Obudziłam się. Od razu poczułam pulsujący ból głowy. Leżałam na jakimś łóżku. Rozglądałam się za moim bratem. Na szczęście leżał obok mnie. Właśnie się obudził.
- Eliza to ty? - spytał cicho.
Ja pokiwałam twierdząco głową. Nagle usłuszeliśmy jakieś głosy. Kaspian szybko wstał z łóżka, a ja za nim. Pokazał mi, że mam być cicho.
- Stop! Stop! - krzyknął borsuk. - Starczy tej zabawy!
To borsuki umieją mówić? Musiałam mocno uderzyć się w głowę.
- Coście za jedni? - spytał Kaspian przyciągając mnie bliżej siebie jakby się bał, że zaraz dostanę siekierą w głowę.
- Narnijczycy. - mruknął niski człowiek.
- To wy nie wygineliście? - spytałam bez namysłu.
- No cóż. Przepraszamy serdecznie! - syknął karzeł.
No tak, moje słowa mogły ich urazić. Popatrzyłam na Kaspiana a on w tym samym czasie na mnie. Czyli to są ci Narnijczycy o których opowiadała nam niania i Profesor. Czyli oni istnieją. Naprawdę.
- Jak się tu znalazliście? - spytał borsuk.
- Ratujemy się, jakoś...- powiedziałam i spuściłam wzrok. - Nasz wuj ma syna i teraz zamierza się nas pozbyć.
- Aha! No to jednak nie my was zabijemy! - krzyknął karzeł.
- Nikabryku! - oburzył się borsuk.
-C-co? Nie zabijajcie nas! - przestraszyłam się i cofnełam się.
- Mają rację. - powiedział mój brat i podszedł do wieszaka, gdzie wisiały nasze zbroje i broń.
Rzucił mi mój płaszcz, a ja niepewnie zaczęłam go ubierać.- A wy do kąd? - spytał borsuk, który zwał się Truflogon.
- Miraz nie spocznie puki nas nie znajdzie. - powiedział Kaspian.
- Nie! Nie możecie teraz odejść! - krzyknął Truflogon. - Panie...czy ty nie wiesz co to jest? - spytał pokazując mu róg. - Zadąłeś w niego.
- Czyli co? Czyli teraz ma się tutaj pojawić Król Piotr z całą paczką, jak w tej legendzie? - spytałam patrząc wyczekująco na borsuka. Ten skinął głową. Prychnęłam przewracając oczami
- To niech się łaskawie pospieszą.
~~~~~~~~
Idziemy tak przez las już dobre 3 godziny i ani śladu żywej duszy. Nie jestem pewna czy ten róg zadziałał. Nikogo nie ma kto mógłby nam pomóc. Ale jedno wiem. Mam już dość, że gospodarze domu w którym spaliśmy nas śledzą. Spojrzałam na Kaspiana idącego obok mnie.
- Weź coś im powiedz, bo zaraz nie wytrzymam! - szepnęłam, aby tylko on to usłyszał.
Kaspian niechętnie się odwrócił.
- A ja was słyszę! Przestaniecie nas śledzić? - powiedział i z ukrycia wyszedł Nikabryk i Truflogon.
- Wybacz nam Panie, ale zrozum, że...- przerwał borsuk. - człowiek...
- Oni? - spytał Nikabryk
wkazując na nas.-Przeciez się myłam...wczoraj. - mruknęłam.
- Nie. Tamci.
Odwróciłam się. Dziesięciu temarów strzelało do nas z kusz. Jak oni nas znaleźli? Wraz z bratem rzuciliśmy się pędem w przeciwną strone. Strzały leciały centymetry od naszych głów. Usłyszałam pisk. Truflogon został trafiony. Już chciałam po niego iść.
-Ja pójdę! - krzyknął Kaspian i pobiegł do borsuka.
Pobiegłam jednak za nim i stanełam przed nimi.
- Osłaniam cie! - powiedziałam i zaczełam strzelać do żołnierzy z łuku.
Już naciągałam kolejną strzałe, ale jej nie wypuściłam. Przyglądałam się żołnierzowi, który macha swoim mieczem we wszystkie strony i nagle padł na ziemie. Byłam w szoku. Poślizgnął się? A może chce mnie zmylić.
Nagle zauważyłam, że coś idzie w trawie i zmierza bardzo szybko w naszym kierunku. Ni stąd ni zowąd mój brat wylądował na ziemi. Na jego klatce piersiowej stała...mysz ze szpadą? Dobrze, widziałam już wszystko, mogę umierać.
- Jakieś ostatnie słowa telmarski łotrze? - spytała mysz walecznym tonem przykładając maleńką szpade do szyi Kaspiana.
- Jesteś myszą. - powiedział lekko zaskoczony.
- Punkt za spostrzegawczość, bracie. - prychnełam cicho. - Jesteś...uroczy. - uśmiechnęłam się do myszki.
Gryzioń westchnął.
- Uroczy? Ja? Jestem żołnierzem! - powiedział. - Weź miecz do ręki.
- Nie zrobie tego. - odmówił książe.
- Nie chce walczyć z bezbronnym.
- I właśnie z tego powodu mój brat nie tyka broni mój odważny rycerzu. - wtrąciłam się wyciągając ręce w geście obrony.
Obydwoje spojrzeli się na mnie.
- A ty to kto tak właściwie? - spytała mysz.
- Księżniczka Eliza I, siostra Księcia Kaspiana X. - odpowiedziałam na co Kaspian delikatnie się do mnie uśmiechnął. - To on zadął w róg Królowej Zuzanny, wasza waleczność.
- Więc niech go nam ukaże.
Odwróciłam się i moim oczom ukazały się cenataury. Ten świat nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
- Jego głos nas tu sprowadził.
Wyciągnełam rękę do Kaspiana, aby pomóc mu wstać. Chłopak przyjął moją pomoc i wstał otrzepując się z ziemi.
- Najmocniej przepraszam wasze królewskie mości. - powiedziała mysz i skłoniła się nisko.
- Spokojnie. Jak cię zwą? - spytałam kucając przed nim.
- Ryczypisk, wasza wysokość. - odpowiedział.
- Jestem Eliza. Miło cię poznać. - powiedziałam i podałam myszy rękę, którą uścinął.
-Młoda...- mruknął Kaspian wpatrzony w centaury. - T-ty widzisz to samo?
Podniosłam się i stanęłam koło niego.
- Widać, książki mówiły prawdę.
![](https://img.wattpad.com/cover/156874736-288-k513671.jpg)
CZYTASZ
Ostatnia Szansa [Siostra Kaspiana] - W Trakcie Korekty
Novela Juvenil[Część pierwsza.] - Ciągle się mnie czepiasz... - Uważasz się za lepszego. - Jesteś nieodpowiedzialną egoistką! Podeszłam do niego i spojrzałam mu głęboko w jego oczy pełne gniewu i żalu. - Mamy ostatnią szanse, Kaspian. Nie możemy tego zepsuć. - s...