^6^ Początek wojny

3.1K 121 9
                                    


- Dobrze. - pochwalałam kolejnych żołnierzy którzy trafili w pień drzewa.

Doskonaliłam ich w strzelaniu z łuku. Nagle strzała wbiła się w kolejny pień. Ale jeszcze nie powiedziałam kto ma strzelać.

- Który to? - spytałam łagodnie.

- Wasza wysokość wybaczy. - zaśmiał się ktoś.

Dobrze wiedziałam czyj to głos.

- Kaspian. Wiesz, że i tak cie nie naucze? - prychnełam. - To chyba za trudne.

Chłopak stanął obok mnie.

- Może warto spróbować? - spytał.

- Dobra. - powiedziałam i wskazałam mu drzewo.

Ten podniósł kusze, ale ja podniosłam ją jeszcze wyżej kierując cel na szyszke.

- Mam w to trafić? - zaśmiał się.

- A co? Za wysoko, książe? - uśmiechnęłam się.

Ten również się uśmiechnął i zaczął celować.  Strzała wyleciała, ale chybiła o centymetr.

- Bardzo dobrze. - pochwaliłam go z lekkim ździwieniem.

Kaspian zaśmiał się szczerze.

- Myślałem, że jestem beznadziejny w te klocki.

- Też tak myślałam. - powiedziałam napinając strzałe. - Ale do perfekcji jeszcze troszkę ci brakuje. - uśmiechnęłam się i wypuściłam strzałe która idealnie trafiła w szyszke.

Usłyszałam konia. Zobaczyłam dwuch, może trzech telmarów, którzy jechali wgłąb lasu.

- Rozejść się. To koniec. Dziękuję wszystkim. - powiedziałam szybko do żołnierzy.

Poczekałam aż odejdą i ruszyłam pędem w strone lasu wraz z Kaspianem. Schowaliśmy się w krzakach i obserwowaliśmy. Chciałam w nich strzelić.

- Nie! Poczekaj! Może będą coś mówić! - szepnął chłopak.

Czekaliśmy chwile, aż w końcu stwierdziłam że to bez sensu i strzeliłam. Trafiłam w jednego. Chciałam naciągnąć drugą strzałe. No właśnie. Chciałam. Ale nie miałam czego naciągnąć. Nie miałam już żadnej strzały w kołczanie. Przeklnęłam w myślach. Telmarowie zaczeli nas gonić, a my nie mamy czym się bronić. W końcu zaczeliśmy czołgać się w krzakach.

- Wiesz co. Wolałbym żebyśmy jednak ich nie szpiegowali.

- Świetny pomysł. Teraz na to wpadłeś?

- Masz jakąś broń?

Zaczęłam oglądać mój pas. Wyciągnełan sztylet. Kaspian zabrał mi go.

- Sztylet! - zachwycał się. - Mamy to!

- Co z nim zrobisz? - spytałam chowając się za drzewem.

Wzruszył ramionami.

- Nie wiem. Chyba wszystkich zabije!

- Nożykiem do otwierania listów?

- A masz lepszy pomysł?

Wzruszyłam ramionami. Kaspian gwałtownie wychylił się, a ja próbowałam go powstrzymać.

- Patrz to! - powiedział do mnie i rzucił sztyletem w mężczyzne.

Jak wiadomo - nie trafił.
Spojrzałam na niego. Zaczeliśmy uciekać.

- Jak daje ci broń to chociaż zrób z nią coś! - warknęłam.

Zdążyliśmy uciec. Telmarowie pojechali.
Wróciliśmy szybko do fortecy.
Kaspian zawiadomił o tym Piotra, a ja poszłam do głównej sali chcąc odpocząć na chwile

Ostatnia Szansa [Siostra Kaspiana] - W Trakcie KorektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz