszy alkohol.-wyznała Jesy.

-Ja też nigdy wcześniej nie piłam. - przyznała Pezz. Ja w sumie też nie piłam. Szampan na sylwestra, chyba się nie liczy, nie?

-A ty, Jade? - spytała mnie Leigh.

-Hmm...No tylko szampana na sylwestra, ale nie sądzę, żeby to się liczyło.

-Racja, to jest normalne.

-Też tak mam.-wtrąciła się Jesy.

-Dobra, nie ma co się użalać, dziewczyny. Trzeba iść po nowe piwo. -oznajmiła Perraliana, klaszcząc w ręce.

-No nie wiem.-zmieszała się Leigh.

-No co ty, jedno na nas cztery. -Jesy poparła Pezz.

-Nic się nie stanie, laski, mamy po 17 lat.-rzuciłam luzacko. W sumie, kurczę, to nic złego, że napijemy się kropli piwa, skoro tamtejszej nocy, wypiłyśmy aż nadmiar (każda 3 butelki, bo było ich 12). Nieważne. Zresztą,  i tak pewnie mama Perrie wyraziła na to zgodę, bo przecież wtedy była w domu. Taka ciężka cisza wisiała nad nami, aż wreszcie Perrie ją przerwała.

-Dobra, nie chcę jednak pić. Emm, Jesy, nie zapomniałaś o czymś?

-Eee...Nie przypominam sobie o czym mogłam zapomnieć. - zapewniła Jesminda.

-Na pewno? Może o kimś, z kim miałaś iść gdzieś...?-Perrie ciągnęła dalej, wciąż z tajemniczą miną.

-Eee...-zastanowiła się Jessica.- Już wiem! Jordan!

Rzeczywiście, to dzisiaj miała się z nim spotkać. Pobiegła do pokoju i wróciła po chwili z telefonem.

-O! Już nawet napisał.-powiedziała. - "Może 15?"

-Hmm...Mamy 11.45. Zdążysz. -uznała Lee, patrząc na zegar wiszący na ścianie.

Zabrałyśmy się za sprzątanie. Perrie wyrzuciła butelki i przeniosłyśmy się do jej pokoju, aby tam ogarnąć nieco bałagan. Koce na podłodze, wszędzie popcorn. Ah. Powoli sobie przypominam. Głupie, rzucałyśmy się prażoną kukurydzą.

O godzinie 12.17, wszystko było ogarnięte. Czas ogarniać Jessicę.

Otóż. Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale byłam na wczasach.

Pozdrawiam wszystkie Misie :) xx

ZAPRASZAM; Twitter: Miss_Mixers Snapchat: littlefashioner .

Jeśli chcesz być informowana, o rozdziałach, napisz. ;) xx

Little FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz