1. Świat bez kolorów

3.4K 204 305
                                    

Mądrzy, starsi ludzie powiadają, że w raz z pierwszym spojrzeniem na twarz swej bratniej duszy, świat przestaje być czarno-biały, a nabiera różnych, pięknych barw. Atsushi powoli przestawał wierzyć w to, że kiedykolwiek spotka swą bratnią duszę. W ciągu swoich osiemnastu lat życia nie miał ani jednego przyjaciela, a co tu dopiero mówić o kimś mu przeznaczonym?! Chłopak już dawno spojrzał prawdzie w oczy - był po prostu życiowym nieudacznikiem, który już dawno powinien szczeznąć gdzieś w jakimś rowie.

Zamiast tego, Nakajima cały czas kurczowo trzymał się życia, dzień po dniu ledwo wiążąc koniec z końcem i pracując za marne grosze jako kelner w jednej z restauracji. Niektórzy powiedzą - przecież to dobra praca! No cóż, nie w tej knajpie. Szef wypłacał swoim pracownikom niewielkie pensje, każąc pracować do utraty sił. Owszem, mogli to gdzieś zgłosić, ale nie chcieli wylecieć. Tu przynajmniej mieli zapewnione zatrudnienie.

Tego dnia, Atsushi siedział na ławce przed restauracją i popijał kawę. Miał przerwę, więc mógł sobie na to pozwolić. Słońce świeciło, w pobliżu biegały i śmiały się dzieci, ptaszki śpiewały, było przyjemne, letnie popołudnie. Na pewno świat był teraz usiany milionami barw, jednak chłopak nie był w stanie tego zobaczyć. Zazdrościł ludziom, którzy mieli kogoś bliskiego, ukochanego, który malował cały ich świat kolorami tęczy, jakiekolwiek one były. Nakajima był pewien, że nigdy kogoś nie znajdzie i żałował, że nie zobaczy nigdy kolorów. Ahh, a tak chciałby zobaczyć, jak kwiaty mienią się różnymi kolorami, jak motyl rozkłada swe wielobarwne skrzydła, ucieszyłby go nawet widok koloru jajecznicy! Ale, oczywiście, los postanowił być wobec niego złośliwy, jak zwykle zresztą, i skazać go na życie wśród czarno-białego świata.

- Oi, Atsu - kun - odezwał się głos obok niego. - Mogę się dosiąść?

- Oh, Chuuya - san, nie zauważyłem cię wcześniej! Jasne siadaj! - odpowiedział entuzjastycznie chłopak. Ten kilka lat starszy, niski rudzielec (przynajmniej ludzie, którzy widzieli kolory, twierdzili, że był rudy) był jedną z niewielu osób, które traktowały go miło. Atsushi uważał go za bardzo dobrego kolegę, z którym miło się rozmawiało.

- Bo znowu się zamyśliłeś - stwierdził Chuuya siadając obok i wyciągając paczkę papierosów. - Czyżbyś się zakochał? Jeżeli tak, to któż to? Poczęstujesz się? - wyciągnął dłoń, w której trzymał paczkę fajek.

- Raczej podziękuję - odmówił Nakajima kręcąc głową. - I nieee, nie zakochałem się - zakłopotał się trochę kręcąc głową. - Po prostu... Chciałbym zobaczyć kiedyś kolory. Chuuya - san, ty je widzisz, prawda? Mógłbyś mi opowiedzieć o świecie pełnym barw?

- To trudne do opisania - przyznał starszy chłopak. - Wokół jest tyle barw, że, gdy budzisz się i otwierasz oczy, musisz przeczekać chwilę, zanim twój wzrok przyzwyczai się do otaczającego cię świata. To życie, życie wśród kolorów bardzo różni się od tego, w którym nie ma barw. Już prawie zapomniałem, jak to jest nie widzieć kolorów. Barwy świata są tak piękne, tak różnorodne, że, naprawdę, brakuje słów, by je opisać. Każda rzecz, nawet ta najmniejsza, zachwyca swą barwą. Jest tak wiele odcieni danego koloru, ile gwiazd na niebie! To jest niezwykłe! Wprawdzie moją bratnią duszą jest idiota, ale kocham go i cieszę się, że pomalował mój świat najróżniejszymi kolorami - Chuuya westchnął i zamyślił się na chwilę zaciągając się papierosem. - A ty się nie martw. Jesteś jeszcze młody, zdążysz sobie znaleźć drugą połówkę, która pomaluje twoje życie.

Ja ci powiem, że tego debila, Dazaia poznałem wtedy, gdy chciał popełnić samobójstwo wysadzając się w powietrze przy moim aucie! Co to miało w ogóle być?! W pierwszej chwili, myślałem, że to jakiś zamachowiec, ale później dopatrzyłem się, że to tylko jakiś pierdolnięty gościu, co, zamiast przywiązać ładunek wybuchowy do ciała, to trzymał go w łapie! Oderwałoby mu rękę i tyle by z tego było! Podbiegłem do niego, wyrwałem mu tę bombę z dłoni i wyrzuciłem w powietrze. Niestety, wyszło tak, że trafiła w mój samochód, przez co zostałem bez auta i straciłem przytomność przez wybuch. Gdy się obudziłem, nade mną stał ten gościu, świat był kolorowy, szczątki mojego samochodu gasili strażacy, a ja przeklinałem się w myślach, że najwidoczniej moją bratnią duszą jest ten idiota i niedoszły samobójca. Ale teraz nie żałuję - uśmiechnął się lekko. - Dazai okazał się być świetnym człowiekiem, pomimo swojej pasji do samobójstw. Jesteśmy ze sobą już trzy lata i naprawdę, cieszę się, że go poznałem. Pomalował mój świat na jeszcze więcej barw.

Colors ~AkuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz