Zanoszę niechętnie Abiego do sąsiadki. Zostawiam jej karmę, wychodzę i posyłam jej wymuszony uśmiech, na jaki tylko mnie stać.
Nie wiem jak się nim zajmuje, ale nie mam go gdzie indziej zostawić. Gdy mnie w domu nie ma, nie chciałabym go zostawiać samego. Jest jeszcze szczeniakiem, a sąsiadka zarobi na tym jakieś marne grosze.
Nie chciałabym też dawać go Norbertowi. Jeszcze coś mu zrobi.Idziemy z Kamilą przez szkolny korytarz.
- Emilia, zaprosił cię ktoś? - pyta Kamila.
Wiem, że nie robi tego złośliwie, ale jej słowa ranią mnie za każdym razem, jak o to pyta. Ją zaprosił przystojny Bryan. Jak większość dziewczyn ze szkoły się o tym dowiedziała, w końcu wróciły na ziemię. Każda marzyła o tym, że to ona będzie tą szczęśliwą wybranką. Za każdym razem jak omijały Kamilę przez szkolny korytarz, mierzyły ją zabójczo i zazdrośnie wzrokiem. Cieszę się, że przynajmniej ona nie zostanie sama jak palec.
Nikt z chłopaków ze szkoły mnie nie zaprasza, a ja z każdym dniem utożsamiam się z tym, że po prostu nikt nie chce ze mną iść, albo po prostu w ich oczach nie jestem wystarczająco ładna.
Jeszcze bardziej się nachmurzam. Kamila mnie widzi i jej pogodny wyraz twarzy zastępuje przepraszającym spojrzeniem.
Wzdycham i w ciszy idziemy do klasy.Zostaję jeszcze do trzeciej lekcji, a potem idziemy z całym zespołem do studia. Tak jak myślałam, nasz układ nie sprawia nam problemów i bez trudności łączymy kroki.
Cały sezon przygotowywaliśmy się ciężko i nachodzą mnie myśli, że jak najbardziej zasługujemy na tytuł mistrzów. Ostatecznie i tak o wszystkim przesądzi konkurs.W miarę zadowolona z treningu wracam do domu. Bryan czekał na Kamilę pod studiem, a kiedy wyszła, zabrał ją gdzieś ze sobą. Widząc to, czułam ukłucie zazdrości. Nachodzi mnie myśl, że chciałabym być tak idealnie piękna, jak Kamila. Zostawiam myśli za sobą i wchodzę do środka. Zdejmuję buty, gdy nagle podchodzi do mnie radosny Abi. Rzuca się na mnie i wyrywa mi sznurówki butów, ciągnąc do siebie.
Ściągam brwi ze zdziwienia.- Wziąłem go od sąsiadki. - słyszę głos wyłaniajacego się zza ściany Norberta.
Kończę zdejmować buty, podaję Abiemu gryzaka i teraz mój wzrok skupia się na nim. Przybieram pochmurny wyraz twarzy.
- Sama mogłam go odebrać. - odpowiadam markotnie. - Jak tu weszłeś? Drzwi były zamknięte.
Przez chwilę bacznie mi się przygląda, a ja czuję się nieswojo, chociaż jestem w swoim domu z chłopakiem, którego znam kilka miesięcy i przy którym zawsze jestem wyluzowana. On wygląda na opanowanego, a na jego twarzy nie widać skruchy ani żadnego zdenerwowania, że nieproszony znajduje się w moim domu.
- Miałaś otwarte okno. - wskazuje kciukiem w stronę mojego pokoju.
- W takim razie to nie znaczy, że musiałeś się wkradać do mojego pokoju. - odpowiadam zła. - Skąd mogę wiedzieć, że niczego nie ukradniesz?
Podchodzi bliżej, a ja się spinam. Nachyla się do mnie lekko, a jego ręka opiera się o ścianę obok mnie. Jestem zdumiona i jednocześnie wystraszona tym manewrem. Gorzej ze mną, bo moje nogi skamieniały i nie mogę się ruszyć. Wpatruje się we mnie z taką uwagą, jakby chciał zapamiętać każdy fragment mojej twarzy.
- Nie ufasz mi? - pyta zawiedziony, ale nie udaje mu się utrzymać wyrazu twarzy, bo natychmiast przybiera zabawną minę.
Duszę w sobie śmiech. Od razu uprzedza mnie znajomy głos w mojej głowie. Pomaga mi uświadomić, że to nie jest odpowiedni moment na takie rzeczy.
Nadal jestem na niego zła.Gdy już moje nogi odzyskają czułość, wymijam go sprawnie i w myślach widzę, jak się teraz uśmiecha.
Zatrzymuję się przed moim pokojem.- W takim razie dzięki za przyniesienie Abiego, ale...
- Jak będę miał czas, możesz go u mnie zostawiać. - wchodzi mi w słowo. - Tylko musisz mnie wcześniej uprzedzić. - wyjmuje z kieszeni telefon i wymachuje nim kilka razy przed moją twarzą.
Waham się przez chwilę.
- No dobra, ale przez przypadek nie połóż go trupem. - przeraża mnie ta myśl, jednak z drugiej strony uznaję, że może być z niego całkiem spoko opiekun. - Nie wypruwaj mu flaków.
Parska śmiechem. Nie mogę tak na niego patrzeć, bo od razu rozbawia mnie wyraz jego twarzy. Poddaję się i sama lekko się uśmiecham.
Otwieram drzwi mojego pokoju i zapraszam go dłonią do środka.
- Na co się gapisz, okno czeka.
Zastanawia się, ale po chwili rusza do drzwi.
- Czekaj. - mówię, a on staje i odwraca twarz w moją stronę. - Nie wrzeszcz dziś swoim gratem. Jutro mam występ.
Udaje załamanego, a ja śmieję się w duszy. Wiem, że chce mnie rozbawić, ale nie daję mu się tak łatwo.
Spuszczam wzrok na moje bose stopy i przez chwilę je obserwuję. Po chwili nieco odważniej unoszę brodę.
-Zapraszam cię na mój występ. - rzucam bez namysłu, jakbym chciała jak najszybciej to z siebie wyrzucić i ukryć szybko pod kołdrą.
Na jego usta wstępuje łobuzerski uśmiech. Nie chcę teraz dokładnie wiedzieć, o czym myśli, nawet nie chcę próbować, ale jego mina zdradza wiele emocji. Zaczynam żałować, że w porę nie ugryzłam się w język.
Jeszcze nie widział mnie na żadnym występie, oprócz podglądania mnie w sali. Zawsze wyskakiwało mu jakieś spotkanie, ale jakoś szczególnie nie zależy mi na jego obecności.- Może tym razem wypali. - Śmieje się odwracając do drzwi.
Znika za oknem, a ja z nieznacznym uśmiechem jeszcze przez chwilę wpatruję się w miejsce, gdzie zniknął.
CZYTASZ
Pamiętam Twój Uśmiech ~Siles~
FanfictionMój sąsiad jest mega irytujący. Nocami hałasuje swoim fortepianem, przez co mnie szalenie denerwuje. Jednakże jestem pod wielkim wrażeniem tego, co robi. Jego muzyka jest obłędnie fenomenalna. Ale jest zbyt bardzo pewny siebie i swoich koncepcji. Wi...