Perspektywa Liwii
W trakcie kolacji nie mogłam wyjść z podziwu jak swobodnie prowadziliśmy rozmowę. Gdy mieszkałam jeszcze w Paryżu, nawet ze swoimi przyjaciółmi nie rozmawiało mi się tak dobrze. To było niesamowite, że tak szybko złapaliśmy wspólny język i znaleźliśmy tyle tematów do rozmów.
Po tym jak wszyscy wyszli, posprzątałam po posiłku i nabrałam ochoty na długą kąpiel. Udałam się do łazienki, która miała bezpośrednie dojście do mojego pokoju i do dużej wanny nalałam odpowiednią ilość wody. Dodałam różany olejek, rozebrałam się i weszłam do przyjemnie parzącej cieczy.
Rozłożyłam się na całej długości wanny, następnie zanurzając głowę. Potrzebowałam chwili wytchnienia po dniu pełnym wrażeń. Przyjaciele Kornelii byli przecudowni. Mieliśmy to samo poczucie humoru, co w moim przypadku trafia się naprawdę rzadko. Jednak nie mogę ukryć tego, że było to niezwykle stresujące. Nie jestem już tą samą Liwią, jaką byłam we Francji, straciłam tą wrodzoną pewność siebie, ale na szczęście dalej potrafię dobrze grać, więc chyba nikt niczego nie zauważył.
Gdy woda zaczynała robić się zimna postanowiłam, że to najwyższa pora na sen. Opatuliłam się puchatym ręcznikiem i ruszyłam w stronę szafy, z której wyjęłam moją piżamę z Myszką Miki. Położyłam się na łóżku i oddałam się w objęcia Morfeusza.
* * *
- Jak to się całowaliście!? - to były pierwsze słowa zaraz po tym jak Kori opowiedziała mi o jej wieczornym spacerze z Konradem.
- Tak jakoś wyszło... - odpowiedziała mi spokojnie, rzucając się na poduszki.
- Jakoś wyszło?! - znów podniosłam głos podekscytowana - Wiesz, widziałam niby te iskierki pomiędzy wami, ale byłam pewna, że to nie potoczy się tak szybko!
Ta relacja pomiędzy nimi zmieniała się naprawdę szybko i sama nie wiedziałam, czy to dobrze. Byłam świadkiem wielu takich związków. Niesamowicie namiętnych i emocjonujących, jednak nie trwających długo. Z drugiej jednak strony widziałam, że Kornelia jest szczęśliwa, a to było w tym wszystkim najważniejsze. Jeśli ona tylko będzie uśmiechnięta, będę kibicowała ich związkowi.
- Wiesz, że ja też? - uniosła lekko głowę do góry, by umożliwić sobie rozmowę ze mną - Ale cieszę się, że te całe podchody nie trwały wieczność - wzdychnęła.
- Czyli jesteście już oficjalnie parą, tak? - pytając przekrzywiłam głowę.
- Nie wiem - Skrzywiła się, a ja już wiedziałam, że coś jest nie tak - Od wczoraj się nie odezwał i chyba zaczynam świrować.
Na moich oczach rozgrywała się scenka niczym z tandetnego filmu dla nastolatek. Chemię pomiędzy nimi było czuć na kilometr, ale żadne z nich nie było na tyle pewne siebie aby napisać pierwsze. Tak oto moje alter ego Liwia dobra rada postanowiło wkroczyć do akcji.
- To napisz do niego pierwsza - zaproponowałam będąc w stu procentach pewna swojego pomysłu - Mamy XXI wiek, nie musisz czekać aż chłopak zrobi pierwszy krok.
Spojrzała na mnie jak na totalną kosmitkę, a ja dając jej czas na podjęcie decyzji odwróciłam się w stronę otwartej szafy. Była już godzina siedemnasta, a ja jeszcze w ogóle nie byłam przygotowana na jutrzejsze rozpoczęcie roku. Nie wiedziałam czy mam nawet odpowiednie ubrania, by wyglądać choć trochę elegancko. Wyjęłam moją ulubioną białą, luźną koszulę i zwykłe czarne spodnie z przetarciami na kolanach. Ponownie odwróciłam się do Kori tym rzem trzymając w ręce wcześniej wymienione ubrania.
- Będzie okay na jutro? - w ogóle na mnie nie patrzyła, więc musiałam się odezwać - Ziemia do Kornelii.
- Załóż do tego jeszcze te szpilki na grubszym słupku i będzie cudnie - uśmiechnęła się do mnie wyjmując telefon z tylnej kieszeni spodenek.
YOU ARE READING
ONLY | Felivers
FanfictionŻycie nie zawsze idzie po naszej myśli. Czasem się komplikuje i dostarcza nam stresów, a to potrafi pociągnąć za sobą niezliczoną ilość złych decyzji. * * * Informujemy, że jest to całkowicie nasza fikcja literacka, a członkowie zespołu są w tym sa...