Jesteśmy w naszej nowej siedzibie - w kopcu Aslana. Teraz ona nam zastępuje schronienie. Jest tu mnóstwo komnat i pieczar. Jedna jest moja w której właśnie siedze.
Myślę o tym wszystkim. O tej wojnie. O Telmarach. O naszych rodzicach. O Kaspianie. Teraz stał się bardzo odpowiedzialny i trochę nadopiekuńczy wobec mnie. Rozumiem, że jest moim starszym bratem, ale ja naprawdę potrafie o siebie zadbać.
Nagle ktoś zapukał do mojej komnaty. Był to Ryczypisk.
- Witaj. - przywitałam się.
- Wasza wysokość. - ukłonił się. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale Książę Kaspian chciał się dowiedzieć czy idzie pani z nami szukać pożywienia i broni.
- Dobrze. Pójdę z wami. Tylko proszę nie informuj o tym mojego brata. Sama mu powiem.
- Oczywiście. - powiedziała mysz i wyszła z komnaty.
Wzięłam mój ukochany łuk, który dostałam od ojca i wyszłam. Postanowiłam zapytać Kaspiana czemu ostatnio mnie unika. Zobaczyłam go przy stole Aslana. Postanowiłam, że go lekko wystrasze jak to zawsze robimy. Zakradłam się do niego od tyłu i lekko krzyknęłam. Chłopak podskoczył i gwałtownie się odwrócił.
- Eliza! Nie strasz mnie! - powiedział stanowczo i wrócił do polerowania swojego miecza.
Coś z nim nie tak. Dlaczego zareagował tak agresywnie. Podeszłam do niego z innej strony.
- Polerujesz miecz?
- Jak widać.
- Aha? Czemu jesteś dla mnie taki szorstki? Coś się stało? - spytałam.
Książe spojrzał na mnie.
- Nie. Nic. Idź już! - powiedział natychmiast.
- Ale...
- Powiedziałem! Nic mi nie jest! - krzyknął w moją stronę.
- Jasne... No to ci nie przeszkadzam. - warknęłam i szybkim krokiem wyszłam na dwór.
~~~~~~~
Idziemy już chwile. Ja idę na samym końcu. Nie odzywam się do Kaspiana. Po tym jak mnie potraktował. W tamtym momencie zrobiło mi się trochę przykro. Teraz czasem podchodzą do mnie różne stworzenia i pytają czy wszystko dobrze. Natomiast Pan Idealny idzie z przodu i czasem się odwróci by na mnie spojrzeć. On chyba myśli, że już jest królem...
Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą ostrą klinge.
- AAAA! - krzyknęłam.
Jednak nie zabił mnie. Spadłam na ziemie z raną na ramieniu, a moim wybawcą ukazał się Kaspian, który odbił atak przeciwnika. Chwilę tak walczyli, ale ja ciągle leżałam obolała na ziemi. Nagle wstałam widząc, że mój brat zaraz dostanie kamieniem w łeb. Naciągnełam z trudem strzałe na cięciwe i już miałam ją wypuścić gdyby nie krzyk pewnej małej dziewczynki.
- Przestańcie! - krzyknęła.
Nie wiadomo dlaczego, schowałam łuk. Brat jednak uparcie celował w chłopaka mieczem.
- Coś za jeden? - spytał. Nie zdążył mu jednak odpowiedzieć.
- Piotr! - krzyknął drugi damski głos.
Zza krzaków wybiegła dzieczyna o kasztanowych włosach i za nią chłopak Spojrzałam na chłopaka, który stał przed moim bratem. Był blondynem o niebieskich oczach. Spojrzałam na jego miecz który Kaspian trzymał w ręku.
- Kaspian! - powiedziałam. - Patrz! - wskazałam na miecz.
Kaspian też na niego spojrzał.
- Jesteś król Piotr. - powiedział niepewnie.

CZYTASZ
Ostatnia Szansa [Siostra Kaspiana] - W Trakcie Korekty
Teen Fiction[Część pierwsza.] - Ciągle się mnie czepiasz... - Uważasz się za lepszego. - Jesteś nieodpowiedzialną egoistką! Podeszłam do niego i spojrzałam mu głęboko w jego oczy pełne gniewu i żalu. - Mamy ostatnią szanse, Kaspian. Nie możemy tego zepsuć. - s...