- Dobrze. - pochwalałam kolejnych żołnierzy którzy trafili w pień drzewa.Doskonaliłam ich w strzelaniu z łuku. Nagle strzała wbiła się w kolejny pień. Ale jeszcze nie powiedziałam kto ma strzelać.
- Który to? - spytałam łagodnie.
- Wasza wysokość wybaczy. - zaśmiał się ktoś.
Dobrze wiedziałam czyj to głos.
- Kaspian. Wiesz, że i tak cie nie naucze? - prychnełam. - To chyba za trudne.
Chłopak stanął obok mnie.
- Może warto spróbować? - spytał.
- Dobra. - powiedziałam i wskazałam mu drzewo.
Ten podniósł kusze, ale ja podniosłam ją jeszcze wyżej kierując cel na szyszke.
- Mam w to trafić? - zaśmiał się.
- A co? Za wysoko, książe? - uśmiechnęłam się.
Ten również się uśmiechnął i zaczął celować. Strzała wyleciała, ale chybiła o centymetr.
- Bardzo dobrze. - pochwaliłam go z lekkim ździwieniem.
Kaspian zaśmiał się szczerze.
- Myślałem, że jestem beznadziejny w te klocki.
- Też tak myślałam. - powiedziałam napinając strzałe. - Ale do perfekcji jeszcze troszkę ci brakuje. - uśmiechnęłam się i wypuściłam strzałe która idealnie trafiła w szyszke.
Usłyszałam konia. Zobaczyłam dwuch, może trzech telmarów, którzy jechali wgłąb lasu.
- Rozejść się. To koniec. Dziękuję wszystkim. - powiedziałam szybko do żołnierzy.
Poczekałam aż odejdą i ruszyłam pędem w strone lasu wraz z Kaspianem. Schowaliśmy się w krzakach i obserwowaliśmy. Chciałam w nich strzelić.
- Nie! Poczekaj! Może będą coś mówić! - szepnął chłopak.
Czekaliśmy chwile, aż w końcu stwierdziłam że to bez sensu i strzeliłam. Trafiłam w jednego. Chciałam naciągnąć drugą strzałe. No właśnie. Chciałam. Ale nie miałam czego naciągnąć. Nie miałam już żadnej strzały w kołczanie. Przeklnęłam w myślach. Telmarowie zaczeli nas gonić, a my nie mamy czym się bronić. W końcu zaczeliśmy czołgać się w krzakach.
- Wiesz co. Wolałbym żebyśmy jednak ich nie szpiegowali.
- Świetny pomysł. Teraz na to wpadłeś?
- Masz jakąś broń?
Zaczęłam oglądać mój pas. Wyciągnełan sztylet. Kaspian zabrał mi go.
- Sztylet! - zachwycał się. - Mamy to!
- Co z nim zrobisz? - spytałam chowając się za drzewem.
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Chyba wszystkich zabije!
- Nożykiem do otwierania listów?
- A masz lepszy pomysł?
Wzruszyłam ramionami. Kaspian gwałtownie wychylił się, a ja próbowałam go powstrzymać.
- Patrz to! - powiedział do mnie i rzucił sztyletem w mężczyzne.
Jak wiadomo - nie trafił.
Spojrzałam na niego. Zaczeliśmy uciekać.- Jak daje ci broń to chociaż zrób z nią coś! - warknęłam.
Zdążyliśmy uciec. Telmarowie pojechali.
Wróciliśmy szybko do fortecy.
Kaspian zawiadomił o tym Piotra, a ja poszłam do głównej sali chcąc odpocząć na chwile

CZYTASZ
Ostatnia Szansa [Siostra Kaspiana] - W Trakcie Korekty
Teen Fiction[Część pierwsza.] - Ciągle się mnie czepiasz... - Uważasz się za lepszego. - Jesteś nieodpowiedzialną egoistką! Podeszłam do niego i spojrzałam mu głęboko w jego oczy pełne gniewu i żalu. - Mamy ostatnią szanse, Kaspian. Nie możemy tego zepsuć. - s...